Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wybory w Gdańsku 3.03.2019. Grzegorz Braun na wieczorze wyborczym: "Olbrzymi sukces, mimo manipulacji". Zapowiedział liczne skargi [zdjęcia]

wie
Wieczór wyborczy Grzegorza Brauna.
Wieczór wyborczy Grzegorza Brauna. Jacek Wierciński
Nieprawidłowości w 30 procentach komisji, w których byli jego mężowie zaufania (byli w połowie komisji). Według Grzegorza Brauna na listach sygnowanych przy odbiorze kart do głosowania znalazły się m.in. podpisy osób zmarłych i obłożnie chorych, karty do głosowania znajdowały się tam gdzie nie powinny, a przy ich pieczętowaniu miało dochodzić do manipulacji. - Hulaj dusza piekła nie ma - mówił kandydat o domniemanych nocnych manipulacjach przy liczeniu głosów. Zapowiadał skargi i zawiadomienia do prokuratury, ale mówił też, że jest zadowolony z efektów swojej gdańskiej kampanii.

Wybory w Gdańsku 3.03.2019. Kto został prezydentem Gdańska? Pierwsze sondażowe wyniki

Sztab Grzegorza Brauna w ostatniej chwili przeniesiono do jego biura wyborczego przy ul. Do Studzienki. W hotelu, w którym miał odbyć się początkowo – jak usłyszeli dziennikarze – rezerwacja została odwołana. Samo wydarzenie niewiele miało wspólnego z tradycyjną imprezą z balonikami czy spotkaniem z wyborcami. Do lokalu, oprócz nielicznych, nie byli wpuszczani „szeregowi” sympatycy polityka, a jedynie przedstawiciele mediów.

Kandydat wyszedł do nich dopiero za kwadrans godz. 21 (na tę godzinę zaplanowane zostało zakończenie głosowania) by się przywitać i zapowiedzieć, że wspólnie z pełnomocnikiem zabierze głos… już po zamknięciu urn wyborczych. Rzeczywiście zabrał głos punktualnie, a przemawiał wspólnie ze swoim pełnomocnikiem wyborczym, Włodzimierzem Skalikiem przez bite 40 minut.


CZYTAJ TEŻ: Sondaż daje miażdżące zwycięstwo Aleksandrze Dulkiewicz

- W ciągu dzisiejszego dnia dotarły do nas informacje z nie mniej niż jednej trzeciej komisji, w których działali, pracowali, trudzili się pełnomocnicy – nasi mężowie zaufania. To bardzo zła wiadomość: jedna trzecia z połowy komisji, które byliśmy wstanie „obstawić” - powiedział Grzegorz Braun i wspólnie z Włodzimierzem Skalikiem, swoim pełnomocnikiem wyborczym wymieniał rzekome nieprawidłowości. Twierdził, że na listach sygnowanych przy odbiorze kart do głosowania znalazły się m.in. podpisy osób zmarłych i obłożnie chorych, karty do głosowania znajdowały się w pomieszczeniach gdzie nie powinny, a przy ich pieczętowaniu miało dochodzić do manipulacji.

Nie zmarnowaliśmy tego czasu. Wykorzystaliśmy te krótkie tygodnie, które nam tu były dane żeby stawiać pytania, prezentować wizję.

Zapowiedział liczne skargi i zgłoszenia do prokuratury. Mówił także o tym, że do kolejnych machinacji może dojść jeszcze tej nocy – podczas liczenia głosów („Hulaj dusza piekła nie ma” - skomentował), jednak szacunkowy wynik podawany przez jedną z radiostacji: 12 procent określił jako „olbrzymi sukces” i entuzjastycznie oceniał swoją kampanię: - Nie zmarnowaliśmy tego czasu. Wykorzystaliśmy te krótkie tygodnie, które nam tu były dane żeby stawiać pytania, prezentować wizję. Natomiast czy media trójmiejskie wnikają w istotę sprawy? Czy media trójmiejskie pomagają gdańszczanom łudzić się co do ich kondycji obecnej, co do przyszłości? – pytał i zachęcał dziennikarzy by pytali m.in. o „łżeprywatyzację” i „łżebohaterów”.

- Państwa tłumna obecność tutaj dzisiejszego wieczora jest żywym dowodem tego jak dobrze udała się nam ta kampania. Cel numer jeden zrealizowany: daliśmy gdańszczanom wybór. Z tego co miało być fikcją, z tego co miało być feudalnym dziedziczeniem władzy z podawaniem jej nad głowami gdańszczan z ręki do ręki w ramach układu monopolistów partyjnych, udało nam się zrobić prawdziwą kampanię wyborczą i nie chwaląc się to nasze wejście do akcji odczarowało rzeczywistość w Gdańsku – zaznaczył w innym momencie.

Dopytywany przez dziennikarzy Grzegorz Braun nie przesądzał czy zamierza kandydować do Parlamentu Europejskiego z Gdańska.

Istotny wątek wystąpienia stanowił fakt rzekomych nieprawidłowości, do jakich miało dochodzić przy urnach.

- Nasi mężowie zaufania byli obecni mniej więcej w połowie obwodowych komisji wyborczych i stąd mamy dość szczegółowe informacje o przebiegu wyborów w tychże komisjach. Chciałbym powiedzieć, że ta grupa osób była bardzo starannie przez nas przygotowana. Przeprowadziliśmy bardzo szczegółowe szkolenie, przeprowadzone przez ekspertów przez nas zatrudnionych – przekonywał z kolei pełnomocnik wyborczy Brauna, Włodzimierz Skalik, który wymieniał „tylko niektóre” nieprawidłowości do jakich doszło przy głosowaniu. - Stwierdzono sfałszowane podpisy na listach wyborców osób, które nie mogły złożyć podpisu. Chodzi tu na przykład o osoby, które w czasie dzisiejszego dnia przebywają w szpitalu i są obłożnie chore.

- Lub też przebywają na tamtym świecie, ponieważ zmarły – wtórował mu kandydat.

- Również stwierdzono takie przypadki. Przy czym tak jak tutaj – stwierdzono złożenie podpisu przez osobę, która nie mogła być obecna w komisji wyborczej – kontynuował Włodzimierz Skalik. - Stwierdzono, że na listach wyborczych znajdują się osoby – przynajmniej w jednym przypadku – nieżyjące od 25 lat. To co szczególnie dominowało i nas bardzo niepokoi, można powiedzieć ”systemowy błąd”, polegający na tym, że w blisko 30 procentach komisji stwierdzono praktykę przechowywania i to jest nie do pomyślenia, kart wyborczych i pieczęci wyborczych poza lokalem wyborczym. Często w pomieszczeniach, do których pojedyncze osoby będące członkami komisji - najczęściej były to osoby piastujące funkcję przewodniczącego - osoby te wychodziły do tego pomieszczenia, w którym były przechowywane w sposób nielegalny narzędzia wyborcze – dodał.

Opisał też incydent, do którego miało dojść w jednej z komisji wyborczych, gdzie kobieta rzekomo podrzuciła ulotki Brauna twierdząc, że zrobił to jeden z jego mężów zaufania. Kto inny miał według Skalika twierdzić, że członkowie ekipy Brauna jeszcze w sobotę (a więc w trakcie trwania ciszy wyborczej) rozprowadzali jego materiały.

Kolejny zarzut dotyczył tego, że mężowie zaufania kandydata mieli proponować użycie do stemplowania kart tuszu nie pochodzącego z gdańskiego magistratu, ale różnych kolorów, co „spotkało się z bardzo gwałtowną postawą w wielu komisjach”. - Dla nas jest to zdumiewające, że pan komisarz, cytuję, pisze, że: „sytuacja została opanowana, niezwłocznie. Służby Urzędu Miejskiego dostarczyły do komisji prawidłowe, nowe poduszki z tuszem”. „Prawidłowe”? Ja tego kompletnie nie rozumiem – zaznaczył pełnomocnik kandydata, a Grzegorz Braun dopowiedział: - Urząd Miejski, a nie na przykład komisarz wyborczy. Urząd miejski miałby decydować jaki jest prawidłowy kolor tuszu stosowanego do pieczętowania kart wyborczych.

O incydentach związanych z tuszem pisaliśmy tutaj.

Jak usłyszeli dziennikarze sztab przygotuje komunikat dla mediów na temat stwierdzonych nieprawidłowości, a Grzegorz Braun sugerował, że może dojść do następnych manipulacji: - Jeszcze przecież dzień wyborczy nie zakończył się. Praca komisji trwa. Teraz dopiero: hulaj dusza piekła nie ma, zwłaszcza w tych komisjach, z których wyproszeni zostali nasi mężowie zaufania. Zobaczymy więc jak nas tutaj obliczą, na ile nas wycenili – powiedział.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto