Główne Miasto w Gdańsku to miejsce kontrastów. Obok drogich butików, galerii sztuki i ekskluzywnych salonów urody lokują się sklepy z odzieżą używaną. Na ul. Świętojańskiej są dwa second-handy. Kilkanaście metrów dalej, na ul. Grobla III, znajduje się kolejny. Przed lumpeksami nie obroniła się również ul. św. Ducha. Daleko nie trzeba iść, by znaleźć kolejne dwa tego typu sklepy - na ul. Szerokiej. A to dopiero początek szmateksów, "tanich armanich" i sklepów typu "wszystko za 5 złotych".
**Czytaj także:
Armani za dychę. W sklepach z używaną odzieżą można kupić markowe ciuchy mocno przecenione**
Turystów taka sytuacja nieco dziwi. Mieszkańcy Gdańska nie są jednomyślni w jej ocenie. Natomiast władze miasta już dawno zapowiadały, że second-handy z centrum znikną.
- W tym rejonie miasta, zgodnie z obowiązującą polityką, preferowana jest działalność gastronomiczna, czyli powstawanie kolejnych kawiarni czy restauracji, które zatrzymają tu turystów i mieszkańców na dłużej - wyjaśnia Michał Piotrowski z Urzędu Miejskiego w Gdańsku. - W centrum powinny też powstawać galerie oraz miejsca związane z kulturą, które będą przyciągać ludzi i ożywiać miasto.
Galeria sztuki zamiast lumpeksu
Maciej Lisicki, wiceprezydent Gdańska, już w 2007 roku zapowiadał, że nie będzie przedłużał umów najmu właścicielom sklepów z tanią odzieżą. Widocznym efektem takiej polityki miasta ma być powstała w 2009 roku Gdańska Galeria Güntera Grassa. Wcześniej w tym samym miejscu, na rogu ulic Szerokiej i Grobli I, funkcjonował sklep z tanią odzieżą używaną.
- Cieszę się, że taka galeria wreszcie istnieje - przyznaje Anna z Tczewa, która wybrała się w środę do Gdańska z myślą, by odwiedzić właśnie tę galerię.
Jak przekonuje Grażyna Tomaszewska, artystka i kurator sztuki w Galerii Güntera Grassa, jest wiele osób, które regularnie odwiedzają to miejsce.
- Uważam, że przynajmniej w tej tak zwanej strefie prestiżu galeria sztuki była bardziej potrzebna niż sklep z tanią odzieżą. Zresztą nasze okna i tak wychodzą na kolejne dwa second-handy - zauważa Tomaszewska. - Latem galerię odwiedza wielu turystów, a na wernisażach bywają tłumy, dlatego myślę, że to miejsce rzeczywiście przyciąga.
Miasto nie ma wpływu na liczbę szmateksów
Jednak restauracji czy galerii, które się pojawiły w miejscu lumpeksów, nie można znaleźć wiele. Chociaż od dawna wiceprezydent Maciej Lisicki obiecuje, że poprzez podwyżki czynszu, wypowiadanie umów najmu i inne sposoby w centrum Gdańska powstanie tzw. strefa prestiżu, teraz urzędnicy przyznają, że mają związane ręce.
- W centrum Gdańska nie mamy komunalnych lokali użytkowych, których najemcy prowadzą sprzedaż tak zwanej taniej odzieży - wyjaśnia Michał Piotrowski. - Niestety, nie mamy wpływu na działalność prowadzoną w lokalach prywatnych, a to tam pojawiają się sklepy z tanią odzieżą czy banki.
Piotrowski przekonuje również, że miasto odstąpiło od sprzedaży komunalnych lokali użytkowych w najatrakcyjniejszych miejscach Gdańska, m.in. z powodu późniejszego braku możliwości wpływu na wizerunek miasta.
Nad dużą liczbą sklepów z tanią odzieżą ubolewa wielu gdańszczan, którzy uważają, że obniżają one prestiż miasta i wpływają na jego nieestetyczny wizerunek.
Wygląda, jakbyśmy nie umieli się ubrać
- Co krok jest lumpeks. Jakbyśmy nie mieli lepszych rzeczy do pochwalenia się niż stare pluszowe misie i znoszone, staromodne sweterki na wystawach - denerwuje się pani Irena, mieszkanka ul. Złotników.
Nie jest osamotniona w swoich sądach. - Dla turystów z zagranicy wyglądamy jak mieszkańcy Afryki, którzy się ubierają tylko w ciuchy z drugiego sortu - mówi z kolei Agnieszka Bąk z Kołobrzegu. - Jestem zdziwiona, że w takim miejscu tyle jest sklepów z tanią odzieżą. Do tej pory Gdańsk kojarzył mi się z kulturą i bardziej ekskluzywnymi sklepami.
Czytaj także: Gdańska Starówka, która lumpeksami stoi
Inna klientka second-handu przy ul. Świętojańskiej uważa natomiast, że duża liczba tego rodzaju sklepów nie jest niczym złym.
- Można w nich znaleźć naprawdę wyjątkowe i tanie ubrania, ale może rzeczywiście lumpeksy lepiej by się wpisywały w obraz innej dzielnicy - zastanawia się Małgorzata.
Bywają ekskluzywne lumpeksy
Agata Kukwa, właścicielka sklepu z tanią odzieżą przy ul. Szerokiej, przekonuje, że przy odrobinie kreatywności i chęci do pracy można sprawić, że lumpeks stanie się miejscem, które będzie przyciągać, a przy tym estetycznie wyglądać.
- W moim sklepie są nie tylko starannie przebrane ubrania, ale także książki, biżuteria, a nawet firanki. Dbam o różnorodność - tłumaczy. - Jestem przeciwniczką obrzydliwych lumpeksów z kuwetą ze szmatami na środku. Nieważne, czy byłby one w centrum miasta, czy na peryferiach.
Jedna z jej klientek także jest przekonana, że second-hand może się wpisywać w atmosferę Głównego Miasta.
- Ubieranie się w tego typu sklepach jest częścią mojego stylu życia. Ten sklep w innym miejscu nie miałby takiego klimatu - uważa Karolina Andrys.
Pomysłów na Stare Miasto jest wiele. Jak się będzie prezentowało za kilka lat? Wygląda na to, że w dużej mierze zadecydują o tym właściciele pojedynczych lokali.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?