Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rząd chce zlikwidować OFE?

Jacek Klein
Budynek ZUS w Warszawie
Budynek ZUS w Warszawie W.Gadomski/archiwum
Czy mamy zacząć się bać o swoje przyszłe emerytury? Rząd chce, aby większość składek emerytalnych w ramach II filara trafiała do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych zamiast do Otwartych Funduszy Emerytalnych. Zapewnia, że to dla dobra emerytów, że przyszłe emerytury będą wyższe, ale ekonomiści nie mają złudzeń - przyszli emeryci mogą nawet stracić, emerytury mogą być niższe. Jak oceniają plan rządu, oznacza de facto zaprzepaszczenie reformy emerytalnej, włączenie tych pieniędzy do I filara i nacjonalizację 60 proc. składek przyszłych emerytów.

- Trudno nazwać to inaczej. Skoro pieniędzmi tymi będzie zarządzał ZUS, oznacza to prawdopodobnie, że staną się one elementem systemu repartycyjnego, czyli będą tak samo jak te w pierwszym filarze służyć do wypłaty obecnych emerytur - uważa Magdalena Janczewska, ekspert ds. społeczno-gospodarczych Pracodawców RP. - OFE jest jednym z podstawowych gwarantów bezpieczeństwa emerytalnego i każda próba podbierania tych środków jest okradaniem przyszłych emerytów.

Według planów rządu, środki trafiające do OFE mają zostać zmniejszone z 7,3 proc. do poziomu 2,3 proc. (a od 2017 roku wzrosną do 3,8 proc.). Pozostała część ma trafić na specjalne indywidualne konto emerytalne, którego operatorem ma zostać Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Gromadzone tam pieniądze mają być waloryzowane o kwotę oprocentowania obligacji. Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że środki zapisane na ZUS-owskich subkontach przyszłych emerytów będą wirtualnym zapisem księgowym.

- Członkowie funduszy emerytalnych nie powinni się łudzić. Dotychczas poprzez OFE stawali się wierzycielami państwa, kupując obligacje skarbowe, a po zmianach będą darczyńcami na rzecz budżetu, otrzymując w zamian wirtualny kapitał w ZUS. A ten co zbierze, to następnego dnia przecież wypłaca. Po rządowych zmianach członkowie OFE staną się więc bezpośrednim i hojnym sponsorem budżetu - ocenia Bogusław Półtorak, główny ekonomista Bankier.pl.

Antyreforma emerytalna ma jeden argument - zmniejszenie deficytu finansów publicznych. - Kłopot w tym, że nacjonalizacja składki nie rozwiąże podstawowych problemów narastania długu, a tylko da chwilowe wytchnienie budżetowi, warte skromne 0,8 proc. PKB. Trzeba się więc spodziewać dalszego wzrostu obciążeń fiskalnych - dodaje Półtorak.

Za jedyną korzystną dla przyszłych emerytów propozycję eksperci uważają tę wprowadzającą dodatkowy system oszczędzania. Od 2012 roku będzie można podnieść składkę o dodatkowe 2 proc. Do 2017 roku stawka ta wzrośnie do 4 proc.

- To dobre rozwiązanie, szczególnie że pieniądze na dodatkową składkę będzie można odpisywać od podstawy opodatkowania - dodaje Janczewska. - Jednak jest to opcja dobrowolna, biorąc pod uwagę to, jak niewielu Polaków oszczędza w III filarze, nie jest to sprawa kluczowa. Kluczowy jest właśnie II filar, który niestety, otrzymał dziś duży cios.

Ustawa wprowadzająca w życie rządowe propozycje miałaby zacząć obowiązywać od kwietnia tego roku.

Reforma emerytalna weszła w życie 1 stycznia 1999 roku.

Wprowadziła różne formy odkładania składek na przyszłą emeryturę w ramach trzech filarów. Część składki odprowadzana jest do I filara, czyli ZUS. Druga część składek (II filar) trafia do Otwartych Fundusze Emerytalnych, które inwestują składki na rynku kapitałowym. Dodatkową formą jest dobrowolne oszczędzanie w ramach III filara poprzez pracownicze programy emerytalne, fundusze inwestycyjne i ubezpieczenia na życie z opcją kapitałową.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto