Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zwyczaje wielkanocne na Kaszubach. Niektóre mogły szokować [ROZMOWA]

Edyta Okoniewska
Bartosz Stachowiak
Bartosz Stachowiak Jacek Przyjemski
Jak wyglądała Wielkanoc na Kaszubach? O tym w rozmowie z Iwoną Klinger i Bartoszem Stachowiakiem z Muzeum Kaszubskiego Parku Etnograficznego im. Teodory i Izydora Gulgowskich we Wdzydzach

Jak przed laty wyglądała Wielkanoc na Kaszubach?
Przygotowania do Wielkiego Tygodnia i świąteczne obchody poprzedzał długi czas ścisłego postu. Podstawą codziennego pożywienia były suchy chleb, ziemniaki, żur, śledzie, proste dania bez dodatku tłuszczu. Taka dieta dawała się we znaki zarówno biednym jak i bogatym...
O przysłowiowym wręcz przywiązaniu do tradycji postu na Kaszubach świadczą przekazy o usuwaniu na ten czas z domów patelni i rondli, które wracały do kuchni dopiero w Wielką Sobotę, po symbolicznym obrzędzie „chowania żuru".
Cykl Wielkiego Tygodnia rozpoczyna Palmowa Niedziela. Na Kaszubach, podobnie jak w innych regionach kraju poświęcało się gałązki wierzbowe. Taka prosta „palma", przewiązana czerwoną wstążką spełniała bardzo ważną rolę. Wierzba to pospolita, ale jednocześnie magiczna roślina, zapewniająca według wierzeń przez sam dotyk żywotność i ochronę - domu, ludzi i zwierząt.
Pierwsze dni Wielkiego Tygodnia poświęcano na prace w gospodarstwie - bielono ściany, sprzątano obejście i domostwo, wymiatano śmieci poza obręb zagrody (w rytualny sposób, tak, aby nikt nie zauważył). W Wielki Czwartek zwyczajowo przesadzano kwiaty doniczkowe i sadzono drzewka. Rozpoczynano barwienie jaj - wyłącznie w grupach zamężnych kobiet i dziewcząt. Na Kaszubach nie było nigdy tradycji zdobienia jajek wzorami, jak w innych regionach Polski. Zachował się natomiast bardzo archaiczny zwyczaj barwienia skorupek jaj na kolor czerwony. Stosowano ponadto barwę niebieską, zieloną i brązową, uzyskiwaną z barwników naturalnych lub kolorowej bibuły.
W Wielki Piątek obowiązywał ścisły post, a w zachodniej części Kaszub kultywowano archaiczny obyczaj biczowania się rózgą jałowcową. Odbywały się też magiczne kąpiele i obmywania się w wodzie z jeziora lub strumienia, zapewniające zdrowie i urodę na cały rok. Podobne właściwości miała woda - po zachodzie słońca w Wielką Sobotę - do świtu. Dziewczęta, dbające o urodę szły w tajemnicy i ciszy nad wodę, dokonując tam magicznych czynności obmywania.
W Wielką Sobotę rozpalano i święcono nowy ogień. W kościele strojono i urządzano Grób Pański oraz poświęcano symboliczne jadło w postaci „święconki". Dziś jest to zwyczaj powszechny, ale jeszcze na początku XX wieku praktykowany był jedynie w dworach szlacheckich.
W Pierwszy Dzień Wielkanocy odbywały się w kościołach uroczystości religijne Zmartwychwstania Pańskiego. Niektórzy badacze zanotowali, iż post obowiązywał jeszcze przed południem. Rano spożywano prażone ryby i śliwki z kluskami. Dopiero w południe, w zależności od zamożności rodziny podawano jajecznicę na słoninie, kiełbasy, szynkę, gotowane jaja, ciasta drożdżowe uformowane w malownicze „baby". Stół zdobił baranek z masła. Rodzina dzieliła się poświęconym jajkiem.
W Poniedziałek Wielkanocny rozpoczynał się dyngus. Na Kaszubach był to tzw. zielony dyngus, czyli zwyczaj uderzania młodych dziewczyn przez chłopców gałązkami brzozowymi, czasem z dodatkiem jałowca. Wykupem dla „degusów" były jajka i ciasto. Mówi o tym okolicznościowy wierszyk recytowany przez chłopców obchodzących domy z życzeniami.
„Dingus, dingus – po dingusie
Leżi placek na obrusie.
Matka kraje, ojciec daje –
Proszę o malowane jaje”,
lub krótszy, znany we Wdzydzach:
„Dyngus, dyngus – po dwa jaja
Nie chcę chleba, leno jaja”

