Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Według niemieckich urzędników Pomorze do 1990 leżało w Niemczech

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Dorota Arciszewska-Mielewczyk (Prawo i Sprawiedliwość), chce, aby nowe dowody osobiste tzw. wypędzonych były uznawane w Polsce za sfałszowane.
Dorota Arciszewska-Mielewczyk (Prawo i Sprawiedliwość), chce, aby nowe dowody osobiste tzw. wypędzonych były uznawane w Polsce za sfałszowane. Tomasz Bołt
Szykuje się kolejny, poważny zgrzyt w trudnych, polsko-niemieckich relacjach. Niektóre landy w Niemczech uległy bowiem żądaniom obywateli tego kraju, którzy uważają się za wypędzonych po II wojnie światowej z ziem odzyskanych od hitlerowskiej Rzeszy przez Polskę na mocy traktatu poczdamskiego.

Z meldunków i dowodów osobistych Niemców, urodzonych przed 1990 r. na tych terenach, m.in. na Pomorzu, zniknie informacja, iż pochodzą z zagranicy. Zostanie jedynie nazwa miasta, podobnie jak w przypadku wszystkich innych obywateli Niemiec, urodzonych na terenie tego kraju. Mało tego, mogą oni też uzyskać wpis, iż ich miejscem urodzenia były Niemcy.

Decyzja landów, wynikająca zresztą z wytycznych tamtejszego ministerstwa spraw wewnętrznych, to realizacja postulatu niemieckiego Związku Wypędzonych. Jego działacze triumfują, bo takie ziemie, jak Pomorze, Śląsk czy Mazury, uważają za tereny rdzennie niemieckie i od dawna nie kryli oburzenia, gdy urzędy meldunkowe uznawały ich za urodzonych za granicą. Uregulowania, wprowadzone w Bawarii, Hesji i Meklemburgii-Pomorzu Przednim rozsierdziły jednak działaczy Powiernictwa Polskiego, wojującego z niemieckim Związkiem Wypędzonych. Szefowa PP, senator

Dorota Arciszewska-Mielewczyk (Prawo i Sprawiedliwość), chce, aby nowe dowody osobiste tzw. wypędzonych były uznawane w Polsce za sfałszowane. Gdyby tak rzeczywiście się stało, utrudniłoby to Niemcom załatwienie wielu spraw, choćby przekroczenia granicy. Arciszewska-Mielewczyk w sprawie wprowadzenia represji wobec tzw. wypędzonych napisała już apel do Jerzego Millera, ministra spraw wewnętrznych i administracji.

- Traktowanie ziem przyznanych Polsce na mocy decyzji mocarstw sojuszniczych jako terytorium Niemiec będącego pod tymczasową polską administracją (a może okupacją?) uznajemy za wydarzenie ze wszech miar skandaliczne - piszą w liście działacze PP. - Apelujemy do pana ministra, by zechciał niezwłoczne przygotować akty prawne oraz wydać stosowne polecenia służbowe prowadzące do nieuznawania - w sprawach urzędowych w Polsce - dowodów tożsamości z fałszywym krajem urodzenia.

Działacze PP podkreślają, że w polskich dokumentach przyjęto zasadę wpisu jako kraju urodzenia tego państwa, na którego terytorium aktualnie leży miejsce urodzenia danej osoby, stąd ich zdaniem takie same wymagania polska administracja powinna mieć wobec cudzoziemców. Praktyki wprowadzane w niemieckich landach nie podobają się ponadto nie tylko działaczom Powiernictwa Polskiego, związanym z PiS, ale także przedstawicielom drugiej, największej partii w Polsce, Platformy Obywatelskiej. Ale zdaniem polityków tego ugrupowania propozycje wysuwane przez PP są zbyt radykalne, mogłyby zaszkodzić polsko-niemieckim relacjom i sprawić nam kłopoty na forum Unii Europejskiej.

- W sprawach polsko-niemieckich jestem zwolennikiem szukania pozytywnych rozwiązań - mówi prof. Edmund Wittbrodt, przewodniczący senackiej komisji spraw Unii Europejskiej, były minister edukacji narodowej. - Oczywiście nie podoba mi się stanowisko reprezentowane przez niektóre niemieckie landy, uważam, że to krok, który psuje polsko-niemieckie relacje, jednak problem ten należałoby rozwiązać na drodze spokojnych rozmów, a nie wprowadzania dotkliwych utrudnień wobec obywateli Niemiec. Propozycja Powiernictwa Polskiego wcale nie poprawiłaby sytuacji, a wręcz przeciwnie, tylko ją zaogniła.

Dorota Arciszewska-Mielewczyk uważa tymczasem, że Niemcom nie zależy wcale na dobrych relacjach z Polską i żadne rozmowy w tej sprawie nic nie dadzą. - To nie my, tylko strona niemiecka ciągle zaognia konflikt - mówi senator Arciszewska -Mielewczyk . - Polakom mieszkającym w Niemczech nadal nie zostały przyznane takie same prawa, jak mniejszości niemieckiej w Polsce. Przewodnicząca niemieckiego Związku Wypędzonych Erika Steinbach poczuła się już tak pewnie, że stawia rządowi niemieckiemu warunki, pod jakimi łaskawa byłaby zrezygnować z wejścia do rady fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie". Nadszedł już czas na zdecydowaną reakcję na te wszystkie incydenty.

Gdyby jednak minister spraw wewnętrznych i administracji posłuchał apeli Powiernictwa Polskiego i wprowadził represje wobec obywateli niemieckich, Polsce mogłyby grozić skargi ze strony naszych zachodnich sąsiadów do Komisji Europejskiej. Żadnych wątpliwości co do tego faktu nie mają prawnicy.

- Polska administracja w żadnym wypadku nie może kwestionować wewnętrznych regulacji państwa niemieckiego - uważa Sławomir Koroluk, doktor prawa, były wykładowca Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego. - Byłoby to nie tylko niesmaczne, ale dodatkowo prawdopodobnie naruszałoby prawo europejskie. Takie sprawy, jak wydawanie meldunków czy dowodów tożsamości, tryb wydawania dokumentów, leżą w wewnętrznych kompetencjach poszczególnych krajów. Sytuacja byłaby inna, gdyby strona niemiecka celowo poświadczała nieprawdę, aby ułatwić swoim obywatelom roszczenia wobec Polski, bo wtedy mogłoby to naruszać nasz interes. Skoro jednak nie ma takich przesłanek, kwestionowanie legalności niemieckich dowodów osobistych jest niemożliwe.

O traktacie
Traktat poczdamski podpisany został w 1945 r. na konferencji w Poczdamie przez Stany Zjednoczone, Rosję i Wielką Brytanię, czyli kraje, które pokonały hitlerowskie Niemcy, kończąc II wojnę światową.

Na jego mocy III Rzeszę uznano za winną wybuchu wojny, postanowiono ścigać i karać niemieckich zbrodniarzy, zasądzono odszkodowania dla państw poszkodowanych przez Niemcy, ustalono też nowe granice tego państwa, odbierając mu zdobyte wcześniej siłą tereny. Polsce zwrócono Pomorze, Mazury i Śląsk.

Część środowisk niemieckich, głównie tzw. wypędzeni, uważa jednak, iż ostatecznie taki przebieg polsko-niemieckiej granicy potwierdzony został dopiero w roku 1990, po podpisaniu dwustronnego układu o ostatecznej regulacji w odniesieniu do Niemiec.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto