Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przepowiednie jasnowidza - 13.02.2010

Tadeusz Woźniak
Oto kolejna porcja odpowiedzi na listy Czytelników i Internautów.

Alicja G.: - Z ogromnym zaciekawieniem czytam pana przepowiednie. Ośmielam się prosić pana o wizje w moich sprawach. Otóż dwa lata temu zmarła moja mama. Została nas czwórka rodzeństwa oraz tata. Rodzice tak jakoś podzielili ziemię między braci, a my z siostrą nie dostałyśmy nic, chociaż ja, jako najstarsza, najciężej pracowałam w naszym gospodarstwie. Czy powinnam upominać się o moją część ziemi i domu, w którym mieszka ojciec z bratem alkoholikiem? Jak zabraknie ojca, to brat wszystko przepije, tak jak pieniądze, które dostaje z Unii. Moja babka z rodziną nie przyjęła rosyjskiego obywatelstwa i musiała opuścić Baranowicze. Tak trafili do małej wsi w Pomorskiem. Przydzielono im gospodarstwo, w którym jeszcze mieszkali Niemcy. Zanim wyjechali, mówili, że w obejściu jest zakopany skarb. Moja siostra z braćmi przeszukiwali całe obejście ale - jak twierdzą - nic nie znaleźli. Czy Niemcy mówili prawdę? Może siostra z braćmi źle szukali?

Krzysztof Jackowski: - Zapewniam panią, że na tej posesji nie ma zakopanego żadnego skarbu, a wykopać możecie jedynie stary złom. O podział rodzinnej schedy nie ma co pani walczyć. Rodzice zrobili tak jak uważali i teraz nic już pani nie zmieni. Narazi się pani jedynie na koszty i niesnaski w rodzinie. Owszem, brat pani ten rodzinny majątek w znacznej mierze przepije. Szkoda, ale będzie tak, jak zdecydowali rodzice.

Urszula R.: - Jestem stałą czytelniczką pańskich odpowiedzi. Mając zaufanie do pańskiego daru trafnych wizji, ośmielam się prosić o podjęcie tego trudu dla mojej najmłodszej córki (32 lata) i jej 7-letniego synka. Wychowuje go sama od 4 roku życia. Nie tak wyobrażała sobie moja córka życie w małżeństwie i z wielkim bólem zdecydowała się na rozstanie. Jest z tego powodu bardzo zrozpaczona i zawiedziona. Mieszkają ze mną. Mam pytanie, czy ona jeszcze kiedyś zaufa mężczyźnie i ułoży sobie życie? Co czeka mojego wnuka, czy wyrośnie na uczciwego człowieka i pomocnego swojej mamie?

Krzysztof Jackowski: - Zaufać to ona by i zaufała, gdyby się jej jakiś porządny mężczyzna trafił. Rzecz w tym, że będą się wokół niej kręcić jakieś dziwne typy, nieskore do poważnych związków, nieciekawi mężczyźni. Wydaje mi się jednak, że za jakiś czas odezwie się do niej były maż i dojdzie do rekonstrukcji ich związku małżeńskiego. O przyszłości wnuka nie będę się wypowiadał, zostawmy dzieci w spokoju, chyba że chodzi o jakieś szczególne względy np. choroby, kalectwo. W tym przypadku jednak nic takiego nie wchodzi w grę.

Marek B.: - Proszę pana o pomoc w moim smutku. Jestem zmartwiony losem mojej siostry. Z pierwszego małżeństwo ma córkę, ale po niedługim czasie od ślubu mąż ją zostawił dla innej. Po pewnym czasie poznała obywatela Niemiec, starszego od siebie, wyszła za niego za mąż i ma z nim syna. Po niedługim czasie okazało się, że ten niemiecki mąż to tyran. Siostra rozeszła się z nim. Do 2000 roku mieliśmy z nią kontakt, od tamtej pory ślad po niej zaginął. Pisałem kilka razy na adres nam znany, ale otrzymywaliśmy zwrot listów z adnotacją: adresat nieznany. Telefonowałem pod znany nam numer, ale nikt nigdy nie podniósł słuchawki. Różnie już myślę, może nie chce utrzymywać z nami kontaktów? Byłaby to jej decyzja, ale chcemy wiedzieć, że jej nic złego się nie stało. Ja i moja rodzina bylibyśmy spokojniejsi, wiedząc, że jej i dzieciom nic się nie stało. Czy jest pan w stanie nam pomóc?

Krzysztof Jackowski: - Wizję tę robiłem nie znając treści listu. Tradycyjnie, redaktor pokazał zdjęcie i zapytał, co się dzieje z tą kobietą. Otóż moim zdaniem ta kobieta żyje. Powiedziałem, że chyba jest w Niemczech. Ale może być w jakimś miejscu zamknięta, na przykład w szpitalu psychiatrycznym, czy zakładzie dla psychicznie chorych. Wcześniej ktoś się znęcał psychicznie nad tą kobietą. Zaburzenia psychiczne mogły powstać, a na pewno rozwinęły się z powodu zalęknięcia. Brak zdjęć dzieci, więc nie potrafię powiedzieć, co się z nimi dzieje.

Janina K.: - Proszę powiedzieć mi, czy jeszcze będę w swoim życiu choć trochę szczęśliwa. Jesteśmy małżeństwem 44 lata, oboje na emeryturze. Mąż ma trudny, ciężki charakter. Z wszystkiego niezadowolony, wiecznie naburmuszony. Zrobił się bardzo nerwowy, wulgarny, bluźni. Jak pracował, nadużywał alkoholu. Wtedy nie oszczędzał pieniędzy, teraz zrobił się wręcz chytry, wylicza mi co do grosza. Twierdzi, że ja wszystko robię źle, a wszystko co dobre przypisuje sobie. W ubiegłym roku przeszłam poważną operację guza mózgu - oponiaka. Wyszłam z tej choroby bardzo dobrze. Mamy dwie dorosłe córki, które mają swoje rodziny. Ta starsza jest po poważnej operacji jelit. Jej firma upadła. Proszę powiedzieć, jak sobie poradzą ze zdrowiem i pracą? Czy wyjadą za granicę?

Krzysztof Jackowski: - Czy będzie pani szczęśliwa? No, jakby to powiedzieć, tak jak dotąd, przeżywać będzie pani pewne radości, ciesząc się z osiągnięć dzieci, wnuków. Ale przecież pani mąż nagle się nie zmieni, nie stanie się pogodnym, sympatycznym człowiekiem. Z jego strony niech pani nie oczekuje jakiejś porażającej odmiany. Będzie taki sam jak dotąd. Córka z mężem wyjadą za granicę, tam szybko ich kondycja finansowa się poprawi. Córka zacznie dochodzić do zdrowia, ale to nie będzie szybki proces. Rekonwalescencja potrwa dość długo.

Agnieszka W.: - Jestem z narzeczonym w związku już prawie cztery lata. Nie mam do niego zaufania, często się kłócimy. Jestem zazdrosna, a on zwraca uwagę na inne dziewczyny i jest nimi zainteresowany, a ja jestem u niego na drugim planie. Drażni mnie jego przesadne zainteresowanie filmami, komputerem i internetem. Nie wiem, może się mylę, ale intuicja każe mi się buntować i traktować jego zachowanie jako lekceważenie mnie. Czy nasz związek doprowadzi do ślubu? Oboje nie mamy pracy, pieniędzy, mieszkania, a nawet możliwości wspólnego zamieszkania. Czy w końcu się wszystko dobrze ułoży nam i ustabilizuje na dobrej drodze? Czy będziemy ze sobą szczęśliwi? Jak pan widzi naszą przyszłość?

Krzysztof Jackowski: -Niech pani nie czeka na cud, a właściwie na serię cudów, bo takiej serii by trzeba, byście byli szczęśliwi i "wszystko dobrze się wam ustabilizowało". Bardzo niepoważnie podchodzi pani do życia, a pani chłopak jeszcze mniej poważnie. Chłopak jest laluś, wcale nie myśli o małżeństwie, nic dobrego z tego nie wyjdzie. Niech pani znajdzie człowieka poważniej myślącego o małżeństwie, a nie liczy, że "jakoś to będzie", chociaż wszystko zapowiada, że "jakoś to nie będzie". Wasz związek rozleci się

Sylwia G.: - Jakiś czas temu postanowiliśmy zamienić mieszkanie na większe, jako że trafiła się okazja - tanie mieszkanie budowane przez spółdzielnię. Umowę podpisaliśmy dwa lata temu, mieszkanie mieliśmy odebrać rok temu. Na finiszu budowy spółdzielni skończyły się pieniądze, a wykonawca wstrzymał roboty.Od jakiegoś czasu trwa impas, nie ma widoków na szybki odbiór mieszkania, w które zainwestowaliśmy dorobek naszego życia. Boję się, że może dojść do upadłości spółdzielni i nie zobaczymy ani mieszkania, ani pieniędzy. Bardzo poważnie zastanawiam się nad wycofaniem z umowy, ale czy odzyskam całą wpłaconą kwotę? Znalazłam też inne mieszkanie, w którym moglibyśmy zamieszkać od zaraz, nie wiem, co robić? Czy wycofać się z umowy? Czy i kiedy odzyskamy pieniądze? Czy zdecydować się na zakup innego mieszkania na kredyt? A może czekać na to mieszkanie ze spółdzielni? Może sprawa zakończy się pomyślnie? Ale kiedy?

Krzysztof Jackowski: - Trudna sprawa z tym mieszkaniem, jeszcze długo na nie będziecie czekać, a pieniędzy nie uda wam się wyciągnąć. Jesteście skazani na czekanie, które może przeciągnąć się do pięciu lat. Nie warto wam zrywać umowy, bo byście dużo stracili. Pozostaje cierpliwie czekać.

Henryka P.: - Wysyłam do pana zdjęcie syna, który ma 30 lat. Mieszkamy razem, ale od dłuższego czasu nie mamy dobrego kontaktu. Jest mi bardzo bliski, a zarazem bardzo trudny do zrozumienia. Wciąż obwinia mnie o swoje życiowe porażki, że jest sam, że nie udaje mu się ułożyć sobie życia. Kilka lat temu syn miał poważny wypadek, proszę powiedzieć, czy on znajdzie partnerkę, czy stworzą udany związek? Czy będzie w dobrych relacjach ze mną? A czy ja znajdę swoją drugą połówkę, czy będę jeszcze szczęśliwa, bo jak dotąd to nie udawało mi się.

Krzysztof Jackowski: - W pani przypadku to powiem niczym Pytia: będzie pani szczęśliwa, ale tak naprawdę to nie będzie pani szczęśliwa. Będzie pani szczęśliwa, bo pozna pani odpowiedniego mężczyznę, przystojnego, wąsatego, który stworzy pani nadzieje na interesujący związek. Okaże się jednak, że on nie będzie chciał się z panią trwale związać, jemu wystarczy zabawić się z panią. No i z tego powodu będzie pani nieszczęśliwa, bo ta znajomość nie spełni pani oczekiwań. Wypadek syna był poważny, spowodował trwały uraz, który rzutuje na jego życiowe decyzje. Syn pozna dziewczynę, ale bardzo młodą i trochę pogubioną. Nie stworzą trwałego związku. Oboje całą treść życia upatrujcie w związkach partnerskich. To niewątpliwie bardzo ważne, ale jak bardzo się tego chce, to najczęściej nie wychodzi. Gdybyście bardziej zajęli się pracą, jakąś działalnością, to być może "przy okazji" trafilibyście na odpowiednich partnerów, odnaleźlibyście sens życia i spokój ducha.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Przepowiednie jasnowidza - 13.02.2010 - Pomorskie Nasze Miasto

Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto