Statystyki są bezlitosne

Komisja Europejska przedstawiła w tym tygodniu raport na temat sytuacji w sektorze stoczniowym w roku 2002. "Poważne trudności w działalności tej branży nie ustają, co spowodowane jest ciągłym zmniejszaniem zamówień oraz zamrożeniem cen na statki na bardzo niskim poziomie" - napisano w raporcie.

Powodów takiej sytuacji urzędnicy UE upatrują w światowym spowolnieniu gospodarczym oraz nadprodukcji statków, zwłaszcza ze strony przedsiębiorstw dalekowschodnich.
Statystyki są bezlitosne: w 2000 roku stocznie krajów członkowskich produkowały 19 proc. statków na świecie, teraz - zaledwie 7 proc.

Zdaniem komisji, zamówienia na nowe statki zmniejszyły się w 2002 roku o ok. 12 proc. w porównaniu z rokiem wcześniejszym. Najwięcej kłopotów mają stocznie budujące kontenerowce i wycieczkowce, mniej zamówień odnotowują producenci tankowców, chemikaliowców i gazowców. Komisja szacuje, że ceny na statki nie były niższe od ponad dziesięciu lat.

Stocznie z Dalekiego Wschodu nie przeżywają kłopotów porównywalnych z europejską branżą z uwagi na nieograniczoną wręcz pomoc państwa dla firm sektora. Po fiasku rozmów pomiędzy UE a Koreą we wrześniu ub. roku państwa członkowskie zgodziły się na dodatkową pomoc z budżetów krajowych dla unijnych stoczni. Maksymalna pomoc z funduszy publicznych w wysokości 6 proc. kosztów budowy statku może nie być zbyt wielka, ale zdaniem komisji pozwala na przetrwanie firm branży. Podobną pomoc będą mogły uzyskać polskie stocznie, jeśli do czasu naszego członkostwa w UE wojna handlowa pomiędzy UE a Koreą się nie zakończy. Do 2015 roku Komisja Europejska chce zakończyć program LeaderSHIP, którego celem jest rentowność europejskiej branży stoczniowej. Członkostwo Polski będzie oznaczać zyski w związku z realizacją tego programu - będziemy mogli bowiem określać ile funduszy i na jakie cele zostanie przeznaczonych z unijnego budżetu, aby opłacalność budowy statków w stoczniach krajów członkowskich stała się faktem.