Które tradycje przetrwały, a które odeszły wraz z minioną epoką?
Ciekawym zwyczajem zupełnie już nie praktykowanym jest chłostanie ciernistymi gałązkami domowników w Wielki Piątek zwany przez Kaszubów Płaczebóg- na znak Chrystusowych ran. W ten dzień o świcie gospodyni smagała wszystkich nie wyłączając dzieci i niemowląt gałązkami agrestu. Bardzo często do pojawienia się pierwszych kropli krwi. Dzisiaj zwyczaj zupełnie zaniechany.Trudno byłoby znaleźć chętnych do tak niecodziennego wychwalania cierpienia Jezusa.
W Wielką Sobotę świecono ogień. Czyszczono dokładnie palenisko i rozpalano ponownie żarzącymi się węgielkami z ciernistych roślin- tarnina , szakłak .
Węgielki z tego ogniska służyły do kreślenia krzyży na drzwiach domostw i obór - ich zadaniem było odpędzanie złych mocy.To zwyczaj prawie już niemożliwy do praktykowania. W większości domów nie ma już pieców i palenisk. A rozpalanie w piecu centralnego ogrzewania jakoś się nie godzi. Chyba, że przywrócimy ten zwyczaj rozpalając w kominku .
Do lamusa odszedł tez zwyczaj jastrowej wody. Wierzono, ze w noc z Wielkiej Soboty na Niedzielę Wielkanocną woda nabiera magicznej mocy. Chroni przed wszystkimi chorobami, a jednocześnie pozwala zachować urodę. Nic dziwnego, że idąc do kościoła obmywano się - najlepiej w wodzie bieżącej. Oczywiście, jak we wszystkich wierzeniach magicznych musiał być tez warunek do spełnienia należało to obmywanie dokonać w całkowitej ciszy i powadze. Wszelkie rozmowy w trakcie pochodu do jastrowej wody skutkowały utratą jej magicznej mocy. Obłożnie chorzy, osoby starsze, niemowlęta i maleńkie dzieci również korzystali z daru jastrowej wody. Przynoszono ją do domu, aby wszyscy domownicy mogli z niej skorzystać.
Zwyczaj ten dotyczył nie tylko ludzi , ale i zwierząt gospodarskich. Wpędzano do wody krowy, owce a nawet konie.
Czy dzisiaj młode dziewczyny korzystają z mocy jastrowej wody? Może warto ten piękny zwyczaj przywołać?

Proszę powiedzieć, czy na tym terenie mieliśmy jakieś typowo kaszubskie obrzędy związane z Wielkanocą, czy były to raczej tradycje zaczerpnięte z kultury innych narodów?

Większość z opisanych powyżej obrzędów posiada słowiański, pogański rodowód i ich źródeł należałoby szukać we wczesnym średniowieczu. Przykładem "importowanego" zwyczaju jest oblewanie się wodą, który na Pomorzu został przyjęty z innych regionów Polski, podobnie jak urządzanie w ogrodach zajęczych gniazd ze słodyczami dla dzieci (obyczaj przeniesiony z Niemiec). Użycie zielonych gałązek w zwyczajach i obrzędach ma do dziś głęboki sens przywrócenia wszystkim sił witalnych. Samo jajko zaś pozostało niezmiennym symbolem odradzającego się życia.

Jak wyglądał dawniej kaszubski stół wielkanocny i święconka?
Tradycyjny stół kaszubski różnił się w zależności od zamożności domostwa. Trudno było o dostatek u przeciętnego Kaszuby. Często poszczono jeszcze w pierwszy dzień świąt do południa. Podawano ryby i kluski. Dopiero po południu na stół podawano potrawy mięsne i co najważniejsze można było się najeść do syta.
W gburskiej chałupie bardzo często była to prażnica (jajecznica) na słoninie.
W zamożnych gburskich rodzinach, a także we dworach obfitość potraw świątecznych potrafiła zaskakiwać. Świniobicie było oczekiwanym przedświątecznym rytuałem. Bez szynek i kiełbas nie mogło się wielkanocne świętowanie obejść.
Wszelkiego rodzajów kuchy, kuszki (ciasta) to również domena wielkanocnego menu. Generalnie - tłusto, słodko i obficie.
Dzisiejsza powszechna wielkanocna potrawa to żur. Taka pozostałość po czasach gdy jedzono go przez cały post - bez jakichkolwiek dodatków tłuszczy, szpyreczki choćby, a o innych rarytasach jak kiełbasa proszę nawet nie myśleć. W niektórych rejonach Kaszub urządzano zwyczajowe chowanie żuru - młodzież wśród ogólnej uciechy rozbijała garnek z żurem najczęściej na plecach jednego z uczestników pochodu.
Dziś na wielkanocnym stole króluje - z jajkiem, kiełbasą, śmietaną. Pozostał jako wspomnienie o poście.

Co powinno znaleźć się w koszyku ze święconką mieszkańca Kaszub?

Zwyczaj świecenia pokarmów nie był na Kaszubach powszechny. Tylko w bogatych dworach i gburskich chałupach zastawiano na stole wszystko co było do spożycia w okresie wielkanocnym. Ksiądz udawał się osobiście, aby w tych zamożnych domostwach poświęcić pokarmy. Uboga ludność z koszyczkami napełnionymi świątecznym jadłem ustawiała się przy przydrożnych kapliczkach oczekując przejazdu księdza, który przy okazji świecił i te pokarmy.
Dziś ze swięconką do kościoła udają się wszyscy świętujący Kaszubi. W koszyczku znajdują się symboliczne pokarmy - jajko, chleb, sól, kiełbasa. Nie ma w nich nic szczególnego, co wyróżniałoby je od innych regionów.

Ważną rolę odgrywała także palma. Jaką "moc" miały te gałązki?
Wierzbowym gałązkom pokrytym młodymi pączkami - baziami od zawsze przypisywano moc magiczną. Zapewniały one zdrowie, żywotność i urodzaj. Chronią ludzi , zwierzęta i budynki przed wszelkim nieszczęściem. Nic dziwnego ,ze zanim przyniesiono z kościoła palmy - bazie i kilka zielonych pędów bukszpanu, czy borowycza przewiązanych wstążeczką (najlepiej czerwoną - kolor odpędzający złe moce), zanim zatknięto je za święte obrazy łykano baziowy pączek. Miało to chronić domowników przed chorobami gardła i gorączką. A latem, kiedy tylko zagrzmiało palono palmy w palenisku uważając, ze tak daleko jak sięga ten palmowy dym z komina tak daleko piorun nie sięga. Niestety, brak źródeł o prawdziwości tych przekonań. Po drugiej wojnie światowej rozpowszechniły się na Kaszubach palmy wileńskie.Kolorowe, bogate, z mnóstwa suszonych barwnych kwiatuszków. Zupełnie inne niż nasze skromne kaszubskie. Dziś można je kupić na każdym targowisku.

Czy o mieszkańcach Kaszub można powiedzieć, że był to naród uduchowiony, czy raczej zlaicyzowany?
W społecznościach wiejskich tradycyjne zwyczaje i obrzędy przetrwały znacznie dłużej niż na terenach intensywnie urbanizowanych, poddawanych procesom migracyjnym. Kaszubi w historiografii i kulturze są postrzegani jako lud o silnej tożsamości, kultywujący z pokolenia na pokolenie własne obyczaje, wierzenia i język.

W sprzątaniu kaszubskich chałup chodziło tylko o porządek, czy też ta czynność miała także inny wymiar?
Przed Wielkanocą następowało ogólne sprzątanie obejścia. Bielono wnętrza, prano, wietrzono. Do dziś gospodynie poświęcają mnóstwo czasu na porządkowanie domów, mieszkań przed Wielkanocą. To pierwotna potrzeba witania wszystkiego co związane z nową wegetacją za pomocą porządku, czystości, ładu. Cykliczne powtarzanie tych czynności, rytuałów daje poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa.
Był tez zwyczaj niestety już wymarły rytualnego zamiatania obejścia w Wielki Piątek o świcie. Gospodarz wymiatał z podwórza śmieci poza swoje gospodarstwo. Najlepiej za płot - do sąsiada. Wierzono, ze w ten sposób zabezpiecza się domostwo na cały rok przed robactwem. Problem tkwi w tym, ze sąsiad też wymiatał swoje śmieci za płot. Wygląda na to, ze to rytualne sprzątanie obejścia nie było skuteczne.

Proszę nam opowiedzieć o organizowanej w muzeum we Wdzydzach wystawie.
W Muzeum nadejście wiosny inaugurujemy obrzędowym wystrojem chałup i dworów, w których prezentujemy sposoby barwienia jaj oraz pożywienie postne i świąteczne. W zabytkowym kościele w Wielką Sobotę odbędzie się święcenie palm i pokarmów, a w Niedzielę i Poniedziałek uroczyste msze święte.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koscierzyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto