Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Proboszcz Roku 2013 diecezji pelplińskiej - kandydat ks. Piotr Krupiński z Kartuz

(J.S.)
Proboszcz Roku 2013 - kandydat ks. Piotr Krupiński, proboszcz parafii WNMP w Kartuzach
Proboszcz Roku 2013 - kandydat ks. Piotr Krupiński, proboszcz parafii WNMP w Kartuzach (J.S.)
Ksiądz Piotr Krupiński jest od 10 lat proboszczem parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Kartuzach.

Skąd Ksiądz pochodzi?
Urodziłem się w parafii pw. świętego Jakuba Apostoła Starszego w Bobrowie niedaleko Brodnicy nad Drwęcą. Święcenia kapłańskie przyjąłem w 1991 roku.

Jak potoczyła się dalsze droga kapłańska?
Przez 10 lat byłem wikariuszem w Czersku, po czym w zostałem proboszczem w Polskich Łąkach pod Świeciem. Były to lata 2001-2003. Stamtąd zostałem przeniesiony do Kartuz. Od 2008 roku jestem dziekanem dekanatu kartuskiego, od 2013 – wiceekonomem diecezji pelplińskiej. Mam też tytuł kapelana honorowego Jego Świątobliwości, prepozyta i przewodniczącego Kapituły Kolegiackiej Kartuskiej.

Czy z objęciem probostwa wiążą się jakieś wspomnienia?
Mam bardzo wiele miłych wspomnień. Nie bez obaw tę parafię obejmowałem. Gdybym wówczas wiedział, co mnie czeka, to przerażenie byłoby jeszcze większe.
Dla każdego księdza nowa placówka jest nowym wyzwaniem. Jestem przekonany, że każda zmiana placówki duszpasterskiej przynosi bardzo dużo dobrych owoców. Człowiek się bardziej mobilizuje, stara. Choćby na początku trzeba wejść w nową wspólnotę, rozpoznać ją, problemy, sprawy, o co trzeba zrobić, co jest bardzo pilne, co można odłożyć na później. Jest taka radość, że się coś robi. Nie chodzi o hałas wokół siebie, ale o taką satysfakcję, że po kolei można coś robić, wspólnie osiągnąć w życiu parafii – w różnych wymiarach, w duchowym przede wszystkim, duszpasterskim i wymiernym, troski o kościół, o całe zaplecze, która to troska na pewno nie jest bez znaczenia. Ona głównie jest bardziej widoczna, podlega ocenie zewnętrznej.
Pierwszy rok pracy na każdej placówce zapamiętuje się na bardzo długo. Miałem to szczęście, że przez półtora roku praktykowałem pod okiem śp. księdza Henryka Ormińskiego. Opowiadał, jak to wszystko wygląda. Pod jego okiem rewidowałem swoje działania. Bardzo się cieszyłem z tego wspólnego czasu nam danego. Drugim dobrym duchem tej parafii był ksiądz kanonik Jerzy Regliński. Wnosił wiele pokoju i kapłańskiego optymizmu. Uczył mnie na pewno, jak szerzej spojrzeć na duszpasterską posługę, żeby się wszystkim tak zaraz nie przejmować się – problemami, ludźmi, wydarzeniami.
Doskonale pamiętam pierwszą Pasterkę Polskich w Łąkach i tutaj w Kartuzach, bo jest to zawsze ogromne przeżycie. Drugim takim momentem jest I Komunia święta dzieci. Są to uroczystości bardzo podniosłe. Przewodniczenie takim odświętnym chwilom zapada w pamięć. W Polskich Łąkach proboszcz odprawiał Pasterkę przez 10 lat. Tak byliśmy przyzwyczajeni, że pozostawaliśmy w cieniu, więc gdy przyszedł czas, by samemu stanąć przed całym kościołem wypełnionym ludźmi – to się zapamiętało bardzo mocno.

Co ważnego dzieje się w parafii?
Przez ostatnich 10 lat wprowadziliśmy różne zmiany. Są nowe nabożeństwa, nowe formy obchodzenia Dni Eucharystycznych, nowenna 9 mszy świętych za zmarłych w soboty.
Ci ludzie, którzy tracą bliskich, czują jakąś więź, wspólnotę. To pomaga im przeżyć żałobę w poczuciu wspólnoty osób, które doświadczyły podobnej straty. Daje możliwość ukojenia bólu
Więc na koniec roku kalendarzowego jest też wspólna msza święta za tych, co odeszli do Pana w mijającym roku.
Wiele w życie liturgiczne parafii wniosły relikwie błogosławionego Jana Pawła II. Znajdują się w niewielkiej kaplicy, miejscu takiej osobliwej modlitwy, wyciszenia i spokoju. Odprawiamy tam comiesięczne nabożeństwo z uczczeniem relikwii, tak jak modlimy się za Ojczyznę z adoracją w każdą pierwszą środę miesiąca. Odprawiamy nabożeństwa fatimskie, msze św. w kaplicy na Spiczastej Górze. Opiekujemy się Kaplicą Miłosierdzia Bożego w szpitalu. Poprzednio odprawiano msze św. w pomieszczeniu, które służyło wielu celom, teraz jest prawdziwa kaplica. Mam wiele sygnałów, jak bardzo była ona potrzebna w szpitalu – chorym, personelowi i rodzinom. Doceniają ją ci, którzy w ciszy oczekują nadchodzącej śmierci.
Ważnym elementem życia parafii jest bardzo aktywna wspólnota Żywego Różańca i ponad 30 Róż Różańcowych. W ich szeregach mamy sporą rotację, niby to nie jest dużo – jeden dziesiątek różańca codziennie odmówić, ale ta stała dyspozycyjność do modlitwy i zobowiązanie powoduje, że nie każdy umie się go podjąć.
Kolejna grupa – Apostolstwo Dobrej Śmierci, wspólnota modlitewna, która modli się nie o śmierć, ale o to, by dobrze przeżyć życie. Kieruje myśli na postrzeganie życia w takim kontekście dobrego przygotowania się do śmierci, co dobrze wpisuje się w tę tradycję i hasło kartuzów – Memento Mori. To wyjątkowa wspólnota.
Odżywa III Zakon Świętego Franciszka. Kult tego świętego jest żywy na Kaszubach, na przyjęcie w szeregi czekają nowi kandydaci. Mamy Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, scholę, zespół młodzieżowy, Stowarzyszenie Kolegiata Kartuska.

Czym wyróżnia się parafia?
To miejsce z wielowiekową historią, tradycją modlitwy. Ta historia sprawia, że parafia jest bogata tym, co się mieści w tym kościele. Bo to są nieporównywalne przestrzenie modlitwy tych starych kościołów. Nie tylko, że jest to przestrzeń zabytkowa, ale taka przemodlona przez wieki – tu się czuje ducha modlitwy, wyciszenia. Inaczej niż w nowych kościołach. Parafia wyróżnia się położeniem. Występuje duże zróżnicowanie. Rozciąga się od stadionu, lewą stroną ul. 3 Maja aż do ul. Zamkowej w Łapalicach Górnych i Kos, w mieście obejmując też ulicę Jeziorną. To położenie świątyni parafialnej sprawia, że część parafian uczęszcza do kościoła św. Wojciecha, do kaplicy sióstr Miłosierdzia i przede wszystkim do kościoła św. Kazimierza. To dla proboszcza sytuacja trudna, bo podczas dorocznego liczenia wiernych zyskujemy wynik sięgający 37 procent. Ta frekwencja kiedyś przełoży się na problem z utrzymaniem świątyni, bo ono zależy od systematycznej obecności wiernych. To nie sprawa jednej kolędy, ślubu czy pogrzebu.
Uważam, że takie myślenie jest wyjątkowo w Kartuzach. Kiedyś, gdy Kartuzy były jedną wspólnotą parafialną, kościół św. Kazimierza, „szkolny” – jak się wówczas mówiło – służył jako filia. Jedna parafia, nikt nie robił problemów. Niektórym parafianom, zwłaszcza starszym, pozostał zakodowany nawyk uczęszczania do kościoła na Rynku i przynależności do parafii WNMP. Potem wydzielono parafię św. Kazimierza, a zwyczaj został. Powstała kolejna parafia. Liczba wiernych spada, obecnie mamy 5130 parafian. Mam dwóch wikarych, księdza rezydenta – studenta oraz pięciu szafarzy.

Parafia WNMP jako spadkobierca tradycji zakonu kartuskiego otwarta jest na przejawy życia kulturalnego. Zakony i kościoły pełniły rolę kulturotwórczą. Stąd Refektarz jest galerią sztuki, w kościele odbywają się koncerty, festiwal muzyki kameralnej i organowej. Ojcowie kartuzi, mimo że nie wychodzili poza mury osady kościelnej, nie prowadzili ekspansji duszpasterskiej poza kartuzję, to jednak była ekspansja duchowa - tej modlitwy i działalności zewnętrznej, która na pewno nie była bez znaczenia dla ludzi. Ojcowie nie prowadzili bezpośrednio tej działalności, ale zakon był aktywny. Dziś może trudno to zrozumieć, ale zakonnicy mieli młyn, gorzelnię, stawy rybne. Na tamte czasy była to dominująca działalność gospodarcza na tych terenach, łącznie z podnoszeniem kultury rolniczej na nieużytkach.

Jakie są materialne dokonania Księdza proboszcza?
Efekty tych działań są widoczne. Mamy Park Jana Pawła II. Powstał parking parafialny. Wszystkie boczne ołtarze zostały odnowione. Wymieniono ławki, żyrandole, witraże. Ściany świątyni poddano regotyzacji, wyremontowano chór i wieżę z carillonami. Wykonano prace remontowe na dachu. Odnowiono pięć obrazów. Unijny projekt pozwolił na restaurację Refektarza, zabezpieczenie i rekonstrukcję piwnic dawnej kuchni. Odnowiono erem. Zagospodarowano teren dawnej kartuzji.
To wymagało podjęcia studiów podyplomowych z zabytkoznawstwa. Gdy przyszedłem tu – trzeba było się nauczyć troski o zabytek. Podczas studiów w seminarium mieliśmy ogólne przygotowanie. Gdy człowiek staje przed konkretnym wyzwaniem, przed pewną odpowiedzialnością, bo kościół zabytkowy to też wielka odpowiedzialność, to trzeba więcej wiedzy. Wszystko, czego się dotknie, ruszy – trzeba sobie zdawać sprawę z konsekwencji i tego, że się podlega służbom konserwatorskim, które decydują. To nie takie proste się w tym wszystkim odnaleźć, porozumieć się wspólnym językiem z majstrami. Te doświadczenia wiele dały, na pewno wyczuliły w pewnej ostrożności, co też nie jest bez znaczenia. Bo w zabytkach, to jeżeli coś już zepsuć, to lepiej tego nie ruszać.

Jakie są plany na najbliższy czas?
Przed nami renowacja ołtarza głównego, malowanie całego kościoła, restauracja pozostałej części obrazów. Remont ołtarza to będzie duża zmiana dla kościoła – częściowo będzie przewieziony do konserwacji, częściowo pozostanie na miejscu. To się okaże przy rozbiórce – co jest możliwe.
Planujemy urządzić wnętrze eremu, by pokazać, jak żyli kartuscy zakonnicy. Wciąż mamy w planach wykonanie makiety całego zespołu poklasztornego i umieszczenie jej w sali nad zakrystią. Ponieważ nie ma zgody konserwatora wojewódzkiego na urządzenie parkingu na terenach po ogródkach działkowych, przymierzamy się do zagospodarowania tego terenu pod skwerek z ławkami, z widokiem na jezioro. Ze względu na częste akty wandalizmu, musimy pomyśleć o monitoringu zespołu poklasztornego, bo ponosimy duże straty, ktoś coś złamie, ukradnie, zniszczy. Dziś dla ludzi nie ma rzeczy świętych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zukowo.naszemiasto.pl Nasze Miasto