Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Były minister spraw wewnętrznych na ławie oskarżonych

Darek Janowski
W Gdańsku rozpoczął się proces Henryka Majewskiego, byłego ministra spraw wewnętrznych i eksprezydenta Gdańskiego Klubu Sportowego Wybrzeże. ,Majonez" oskarżony jest o defraudację 2 milionów klubowych pieniędzy.

W Gdańsku rozpoczął się proces Henryka Majewskiego, byłego ministra spraw wewnętrznych i eksprezydenta Gdańskiego Klubu Sportowego Wybrzeże. ,Majonez" oskarżony jest o defraudację 2 milionów klubowych pieniędzy.
Pieniądze, o których mowa w akcie oskarżenia przekazał ,Majonezowi" w latach 1998-2000 główny sponsor klubu - Rafineria Gdańska (obecnie Grupa Lotos SA). Gotówka do kasy wpłynęła i z czasem z niej wypłynęła. Oprócz Majewskiego na ławie oskarżonych usiadło osiem innych osób - wśród nich są jego byli podwładni z klubu oraz szef firmy związanej niegdyś umową z Wybrzeżem.
Kłopoty ,Majoneza", któremu teraz grozi 10 lat więzienia, zaczęły się w od jego zatrzymania w kwietniu 2004 roku, obciążenia zarzutami oszustwa i aresztowania w zakładzie w Bydgoszczy. Został głównym podejrzanym w związku z defraudacją 2 milionów złotych, do której - zdaniem prokuratury - doszło w czasie gdy kierował klubem. Jesienią 2004 roku opuścił areszt po wpłaceniu 200 tysięcy złotych kaucji i poręczeniu ówczesnego wicemarszałka Sejmiku Pomorskiego, Bogdana Borusewicza.
To była druga odsiadka ,Majoneza". Pierwszą odbył w 1983 roku jako więzień polityczny PRL-u. W latach dyktatury Jaruzelskiego był jedną z legend trójmiejskiego podziemia. Uchodził za prawą rękę Borusewicza, przyjaźnił się z Krzysztofem Puszem - doradcą Lecha Wałęsy. Odmieniła go kariera w III RP. W początkach lat 90. zasiadał w fotelu cywilnego zastępcy komendanta wojewódzkiego policji w Gdańsku, potem objął tekę ministra spraw wewnętrznych w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego. Ze stolicy wrócił jako amator whisky, broni palnej i szybkiej jazy samochodem. Lubił się chwalić nawiązanymi znajomościami w MSW i Komendzie Głównej Policji. We wrześniu 1998 roku wykorzystał swoją funkcję eskministra: pojechał do gdyńskiego komisariatu zainterweniować w sprawie znajomego, który po kieliszku prowadził auto. Zażądał od policjanta protokołu, podarł go i schował do kieszeni. Wtedy sprawę przeciwko niemu umorzono. Blisko trzy lata później mógł trafić do więzienia za nieoclenie volkswagena. Skończyło się na 3,6 tys. zł grzywny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto