Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Cztery bramki do przerwy i remis Arki ze Śląskiem

Piotr Wiśniewski
Czterema bramkami uraczyli kibiców w sobotnie, mroźne popołudnie piłkarze Arki i Śląska. Żółto-niebiescy zremisowali na Narodowym Stadionie Rugby 2:2. Trafienia rozdzieli między sobą dwaj piłkarze: Labukas po stronie gospodarzy i Kaźmierczak po stronie gości.

Mecz zwłaszcza w pierwszej połowie dostarczył kibicom sporych emocji. Nie często bowiem w Gdyni fani mają okazję oglądać festiwal strzelecki obu zespołów. Wszystkie bramki padły w premierowej odsłonie meczu. W drugiej już żadnej ze stron nie udało się znaleźć drogi do siatki.

Śląsk nad morze przyjechał podbudowany serią czterech kolejnych zwycięstw. Z takim samym zamiarem udali się też na Narodowy Stadion Rugby i od początku sobotniego pojedynku ruszyli do ataków. Goście nie skupili się na kurczowej obronie, tak jak miało to miejsce, gdy do Gdyni przyjechała Polonia czy Korona. Mimo mroźnej pogody i niezbyt sprzyjającej pory meczu piłkarze swoją grą zapewne rozgrzali zziębniętą publiczność. Pierwszą godną odnotowania akcję gospodarze przeprowadzili w 10. minucie, kiedy płaskim uderzeniem popisał się Miroslav Bożok. Po chwili próbował uderzać Labukas, a w międzyczasie zaatakował Śląsk. Strzał Sotirovicia chybił jednak celu.

W 27. minucie prowadzący to spotkanie arbiter dopatrzył się przewinienia jednego z obrońców Arki, który jego zdaniem faulował napastnika gości. Ku zaskoczeniu widzów Szymon Marciniak wskazał na „wapno”. Do piłki podszedł Kaźmierczak i tym razem nie pomylił się (chybił w ostatnim meczu), pewnym strzałem nie dając żadnych szans na skuteczną interwencję Norbertowi Witkowskiemu. Strata bramki podziałała na arkowców jak płachta na byka. Gdynianie rzucili się do odrabiania strat no i na pięć minut przed końcem pierwszej połowy dopięli swego. Autorem trafienia był Labukas, który dopadł do piłki odbitej przez Kelemena i z trudnej sytuacji doprowadził do wyrównania. 180 sekund później Arka stanęła przed szansą na drugą bramkę. Ręką w polu karnym zagrywał Spahić, za co żółto-niebieskim należał się karny. 100% okazji nie zmarnował Labukas. Litwin tym samym zdobył swoją drugą bramkę w tym spotkaniu. To jednak nie był koniec emocji w pierwszych 45 minutach. Gdy wydawało się, iż na przerwę podopieczni trenera Pasieki udadzą się z jednobramkową zaliczką Śląsk wyrównał. Bardzo dobre dośrodkowanie Mili, w polu karnym najwyżej wyskoczył Kaźmierczak i głową umieścił futbolówkę w sieci!

Po przerwie takich emocji już nie było, co nie oznacza, że oba zespoły zadowalał wynik remisowy. Zarówno gospodarze, jak i goście dążyli do zdobycia zwycięskiej bramki. Próbował na przykład Spahić. Gorszy od niego nie chciał być jego vis a vis Emil Noll, ale jego próba również nie przyniosła skutku. W 66. minucie oglądaliśmy najładniejszą akcję meczu. Świetnym prostopadłym podaniem Mila uruchomił wybiegającego zza pleców obrońców Sochę. Ten jednak przegrał próbę nerwów z bramkarzem Arki. Atomowym uderzeniem odpowiedział Marcin Budziński. Kwadrans przed upływem regulaminowego czasu gry błąd popełnił Witkowski, który minął się z piłką. W świetnej okazji znalazł się Sobota, ale powstrzymali go gdyńscy obrońcy.

