Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Debiutantka . D. Segda, jurorka festiwalu:

Ryszarda Wojciechowska
Z Dorotą Segdą, jurorką 33 Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, rozmawia Ryszarda Wojciechowska - Pani wspomnienia związane z festiwalem w Gdyni? - Byłam tutaj tylko dwa razy.

Z Dorotą Segdą, jurorką 33 Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, rozmawia Ryszarda Wojciechowska

- Pani wspomnienia związane z festiwalem w Gdyni?

- Byłam tutaj tylko dwa razy. I za każdym razem witało mnie piękne, wrześniowe lato. Czułam się jak w raju.

- Na tym festiwalu nagrodzono Panią za rolę w "Faustynie".

- Nie mogłam wtedy jednak przyjechać. W tamtym czasie dużo grałam w teatrze.

- Nie odebrać nagrody to musi być przykre.

- Z tego samego powodu nie pojechałam też na festiwal do Budapesztu. Ale z dzisiejszej perspektywy myślę, że jednak o wiele lepiej dużo grać niż odbierać nagrody.

- Rola festiwalowego jurora to dla Pani debiut?

- Bywałam w jury festiwali teatralnych.

- Czy do tego debiutu przygotowywała się Pani jakoś szczególnie?

- A w jaki sposób miałabym się przygotować? Wystarczy, że mam otwartą głowę i serce.

- Czuje Pani na sobie ten ciężar oceniania?

- Kiedy bywałam jurorką na festiwalach teatralnych, czułam ciężar odpowiedzialności. Nigdy nie jest tak, że decyzja jury wszystkich zadowoli. Tylko że świat teatralny jest pod dużo mniejszym ostrzałem mediów niż filmowy. Zanim przyjechałam do Gdyni, zdążyłam już przeczytać kilka artykułów na temat festiwalu, oczekiwań z nim związanych, pewnych niedosytów, jak i tego że jury czasami bywało niesprawiedliwe. Może nawet tendencyjne. Być może tak było. A może to tylko subiektywne opinie?

- Oglądając filmy, na co będzie Pani zwracać przede wszystkim uwagę?

- Będę patrzeć na cały ten świat, który film sobą otwiera. Czekam na film, który mnie wzruszy, każe o czymś intensywnie myśleć, nie pozostawi obojętną wobec pewnych rzeczy, który się łatwo nie daje oglądać.

- Czy festiwal filmów polskich ma sens?

- A w jaki sposób polska publiczność ma się dowiadywać o rodzimej produkcji, jeśli nie na festiwalu? To dobre miejsce, żeby mówić dużo o filmie.

- Jedni twierdzą, że z polską kinematografią nie jest źle, bo w ciągu roku udaje nam się wyprodukować 40 filmów. Inni mówią, że dobrze nie jest, bo polski film nie ciągnie za sobą masowej widowni.

- Nie lubię uogólnień. Nie podzielam jednak tej ponurej wizji, że jest źle. Widziałam ostatnio wiele dobrych polskich filmów. Czy chciałaby pani, abym w pierwszym dniu festiwalu mówiła, że jest źle? Czekam z nadzieją, że zobaczę tu naprawdę piękny film.

- A te polskie filmy, które na Pani w ostatnich latach zrobiły wrażenie?

- Na przykład "Zmruż oczy", "Warszawa", "Wszystko będzie dobrze" czy "Wszyscy jesteśmy Chrystusami".

- Te wszystkie filmy zostały dostrzeżone na gdyńskim festiwalu i nagrodzone.

- Tak się złożyło, że w ostatnich latach zgadzałam się z werdyktem jury. Będąc na festiwalu, nie sposób czasami wszystko obejrzeć. Pominęłam więc "Warszawę", którą nagrodzono Złotymi Lwami. To był kontrowersyjny werdykt. A ja byłam zła, że akurat ten film opuściłam. Już w Krakowie poszłam go obejrzeć i... bardzo mi się spodobał.

- Kontrowersje też dobrze robią sztuce.

- To najcudowniejsze, że jednym się coś podoba, a innym nie. Najgorsze są rzeczy letnie.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto