Poszedłem. Obejrzałem. Dreszczowiec mnie nie porwał. Ani jednego dreszczu nie wywołał. Dla mnie dreszczowce to np. „Widmo” Clouzota czy „Zawrót głowy” Hitchcocka.
Któryś z teoretyków gatunku powiada, że widz oglądając dreszczowiec musi w pełni identyfikować się z głównym bohaterem. Powinien dostrzec w nim znajome lęki i odczucia. U mnie znajomych lęków mniej niż zero. Mogę za to podzielić się pewnym odczuciem. Oto bohater filmu - literat porzucony kiedyś przez ukochaną żonę - po upływie 19 lat pisze upiorną powieść, w której mści się na niej za to, że go zostawiła. Ona w czasie lektury doznaje wstrząsu. Mimo to chce się z nim spotkać. Ustalają termin i miejsce. Ona zjawia się w lokalu i długo czeka cierpliwie. Na próżno. On nie stawia się.
Czytam zachwyty nad dziełem Forda. Lecz o co mu chodzi? O atrofię uczuć? O dylematy miłosnych niespełnień? Czyżby szacowni recenzenci nie znali „Zaćmienia” Michelangelo Antonio-niego? Oto Monika Vitti - po rozstaniu z długoletnim przyjacielem - zaczyna spotykać się w sypialni z nowym partnerem (Alain Delon). A kiedy umawiają się na spotkanie, na którym mają podjąć wiążące decyzje co do wzajemnej przyszłości, nie stawia się... żadne z nich.
Z przyjemnością za to oglądałem dramat Clinta Eastwooda „Sully”. Brawurowy portret amerykańskiego lotnika Chesleya Sullenbergera (Tom Hanks). Pilotowany przezeń Airbus, po zderzeniu ze stadem dzikich gęsi, traci oba silniki . Zostają mu 3 minuty i 28 sekund na wybór miejsca do awaryjnego lądowania (na pokładzie ma 150-ciu pasażerów). Ląduje w Nowym Jorku na rzece. Ale wysoki trybunał stawia mu zarzut złamania procedur. Według symulacji komputerowych, mógł bezpiecznie dolecieć do jednego z pobliskich lotnisk. Na pewno?
Stare dobre kino, z suspensem.
Stellan Skarsgård o filmie Diuna: Część 2
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?