Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak współczesny menedżer dba o siebie

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Zdrowiu sprzyja dieta śródziemnomorska - dużo oliwy, mało czerwonego mięsa i węglowodanów. 

- Nie ma to nic wspólnego z głodowaniem, bo do życia i właściwego funkcjonowania potrzebujemy energii - twierdzi Maria Fall-Ławryniuk.
Zdrowiu sprzyja dieta śródziemnomorska - dużo oliwy, mało czerwonego mięsa i węglowodanów. - Nie ma to nic wspólnego z głodowaniem, bo do życia i właściwego funkcjonowania potrzebujemy energii - twierdzi Maria Fall-Ławryniuk. Fot. archiwum
Maciej Dobrzyniecki, kanclerz Loży Gdańskiej BCC, prezes Profit-Consult stara się unikać kulinarnych pokus podczas licznych przyjęć i bankietów, bo wie, że dla zdrowia najlepsza jest kuchnia śródziemnomorska, a taką ma w domu. Władysław Jaszowski, prezes zarządu Wydawnictwa Promare i dyrektor Krajowej Izby Gospodarki Morskiej, codziennie rano gimnastykuje się. Kazimierz Lewandowski, dyrektor Cemet Ltd. regularnie kontroluje stan swojego zdrowia w lekarskich gabinetach bo, jak twierdzi - gdy się ono posypie - traci wartość wszystko, czego człowiek dorobił się w życiu.

Choć z danych statystycznych CBOS wynika, że Polacy wciąż nie należą do zbyt aktywnych narodów (jedynie 8 proc. deklaruje, że wolny czas poświęca na aktywność fizyczną), specjaliści zauważają, że powoli zmienia się podejście polskich mężczyzn do dbania o siebie. - To efekt tego, że zmieniają się oczekiwania wobec ról płciowych - przekonuje dr Julita Makaro, socjolog z Uniwersytetu Wrocławskiego. - Z jednej strony chcemy, żeby mężczyźni pozostali twardzi, z drugiej spodziewamy się od nich zachowań charakterystycznych dla kobiet. Oczekujemy, by byli empatyczni, wrażliwi na potrzeby innych, zajmowali się dziećmi, by dbali o siebie i własne zdrowie. W czasach inżyniera Karwowskiego mężczyzna ok. 40 łykający witaminy uchodziłby za lalusiowatego hipochondryka, dziś to po prostu nowoczesny facet, który wie, że trzeba o siebie dbać. Mężczyźni zaczęli zdawać sobie sprawę, że pozycja zawodowa wymaga określonego wizerunku. I nie chodzi tylko o dobrze skrojony garnitur, ale także o szczupłą sylwetkę, sprężysty krok, dobrą kondycję fizyczną i wyniki badań na pokaz. To ideał, który coraz bardziej pociąga zarówno młodych, jak i dojrzałych mężczyzn o ustabilizowanej ścieżce kariery - twierdzi socjolog.

Intensywnie pracujący panowie są przekonani, że zdrowiu sprzyja przede wszystkim aktywność fizyczna.
- Człowiek ma ewolucyjnie zaprogramowaną potrzebę ruchu - uważa Władysław Jaszowski. Sport uprawiał od wczesnej młodości - przez długie lata była to koszykówka, piłka nożna, tenis, w pewnym momencie doszedł jednak do wniosku, że czas zrezygnować z urazowych dyscyplin. Postawił na tenis, bo nie naraża na bezpośredni kontakt z przeciwnikiem. Grywa regularnie na gdyńskiej Arce, dwa razy w tygodniu, w sobotę i w niedzielę, bo w tygodniu pracuje zwykle po 11 godzin. - I to między godziną 9 a 11, bo to czas, gdy rodzina dopiero się rozkręca, żona nie wyznaczyła mi jeszcze domowych obowiązków, a weekendowe przyjemności dopiero przed nami - tłumaczy dyrektor Jaszowski. Od czasu, gdy zauważył, że nocami drętwieją mu ręce, zaczął co rano się gimnastykować. Pobudka 6.15, dwadzieścia minut ćwiczeń, głównie mięśni obręczy barkowej i szyi, które najbardziej dostają w kość podczas wielogodzinnej pracy przy komputerze. Dolegliwości szybko ustąpiły, zdrowy nawyk pozostał. Podobnie jak zamiłowanie do wędrówek. Po górach i brzegiem plaży, od orłowskiego mola do sopockiego i z powrotem. Podczas urlopów w ciepłych krajach nie potrafi usiedzieć na leżaku. Pięć, sześć kilometrów, prysznic i można iść na śniadanie.
- Im człowiek starszy, tym ruch bardziej cieszy - przekonuje Władysław Jaszowski. Nogi bolą, człowiek czuje się zmęczony, ale jest zadowolony, że się "przewentylował" i krew szybciej w nim krąży.

Wiosną, latem i jesienią Maciej Dobrzyniecki jeździ na rowerze - wzdłuż morza, między Brzeźnem a Gdynią. Zimą - żadnego sportu nie uprawia i miewa z tego powodu wyrzuty sumienia. Na nartach nie jeździ, choć próbował. Ze względu na wysoki wzrost, a tym samym odległość do ziemi, nie czuł się na nich bezpiecznie. Czasem chodzi za to z synem na siłownię i korzysta ze SPA.
Za to Marek Eron, prezes Erontrans, twierdzi, że bez nart i żeglarstwa nie da się żyć. Bije się jednak w piersi, bo poza urlopem w górach i na morzu, regularnie żadnego sportu nie uprawia. Zdarza mu się wsiąść na rower lub pogimnastykować trochę, ale okazjonalnie. Dwa razy w sezonie wyskakuje na narty Kazimierz Lewandowski, bo - jak wyjaśnia - zimą ruch na świeżym powietrzu podwójnie "doładowuje". Poza tym bardzo lubi naturę - letnie wędrówki, łowienie ryb, wiosłowanie łódką. Bardzo podoba mu się golf, ale zabiera zbyt dużo czasu. Od wiosny do jesieni na brak ruchu nie narzeka - pracuje w przydomowym ogródku. Wciąż tam trzeba coś plewić, przycinać, podlewać. Za to się wysypia. Po 7-8 godzinach snu czuje się wypoczęty i gotowy do pracy.

- Wokół siebie mam jednak same dobre wzory, bo moi zapracowani koledzy, szefowie rozmaitych firm, coraz większą wagę przywiązują do systematycznego wysiłku fizycznego - przyznaje Kazimierz Lewandowski. W związku z tym obiecał sobie, że w tym roku wreszcie kupi rower.
Na zajęcia do sopockiego Centrum Sylwetka zapisuje się coraz więcej mężczyzn, którzy na co dzień pracują bardzo intensywnie. - Są wśród nich biznesmeni, inżynierowie, właściciele aptek, firm budowlanych, bursztynnicy - wylicza Maria Fall-Ławryniuk, dietetyk i terapeuta ruchowy. Najmłodszy z panów ma 24 lata, najstarszy 62. Najwięcej jest 35-45- latków. Część chce schudnąć, wszyscy - nabrać formy. Obniżyć sobie ciśnienie tętnicze, poziom cholesterolu, trójglicerydów, cukru, nauczyć się rozładowywać stres. To się udaje - w ciągu siedmiu lat istnienia Sylwetki osoby, które nie przerwały kuracji, straciły w sumie 13 ton! Zajęcia odbywają się cztery razy w tygodniu - raz na siłowni, raz na sali gimnastycznej w Zakładzie Balneologii Szpitala Reumatologicznego i raz na basenie solankowym. Czwartego dnia grupa uprawia nordic walking. Start o godzinie 18, ale są i grupy późniejsze. - Zapracowani panowie opuszczają czasem zajęcia, ale gdy wygospodarują na nie czas, cieszą się jak dzieci - opowiada Maria Fall-Ławryniuk. Niektóre z nich przypominają lekcje WF w szkole podstawowej. Uczestnicy podzieleni na zespoły rywalizują ze sobą. Poziom adrenaliny i endorfin rośnie. Panowie czują smak zwycięstwa, porażki, ale zmordowani po wysiłku są szczęśliwi i zadowoleni. Odpowiednio dobrany trening do indywidualnych potrzeb organizmu powinien składać się z dwóch części - treningu ogólnorozwojowego z elementami strechingu oraz trening cardio. Pierwszy z nich skupia się kolejno na poszczególnych częściach ciała i dużych grupach mięśniowych, które wzmacnia i rozciąga. Drugi polega na pracy w odpowiednim rytmie serca - joggingu, szybkim marszu - dla wzmocnienia serca.

Aktywność ruchowa wpływa na wszystkie sfery rozwoju i funkcjonowania organizmu - zapewnia Maria Fall-Ławryniuk. - W sferze biologicznej kształtuje człowieka zdrowego, sprawnego i odpornego na negatywne wpływy środowiska. W sferze psychicznej pozwala utrzymać równowagę emocjonalną, zwiększa odporność na stres, pozwala go rozładować.
- Praca z ciałem to pierwszy etap pracy nad sobą - twierdzi Bodzia Matulaniec, która po dziesięciu latach pracy w korporacji zajęła się jogą i prowadzi gdańską szkołę jogi JogaBo. W prowadzonych w szkole zajęciach coraz chętniej uczestniczy kadra zarządzająca - dyrektorzy oddziałów banków, właściciele firm, czasem naukowcy. Średnia wieku - 35-45 lat. Przychodzą prosto po pracy. Na godzinę 18 lub 19.30.
- Jest wśród nich 46-latek, właściciel firmy komputerowej, który większość życia przesiedział przy biurku. W końcu dopadł go kryzys wieku średniego i postanowił coś w nim zmienić. Już po pierwszych zajęciach jogi odczuł jej pozytywny skutek. Teraz przychodzi do szkoły pięć razy w tygodniu. Nie potrafi już bez jogi żyć. Czuje się zdecydowanie lepiej, trzyma się prosto, inaczej się porusza. Nauczył się prawidłowo oddychać. - Szczególnie ważny jest wydech, musi być długi, bo wtedy działa odstresowująco - zapewnia Bodzia Matulaniec.

Co do zdrowego żywienia, to Kazimierz Lewandowski przyznaje, że przywiązuje dużą wagę do sposobu odżywiania się. I śmieje się - wciąż powtarzam znajomym, że człowiek nie żyje po to, aby jeść, tylko je po to, aby żyć. A więc jadać trzeba z umiarem, przede wszystkim warzywa, owoce i ryby. Dlatego podczas bankietów Maciej Dobrzyniecki głównie rozmawia. Gdyby tego nie robił, na pewno by przytył. Zdrowiu sprzyja dieta śródziemnomorska - dużo oliwy, mało czerwonego mięsa i węglowodanów. - Nie ma to nic wspólnego z głodowaniem, bo do życia i właściwego funkcjonowania potrzebujemy energii - twierdzi Maria Fall-Ławryniuk.
Najwłaściwszym sposobem odżywiania się "aktywnego pana" jest spożywanie dziennie pięciu mniejszych objętościowo posiłków, na ile jest to możliwe, o stałych porach, aby nie dopuścić do zbyt długich przerw między posiłkami, ponieważ one nie sprzyjają pracy naszego mózgu.

Sopocka Sylwetka współpracuje z firmą cateringową, która uczestnikom zajęć dowozi gotowe dietetyczne dania do firmy, do domu czy na konferencje. Nie słychać więc wymówek, że nie sposób zdrowo się odżywiać, gdyż nie ma czasu na przygotowywanie zdrowych posiłków i jada się byle gdzie.
Stan zdrowia wymaga jednak kontroli - zgadzają się moi rozmówcy. Władysław Jaszowski raz na kwartał melduje się u kardiologa. Miał niewielkie nadciśnienie, teraz wyniki ma w normie. Z filozoficzną nutą w głosie twierdzi jednak, że człowiek i tak na co innego leczy się, a na co innego umiera. Do lekkiego nadciśnienia, na które choruje przecież 8 mln Polaków, przyznaje się też Kazimierz Lewandowski. Łykanie jednej tabletki na nadciśnienie nie jest na szczęście uciążliwe, a słuchać trzeba nawet nadgorliwego kardiologa. Szef Cemetu Ltd. przyznaje też, że regularnie, raz w roku odwiedza też urologa, gastroenterologa, stomatologa i okulistę. Raz na dwa lata robi rentgen płuc.

Zdaniem Romana Walasińskiego, prezesa Centrum Zdrowia Swissmed, które obsługuje kilkaset pomorskich firm - świadomość, że intensywna praca nie usprawiedliwia braku dbałości o zdrowie, jest dziś o wiele bardziej powszechna. - Dobra kondycja szefa to również sukces dla firmy - zapewnia Roman Walasiński. Stąd rosnące zapotrzebowanie klientów na roczne czy półroczne "przeglądy" zdrowia, pakiety badań dostosowane do wieku z uwzględnieniem specyfiki pracy, np. z komputerem. - Z naszych obserwacji wynika, że ponad 70 proc. kadry zarządzającej uprawia jakiś rodzaj sportu. Jeszcze kilka lat temu jej przedstawiciele walczyli z brzuszkiem i cholesterolem, dziś proszą, by lekarz zlecił im badanie wysiłkowe i sprawdził, czy mogą pozwolić sobie na sporty bardziej ekstremalne, jak deska snowboardowa czy windsurfing.

Teresa Kamińska, prezes Pomorskiej Strefy Ekonomicznej, jedyna kobieta w tej reprezentacji menedżerskiej kadry Pomorza, nigdy nie miała kłopotów z nadwagą. Na brak ruchu nie narzeka, szczególnie od czasu, gdy chodzi na spacery z trzymiesięczną wnuczką Helenką. Stres najlepiej rozładowuje, gdy przekracza próg mieszkania, w którym czeka na nią mąż Janusz, weterynarz z zawodu, człowiek emanujący stoickim spokojem. - Przywiązuję wagę do zdrowia, bo z tego sektora przecież się wywodzę - tłumaczy. Dlatego za jeden ze swoich priorytetów uznała objęcie pracowników strefy dodatkowymi ubezpieczeniami zdrowotnymi o szerokim zakresie. Chce, by korzystali oni z programów profilaktyki nowotworów, m.in. piersi, szyjki macicy i prostaty. Aktualnie negocjuje pakiet opieki stomatologicznej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto