Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zmiana proboszcza w Jastrzębiej Górze? O. Andrzej Batorski odchodzi. Jezuici wysyłają aktywnego księdza na "emeryturę"

Krzysztof Hoffmann
Po sześciu latach posługi o. Andrzej Batorski odchodzi z parafii w Jastrzębiej Górze. Wierni nie rozumieją tej decyzji i wskazują, że kapłan był niewygodny dla przełożonych. Prowincjał jezuitów przenosi kreatywnego duszpasterza do Szczecina.

Decyzja o kadrowych zmianach w kościele pw. Ignacego Loyoli i Andrzeja Boboli w Jastrzębiej Górze spadła na mieszkańców jak grom z jasnego nieba. Oto duszpasterz, który silnie zżył się ze społeczeństwem i zintegrował parafian zostaje oddelegowany do posługi w jednej ze wspólnot w Szczecinie. Jezuicki prowincjał o. Tomasz Ortmann wyjaśnił roszady w piśmie, który został odczytany na kazaniu każdej mszy w ostatnią niedzielę maja przez... odwoływanego proboszcza. Wierni usłyszeli podczas homilii, iż zmiana nie jest podyktowana naciskami ze strony środowiska nieprzyjaznego ojcu Batorskiemu. Wynikać ma z tradycji oraz obietnicy zakonnego posłuszeństwa i dyspozycyjności co do misji, czyli głównych cech jezuickiego charyzmatu składanego przed Bogiem.

ZOBACZ TEŻ:

W taki obrót sprawy nie chce wierzyć znacząca większość parafian. W liście do naszej redakcji jeden z nich utrzymuje, że do decyzji personalnych przyczyniła się grupa osób nieprzyjaźnie nastawionych do aktywnej działalności odchodzącego kapłana. To ona miała naciskać na zakonników decyzyjnych w sprawach personalnych, wyrażając sprzeciw wobec proboszcza.

- Osobiście dla mnie jest to sytuacja bardzo dziwna i wręcz niewytłumaczalna - mówi Szymon Redlin, sołtys Jastrzębiej Góry. - Ojciec Andrzej dał się poznać wszystkim jako ten, komu losy naszej parafii, ale też miejscowości szczególnie leżą na sercu.

Decyzję swoich przełożonych odchodzący zakonnik komentuje jako co najmniej niesprawiedliwą. - Sześć lat to stanowczo za mało, by proboszcz mógł w pełni poznać rzeczywistość. Stworzyłem zaledwie zaczyn, a te pomysły wymagają dopieszczenia - tłumaczy o. Andrzej Batorski. - Jest mi po ludzku żal, bo proboszcz to ojciec, którego nie można ot tak odebrać rodzinie, w tym wypadku tej parafialnej, tłumacząc zwyczajami, czy koncepcjami kościelnymi. Oczywiście przysięgałem posłuszeństwo i nadal tę przysięgę utrzymuję.

Ojciec Andrzej zdążył pokazać się nie tylko jako przewodnik duchowy, ale też sprawny społecznik. Jak sam wyjaśnia, funkcja proboszcza w niewielkich miejscowościach nie pozwala na to, by się chować - wręcz przeciwnie: trzeba robić wszystko, by mieszkańców integrować i rozwijać. Podczas swojej posługi przyciągał do siebie ludzi z wizjami i pomysłem na Jastrzębią Górę, dzięki którym wieść o nadbałtyckiej wsi szła w świat. Jego innowacyjne pomysły, czasem niekonwencjonalne, były szeroko komentowane, ale miały jeden cel: ułatwiać życie i zbliżać do wspólnoty. To właśnie te „inne rozwiązania” mogły przyczynić się do decyzji Jezuitów, którzy postanowili przenieść o. Andrzeja do małej i spokojnej parafii, gdzie ma pełnić funkcje pomocnicze. Dla samego zainteresowanego to emerytura i podcięcie skrzydeł.

Funkcję proboszcza o. Batorski przestanie pełnić w niedzielę 24 czerwca. Do tego czasu jednak wiele może się wydarzyć. Historia, nawet z naszego podwórka, zna przypadki zmiany dekretów w ostatniej chwili. Dopóki kapłan posługuje w Jastrzębiej Górze wszystko może się wydarzyć. Dużo będzie zależało od wiernych. Parafianie pomogą?


Ks. Andrzej Batorski o terminalu w kościele:

Źródło: TVN24

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na puck.naszemiasto.pl Nasze Miasto