Trenerski dwugłos:

Orest Lenczyk (trener Śląska Wrocław): Pod każdym względem był to dla nas trudny mecz. Przede wszystkim graliśmy na sztucznej murawie. Również pogoda nie była sprzymierzeńcem piłkarzy. Trzeba również pamiętać, iż Arka w Gdyni wygrywała większość spotkań. Mecz stał na przeciętnym poziomie. Nie brakowało walki z obu stron. Całe szczęście, że nie było bijatyki. Przypominało to pojedynek pięściarski, w którym bokserzy dali sobie po razie i nie chcieli zadać decydującego ciosu. Na odprawie mówiłem piłkarzom, ze jeśli nie przegramy z Arką to mamy dużą szansę przywieźć coś z Białegostoku. Do domu nie będzie wracać ze zwieszonymi głowami.

Dariusz Pasieka (trener Arki Gdynia): Był to typowy mecz walki, w którym żaden z zespołów nie chciał z boiska zejść pokonany. Podobała mi się gra mojego zespołu w końcówce pierwszej połowy, kiedy podkręciliśmy tempo i strzeliliśmy dwie bramki. Mam jednak pretensję za sytuację z ostatniej akcji tej części meczu. Bezsensowna strata, faul Nolla no i wyrównanie gości. Słowa uznania należą się Witkowskiemu, który wybronił w 65. minucie sytuację sam na sam. Myślę, że wynik 2:2 jest wynikiem sprawiedliwym, niekrzywdzącym żadnej ze stron. Możemy się cieszyć, że przerwaliśmy pasmo dwóch porażek z rzędu. Zapunktowaliśmy z zespołem, który ostatnio notował zwycięstwo za zwycięstwem.

Piłkarze o meczu:

Przemysław Kaźmierczak: Dopisujemy kolejny punkt do swojego dorobku. Nie przegraliśmy spotkania, co nas cieszy. Utrata dwóch bramek podziałała na nas mobilizująco. Pokazaliśmy, że jesteśmy drużyn. Każdy z nas zostawił sporo zdrowia na boisku. Na pewno musimy uniknąć takich sytuacji, po których straciliśmy bramki. Ciężko się gra na sztucznej murawie. Mieliśmy jednak kilka treningów na tego typu murawie i w jakiś sposób byliśmy na to przygotowani. Nie pamiętam meczu, kiedy zdobyłem dwie bramki. Zazwyczaj trafiałem po jednym razie. Czułem się pewny egzekwując rzut karny. Zrehabilitowałem się za przestrzeloną „11” z ostatniej kolejki.

Marcin Budziński: Trener miał nam za złe sytuację z końcówki pierwszej połowy, kiedy straciliśmy drugą bramkę. Mieliśmy okazję by rozstrzygnąć ten mecz na swoją korzyść. Utrata bramki nieco nas stłamsiła. Z przebiegu gry nie jesteśmy zadowoleni z remisu. W drugiej połowie co prawda nie mieliśmy klarownej sytuacji, ale brakowało czystych okazji strzeleckich.

Norbert Witkowski: Ciężko jest mi jasno stwierdzić co zawiodło przy straconej bramce. Trener uczulał nas na mocne strony Śląska w postaci stałych fragmentów gry. Wiedzieliśmy, że nie nastawiają się na atak pozycyjny, ale na grę z kontry. Zabrakło wzajemnej asekuracji.

Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 2:2 (2:2)
Bramki: 0:1 Kaźmierczak (28-karny), 1:1 Labukas (40), 2:1 Labukas (45-karny), 2:2 Kaźmierczak (45)
Arka: Witkowski - Bruma, Rozić, Płotka, Noll, Ivanovski (59' Wilczyński), Bożok, Zawistowski, Budziński, Labukas, Mawaye (88' Giovanni).
Śląsk: Kelemen - Wołczek, Celeban, Fojut, Spahić (85' Jezierski), Socha, Sztylka, Kaźmierczak, Mila, Gikiewicz (90+3' Pawelec), Sotirović (71' Sobota).
Żółte kartki: Sztylka, Wołczek (Śląsk).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto