Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tutaj jest jak w zwyczajnym domu

Irena Łaszyn
Na budynkach nie ma szyldów. A gdy ktoś niezorientowany pyta, czy tu mieści się dom dziecka, wszyscy zgodnie zaprzeczają. Bo to jest teren prywatny. A dokładnie - Dom dla Dzieci, który nie ma nic wspólnego z molochem w ...

Na budynkach nie ma szyldów. A gdy ktoś niezorientowany pyta, czy tu mieści się dom dziecka, wszyscy zgodnie zaprzeczają. Bo to jest teren prywatny. A dokładnie - Dom dla Dzieci, który nie ma nic wspólnego z molochem w dawnym stylu, który niektórzy nazywali bidulem. Przypomina zwyczajny dom rodzinny. Dodajmy - szczęśliwy dom.

Wszystko zaczęło się w marcu 2007 roku, gdy - z inicjatywy Marianny i Piotra Wróblewskich - powstała Gdańska Fundacja Innowacji Społecznej, a wraz z nią zaczęły pojawiać się kolejne domy. Pierwszy był Dom pod Cyprysami, absolutne novum w gdańskim systemie opieki nad dzieckiem. Stworzony został w budynku będącym własnością miasta, gdy istniał jeszcze Dom Dziecka przy ul. Brzegi na gdańskiej Oruni, któremu Piotr Wróblewski dyrektorował, i wywoływał spore emocje. Zapewniał odmienne od wychowania w warunkach instytucjonalnych podejście do dziecka i jego potrzeb, nie wszyscy więc wierzyli, że to się uda.

A potem powstały kolejne: Dom na Gościnnej, w budynku użyczonym przez Towarzystwo Salezjańskie Inspektoria pw. św. Wojciecha, Dom na Trakcie, w budynku wynajętym od osoby prywatnej, Dom na Klifie, w budynku udostępnionym przez władze Gdyni, oraz Rodzinny Dom Dziecka Bożeny i Stanisława Mrozów w Gdańsku.

W domach fundacji przebywa w sumie 62 dzieci, w każdym z nich mieszka maksymalnie 14 osób.
- Pokoje są dwu- i cztero-osobowe, każdy z mieszkańców ma samodzielnie zaaranżowaną przestrzeń i prawo do prywatności - podkreśla Agnieszka Leśniewska, wychowawczyni w Domu na Gościnnej.

Na 14 wychowanków przypada pięciu wychowawców. To pozwala na indywidualną pracę z dzieckiem, wspólne rozwiązywanie problemów i… oswajanie codzienności. Bo tu nie ma kucharek i sprzątaczek. Mieszkańcy, z pomocą wychowawców, sami muszą o dom zadbać. Obrać ziemniaki, ugotować zupę, upiec biszkopt, nakryć do stołu, pozmywać. Dziś będą kotlety mielone i surówka z pekińskiej kapusty. Rosół z wczorajszego obiadu, bo tu, jak w każdym porządnym domu, nic się nie marnuje. Ale dzieciaki jeszcze w szkole, więc pani Agnieszka sama te kotlety smaży. Na pytanie, czy to nie dyshonor, obrusza się.
- W prywatnym domu też takie rzeczy robię. Wychowawca, który jest mężczyzną, również takim obowiązkom musi sprostać.

Są tu dzieci od lat 7 do usamodzielnienia się. Najstarszy mieszkaniec ma 19 lat. To student Polsko-Japońskiej Wyższej Szkoły Technik Komputerowych, mieszczącej się tam, gdzie kiedyś był Dom Dziecka, w którym chłopiec przebywał.
- W przyszłości planujemy urządzić pojedyncze pokoje dla osób usamodzielniających się - wyjawia Agnieszka Leśniewska. - Te osoby, nawet gdy uzyskają pełnoletność i skończą szkołę, przeważnie nie mają się dokąd wyprowadzić.

Domy dla dzieci pomaga finansować miasto Gdańsk, dotację przekazuje MOPS. Wspierają je różne firmy i osoby prywatne. Ale tych pieniędzy wciąż jest za mało. Brakuje na podręczniki, wyposażenie placówek, koszty związane z edukacją i na letnie wakacje. Dlatego tak ważny jest ten nasz 1 procent…

Nr KRS: 000 027 761

Adres: Gdańska Fundacja Innowacji Społecznej, Gdańsk, ul. Gościnna 15.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto