Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Film o Westerplatte jednak dostanie dotację od państwa. 3,5 mln zł od podatników

Artur Grabarczyk
Państwowy Instytut Sztuki Filmowej wyłoży jednak pieniądze na realizację filmu "Tajemnica Westerplatte". Jak dowiedziała się nasza gazeta, o tej decyzji zdecydowały przychylne opinie historyków, którzy recenzowali ...

Państwowy Instytut Sztuki Filmowej wyłoży jednak pieniądze na realizację filmu "Tajemnica Westerplatte". Jak dowiedziała się nasza gazeta, o tej decyzji zdecydowały przychylne opinie historyków, którzy recenzowali scenariusz.

Akceptacja ekspertów rozwiała kontrowersje, które pojawiły się pod koniec sierpnia tego roku. Po tym jak media ujawniły fragmenty scenariusza "Tajemnicy Westerplatte", na jego autorów posypały się gromy. Pawła Chochlewa, reżysera i autora scenariusza, oskarżano o znieważanie pamięci bohaterskich obrońców Westerplatte i fałszowanie historii. Powodem ataku było kilka kontrowersyjnych scen: polscy żołnierze mieli sikać na portret marszałka Rydza-Śmigłego, lizać karty ze zdjęciami nagich kobiet, biegać nago pod ostrzałem Niemców, kraść jedzenie z magazynów żywności. W jednej ze scen Chochlew planował też pokazać, że kilku obrońców zostało zastrzelonych przez swoich towarzyszy za próbę dezercji.

W gorącą dyskusję, która wybuchła po ujawnieniu tych fragmentów scenariusza, zaangażowali się najważniejsi politycy. Swój patronat wycofała kancelaria premiera, a minister kultury Bogdan Zdrojewski zagroził, że cofnie przyznane wcześniej 3,5 miliona złotych dotacji na powstanie filmu. Ostateczną decyzję o tym, czy podległy jego resortowi PISF da pieniądze na "Tajemnicę Westerplatte", Zdrojewski uzależnił od wyniku dodatkowych ekspertyz historycznych.
Jak udało nam się dowiedzieć, zlecone przez PISF ekspertyzy są już gotowe. Ich autorzy, historycy specjalizujący się w dziejach kampanii wrześniowej, zasugerowali Chochlewowi dokonanie kilku zmian i ostatecznie zaaprobowali scenariusz. A to oznacza, że twórcy filmu dostaną wsparcie z budżetu państwa.

Tej informacji nie potwierdza oficjalnie rzeczniczka PISF Anna Godzisz. - Za wcześnie, żeby mówić, jaka będzie ostateczna decyzja, ale to się wyjaśni w ciągu kilku najbliższych dni, bo czekamy już tylko na recenzję ostatniego historyka - mówi "Polsce". Ale reżyser filmu Paweł Chochlew w rozmowie z nami przyznaje, że dostał z PISF zapewnienie o tym, iż opinie historyków są przychylne, więc dotacja nie zostanie odebrana. - Rozmawiałem niedawno z szefową PISF Agnieszką Odorowicz i zapewniła mnie, że dostaniemy obiecane 3,5 miliona złotych - mówi. - Co więcej, powiedziała, że możliwe jest zwiększenie tej dotacji, i zapewniła, że zrobi wszystko, aby ten film powstał.
Twórcy "Tajemnicy..." przyznają, że choć pieniądze z PISF to zaledwie drobna część potrzebnych funduszy (film ma kosztować 14 milionów złotych), to jednak ich przyznanie bardzo ułatwi zdobycie reszty budżetu od prywatnych sponsorów. - Po tym, jak rozpętała się ta awantura i PISF zawiesił decyzję o dofinansowaniu, prywatni sponsorzy też postanowili wstrzymać się z przekazaniem obiecanych wcześniej pieniędzy i poczekać na opinię historyków - mówi producent filmu Jacek Lipski. - Mam nadzieję, że gdy ostatecznie dostaniemy wsparcie z państwowej kasy, to podobnie postąpią także pozostali sponsorzy.

Ta nadzieja jest uzasadniona. Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, który wcześniej stanowczo odmawiał współfinansowania filmu z budżetu miasta, dziś jest gotów zmienić zdanie. - Pan prezydent chce najpierw przeczytać scenariusz, potem porozmawiać o nim z historykami i swoimi współpracownikami - mówi Emilia Salach-Pezowicz z biura prasowego gdańskiego ratusza. - Jeżeli nie znajdą niczego kontrowersyjnego, to miasto pokryje część kosztów produkcji.

Paweł Chochlew zapewnia, że kontrowersyjne sceny, które sprowadziły na niego nagonkę, już dawno zniknęły ze scenariusza. Nie będzie więc sikania żołnierzy na portret marszałka Rydza-Śmigłego, nie będzie wątków homoseksualnych, nie będzie wulgarnego lizania pornograficznych kart.
Inne ze spornych scen zostaną zmienione. Mariusz Borowiak, autor książki "Westerplatte. W obronie prawdy" i jeden z recenzentów scenariusza, zasugerował Chochlewowi korektę scen z biegającymi nago żołnierzami i sceny przedstawiającej pijanego Sucharskiego tuż przed rozpoczęciem niemieckiego ataku. - Alkohol na Westerplatte był, ale nie jest możliwe, że major Sucharski upił się na dzień przed obroną, bo przecież dostał rozkaz utrzymywania pełnej gotowości, więc na upicie się w takim momencie na pewno sobie nie pozwolił - mówi Mariusz Borowiak. I dodaje, że zasugerował też korektę sceny z biegającymi nago żołnierzami. Zamiast tego widzowie zobaczą scenę z żołnierzami maszerujący w samej bieliźnie, żeby wykąpać się w morzu.

Nie zmieni się natomiast to, że główną osią filmu będzie konflikt między majorem Sucharskim a jego zastępcą kapitanem Dąbrowskim. W filmie faktycznym dowódcą będzie ten drugi. Nie zmieni się też scena pokazująca przejęcie dowodzenia przez Dąbrowskiego, po tym jak załamany Sucharski już 2 września chce poddać Westerplatte. Nie zniknie związana z próbą kapitulacji scena rozstrzelania kilku polskich żołnierzy przez ich kolegów. Ale jak zapewnia Chochlew, nie uderzy to w mit obrońców. - To będzie film o ich wielkim bohaterstwie - zapewnia reżyser.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Film o Westerplatte jednak dostanie dotację od państwa. 3,5 mln zł od podatników - Pomorskie Nasze Miasto

Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto