Sylwia Kaszuba mieszkanką Miłoradza jest od kilkunastu lat, na co dzień pracuje jako nauczycielka języka angielskiego w miejscowej szkole. Jej pasją stała się też lokalna historia.
- Jakiś czas temu dowiedziałam się, że w czasie II wojny światowej można było w tej niewielkiej wsi usłyszeć angielską mowę. Zaciekawiona, podążyłam tą drogą. Badanie tematu zajęło mi około dwóch lat. Zainteresowałam nim również kilkoro uczniów. Zebraliśmy sporą dokumentację dzięki wywiadom z mieszkańcami, którzy pamiętają jeńców, i tłumaczeniom listów jeńca angielskiego na język polski. Odbyło się też spotkanie z panem Bernardem Jesionowskim – wyjaśnia Sylwia Kaszuba.
Szukając informacji ogólnych, uczniowie dotarli na stronę internetową Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach Opolu, które od kilku lat organizuje ogólnopolski konkurs na projekt historyczny „Póki nie jest za późno”. Cele zawarte w regulaminie pokrywały się z tym, co młodzież pod okiem swojej nauczycielki już zrobiła. Nagrali jeszcze tylko krótki film i wysłali swoją pracę do Opola. Po kilku tygodniach przyszło zaproszenie na podsumowanie konkursu.
- Finansowo w wyjeździe pomogli nam wójt Miłoradza i Rada Rodziców. Niektórzy z naszych uczniów nigdy tak daleko nie byli. Otrzymaliśmy wyróżnienie, jednak dla tak małej szkoły, jak nasza, było to ważne wydarzenie, tym bardziej, że spośród autorów 39 projektów do Opola zaproszono tylko cztery zespoły. Dzieciakom strasznie się podobało, a najbardziej to, że „musiały” udzielać wywiadów lokalnym mediom – śmieje się pani Sylwia.
Pobyt na uroczystości w Opolu stał się też inspiracją do dalszych działań. Nauczycielka spotkała zwykłych ludzi, którym udało się w sposób materialny upamiętnić ważne dla lokalnych społeczności miejsca i wydarzenia. W Miłoradzu będzie podobnie.
- Jest to spory koszt. Razem ze Stowarzyszeniem Dawna Wozownia na Żuławach napisaliśmy wniosek grantowy. Merytorycznie wspierała nas Dorota Wiśniewska z Centrum Organizacji Pozarządowych w Malborku. Ku naszemu zaskoczeniu udało się. Otrzymaliśmy środki między innymi na kamień i grawer. Zamierzamy w trwały sposób upamiętnić miejsce w Miłoradzu po niewielkim komandzie roboczym. Swoją pomoc finansową zaproponował też pan Dilip Sarkar z Anglii, historyk i wnuk jeńca – wyjaśnia Sylwia Kaszuba.
Udział przedstawicieli Dawnej Wozowni w tym projekcie jest nieprzypadkowy. Komando robocze w Miłoradzu mieściło się na terenie niemieckiego gospodarstwa z 1890 r.
- Dziś nadal mieszka w nim Henryk Burchardt (przed wojną Horst) - autochton. Jego syn Jan wraz żoną wyremontowali część starej wozowni z przeznaczeniem na działalność najpierw grupy nieformalnej a potem stowarzyszenia. Starają się „ocalić od zapomnienia” materialny i niematerialny obraz naszej wsi sprzed 1945 r. - dodaje nauczycielka z Miłoradza.
Efektem historycznych poszukiwań jest też profil na Facebooku „Forgotten Heroes - commando of Stalag XX B in Mielenz/Miłoradz”, założony przez panią Sylwię.
- Zachęcił mnie do tego Andy Clarke - syn jeńca angielskiego, który niedawno odwiedził miejsce przetrzymywania swojego taty – dodaje mieszkanka Miłoradza. - Jeńcy brytyjscy przebywali w niewoli w stalagu najczęściej około pięciu lat. Byli to przeważnie bardzo młodzi ludzie, w wieku około 20 lat. Uważam, że należy im się szacunek, tym bardziej, że wielu z nich zmarło podczas Marszu Śmierci w 1945 roku.
Pamiątkowy kamień ma być odsłonięty wiosną lub latem br. Będzie to drugie miejsce pamięci w gminie Miłoradz poświęcone jeńcom Stalagu XXB, bo przypomnijmy, że przy drodze krajowej nr 22 w Gnojewie znajduje się pomnik postawiony tam z inicjatywy obecnego wójta, Arkadiusza Skorka.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?