MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Arka Gdynia - Wisła Kraków 1:0

Janusz Woźniak
Mistrzowie Polski pokonani w Gdyni! Prokom Arka wygrała z Wisłą Kraków 1: 0 po bramce strzelonej w 77 minucie gry przez Grzegorza Pilcha. Takiej eksplozji radości na stadionie w Gdyni nie było od lat.

Mistrzowie Polski pokonani w Gdyni! Prokom Arka wygrała z Wisłą Kraków 1: 0 po bramce strzelonej w 77 minucie gry przez Grzegorza Pilcha. Takiej eksplozji radości na stadionie w Gdyni nie było od lat. Czy można się jednak dziwić?
Zapowiadaliśmy, że w sobotę będzie piłkarski hit jesieni w Gdyni i był. Tylko przez pierwszy kwadrans krakowianie zaprezentowali futbol, który potwierdzał ich rolę faworyta. W kolejnych minutach to Arka grała coraz lepiej.
Jeszcze w uszach ponad 10 tysięcy kibiców brzmiał gwizdek sędziego Mirosława Ryszki, który rozpoczął ten mecz, a już nad stadionem rozległ się jęk zawodu. W pierwszej akcji żółto-niebiescy mogli objąć prowadzenie. Bardzo przytomnie zachował się Grzegorz Niciński, który będąc na pozycji spalonej nie ruszył do piłki stwarzając szansę jej przyjęcia Olgierdowi Moskalewiczowi. "Olo" dopadł futbolówki i z kilku metrów strzelił na bramkę Wisły. Niestety, obok słupka. Ależ byłoby otwarcie tego meczu. Niestety zabrakło szczęścia, precyzji, spokoju, a może wszystkiego po trochu.
Dla gości był to sygnał, że w Gdyni nie będzie łatwo. Piłkarze z Krakowa sami więc postanowili postraszyć Arkę. Serca gdyńskich kibiców zamarły w 7 minucie, kiedy Paweł Brożek znalazł się sam na sam z Norbertem Witkowskim. Strzelił mocno, ale Witkowski w dobrym stylu obronił. Kilka minut później bramkarz Arki ponownie wystąpił w roli głównej nie dając się pokonać w podobnej sytuacji Jakubowi Błaszczykowskiemu. Po tym pierwszym kwadransie gry można było wysnuć jeden niepokojący wniosek. Wiślacy za łatwo, po prostopadłych podaniach, wychodzili za plecy gdyńskich obrońców. Na szczęście w bramce Arka miała bardzo dobrze dysponowanego Witkowskiego.
W kolejnych minutach gospodarze uporządkowali jednak grę w defensywie i sami szukali swojej szansy w atakach. W Wiśle kontuzjowanego w 12 minucie Arkadiusza Głowackiego zastąpił Maciej Stolarczyk.
Do przerwy jeszcze tylko raz pod bramką gdynian było gorąco. W 33 minucie trójką obrońców Arki zakręcił najlepszy w sobotę w krakowskim zespole Marek Zieńczuk, ale kiedy składał się już do strzału futbolówkę desperackim wślizgiem zablokował Piotr Jawny.
Po przerwie coraz lepiej radzili sobie gospodarze. Częściej byli przy piłce, unikali niepotrzebnych strat. Gdynianie prowadzenie mogli zdobyć tuż po wznowieniu gry. Po rzucie rożnym, w zamieszaniu pod bramka Wisły, piłkę ręką zagarnął Mauro Cantoro. Powinien być rzut karny, ale sędzia Ryszka był innego zdania, a może po prostu tego zagrania Cantoro nie zauważył. Tak czy inaczej, popełnił błąd.
W 48 minucie ładna akcję przeprowadzili Radosław Bartoszewicz i Łukasz Kowalski, ale strzał tego ostatniego bez większych kłopotów obronił Radosław Majdan. Zalążek bramki niosła też w sobie przeprowadzona kilkanaście minut później akcja Nicińskiego i Moskalewicza, ale wymianę podań - już w polu karnym - przerwał Tomasz Kłos.
Od 73 minuty na boisku pojawił się Radosław Wróblewski. To był debiut byłego piłkarza Legii w barwach Arki. Dodajmy od razu, że debiut udany, bo Wróblewski pokazał, że nic nie stracił z dynamiki, ma ciąg na bramkę, a na wykazanie innych zalet dajmy mu jeszcze trochę czasu.
Gooool?!!!
Zbliżała się 77 minuta meczu Arka- Wisła. Gdynianie przeprowadzali kolejną akcję ofensywną. Na strzał z okolic linii pola karnego zdecydował się Sebastian Gorząd. Mocno uderzona piłkę Majdan zdołał odbić, ale w polu karnym na taka okazję czatował już Grzegorz Pilch.
- Przejąłem odbitą przez Majdana piłkę, przełożyłem z prawej nogi na lewą i strzeliłem. Majdan musiał wyciągać piłkę z siatki - tak moment zdobycia gola opisywał po meczu bohater tej najważniejszej sobotniej akcji.
Eksplozję radości na stadionie trudno nawet opisać. Arka prowadziła z Wisła 1: 0. Sensacja wisiała w powietrzu.
Próby piłkarzy gości na doprowadzenie do remisu były anemiczne i kończyły się głównie na rzutach wolnych. Minęła 90 minuta i sędzia doliczył jeszcze trzy dodatkowe minuty. Kiedy i ten czas minął piłkarze jeszcze grali. Wisła miała rzut rożny. Po dośrodkowaniu piłkę podawał głową Kłos, a już w polu bramkowym próbował skierować ją do siatki Radosław Sobolewski. Strzelał z bliska, ale Witkowski zdołał jakimś cudem piłkę odbić. Futbolówka była jeszcze w polu karnym Arki kiedy sędzia gwizdnął po raz ostatni kończąc mecz. To była już praktyczne 95 minuta spotkania. Piłkarze gości po tym gwizdku nie kryli zdenerwowania.
- Niespodzianką w tym meczu nie jest wynik, tylko sędzia - powiedział, nie godząc się na dalszą rozmowę, Kłos.
- Mamy pretensję o ostatnią akcję meczu - wyjaśniał już spokojniej Zieńczuk. - Kiedy mieliśmy szansę na zdobycie wyrównującego gola arbiter zakończył spotkanie. Tak się nie robi, ale nie zamierzam tego komentować.
- Nie wiem, kiedy gwizdnął sędzia. Przed strzałem Sobolewskiego czy później. Nic nie było w ogólnym tumulcie słychać. Najważniejsze jest to, że wygraliśmy - nie krył olbrzymiej radości najlepszy piłkarz Arki w tym meczu, czyli bramkarz Witkowski.

Prokom Arka Gdynia - Wisła Kraków 1:0 (0:0)

1:0 Grzegorz Pilch (77 min.)
Żółte kartki: Olgierd Moskalewicz i Andrij Griszczenko ( Arka) oraz Maciej Stolarczyk i Marcin Kuźba (Wisła).
Sędziował: Mirosław Ryszka (Warszawa). Widzów ok. 10 tys.
Arka: Witkowski 5 pkt. - Kowalski 4, Jawny 4,5, Jakosz 4, Majda 4 - Gorząd 4, Ulanowski 4, Moskalewicz 4, Bartoszewicz 4 (89 Sobieraj), Griszczenko 4 (73 Wróblewski) - Niciński 4 (71 Pilch).
Wisła: Majdan - Baszczyński, Kłos, Głowacki (12 Stolarczyk), Dudka (82 Piotr Brożek) - Błaszczykowski (73 Penksa), Sobolewski, Cantoro, Zieńczuk - Paweł Brożek, Kuźba.

Jestem szczęśliwy

Wojciech Wąsikiewicz
trener Arki
- Wszyscy kibice na stadionie byli szczęśliwi, ale ja chyba jestem dzisiaj najszczęśliwszym człowiekiem w Gdyni. Wygraliśmy z mistrzem Polski i to jest na pewno olbrzymi sukces. To nieprawda, że Wisła przeżywa jakiś wielki kryzys, że jest teraz słabsza. Krakowianie dobrze grali w piłkę, a myśmy ich pokonali. Nie będę wystawiał żadnych cenzurek indywidualnych. Opowieści, że na Grzesia Pilcha podziałała rozmowa wychowawcza, są mocno przesadzone. Po prostu dostał czas, żeby się wyleczyć, a ja zawsze wierzyłem, że on może pomóc Arce. Tak jak dzisiaj, kiedy strzelił jedyną bramkę w tym spotkaniu.

Brak skuteczności

Tomasz Kulawik
trener Wisły
- Nasz plan taktyczny na ten mecz zawalił się po kontuzji Arka Głowackiego. Dlaczego? Bo gdyby on nadal grał, to przeprowadziłbym zgoła inne zmiany. Chcę pogratulować piłkarzom Arki i trenerowi Wąsikiewiczowi. Zdobyli bramkę i wygrali. U nas nadal razi brak skuteczności. Gdybyśmy potrafili wykorzystać dwie doskonałe sytuacje, jakie mieliśmy w pierwszym kwadransie, to wynik meczu byłby zgoła inny. Nie przeszkadza mi to, że jestem trenerem tylko do końca tego roku. To nie ma żadnego wpływu na naszą grę i wyniki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Szymon Grabowski: Miejsce Lechii jest w ekstraklasie, Arki również

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto