Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dopychanie kolanem. Felieton Wojciecha Wężyka

Wojciech Wężyk
Jacek Karnowski złożył budżet Sopotu na 2024 rok
Jacek Karnowski złożył budżet Sopotu na 2024 rok Przemyslaw Swiderski
„Nie szkoda mi lata” – pomyślałem, uczepiwszy się wzrokiem gołębia, który balansował leniwie na szczudłowatych łapach pomiędzy kilkoma frytkami, fragmentem ulotki wyborczej i pożółkłymi liśćmi w sąsiedztwie sopockiego kościoła św. Jerzego. Nie można przecież żałować czegoś, na co nie ma rady. Dlatego, zgodnie z przewidywaniami staruszki wieszczącej nieubłagane nadejście jesienni, w jednej z najlepszych piosenek dedykowanych tej porze roku, zacząłem chodzić w pulowerze. Tymczasem jesienne róże szepczą cicho o rozstaniu. Mówią nam o pożegnaniu…

„Nie szkoda mi lata” – pomyślałem, uczepiwszy się wzrokiem gołębia, który balansował leniwie na szczudłowatych łapach pomiędzy kilkoma frytkami, fragmentem ulotki wyborczej i pożółkłymi liśćmi w sąsiedztwie sopockiego kościoła św. Jerzego. Nie można przecież żałować czegoś, na co nie ma rady. Dlatego, zgodnie z przewidywaniami staruszki wieszczącej nieubłagane nadejście jesienni, w jednej z najlepszych piosenek dedykowanych tej porze roku, zacząłem chodzić w pulowerze. Tymczasem jesienne róże szepczą cicho o rozstaniu. Mówią nam o pożegnaniu…

Prezydent Sopotu uchwalił budżet "przed czasem"

No dobrze. Ten krótki felietonik nie jest przecież quizem dotyczącym znajomości tekstów polskich piosenek rozrywkowych, spróbujmy więc wrócić do konkretów. Otóż kiedy do Twoich rąk, Drogi Czytelniku, trafia piątkowe wydanie gazety, to Sopot od wielkiego przełomu dzieli jakieś kilkadziesiąt godzin. I nie mam tu na myśli nagłego spadku temperatur, typowego dla połowy października. Na przeczytaną od deski do deski gazetę nie zdążą jeszcze trafić obierki z ziemniaków i włoszczyzny (też tak Państwo wykorzystują makulaturę?), gdy Jacek Karnowski będzie już pastował buty, szykując wyczekiwany od lat debiut na warszawskich salonach.

Zmiana, chociaż odliczana w godzinach, wciąż pozostawała jeszcze przyszłością, gdy gdzieś na obrzeżach rozpędzonej kampanii wyborczej – której rydwan ominął zresztą szczęśliwie Sopot, szturchając zaledwie dyszlem najbardziej rozgrzane politycznie głowy – rozegrała się potyczka o budżet kurortu. Ten najważniejszy dokument, uchwalano zazwyczaj w grudniu po ponad miesiącu przygotowań i dyskusji z radnymi. Tym razem odchodzący prezydent postanowił przyspieszyć procedury. Twierdzi, że to po to aby zostawić porządek swojemu następcy. Może i tak. A jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że chodzi o coś zgoła innego. Otóż mechanizm działania miasta jest tu prosty. Budżet, dopchnięty w ostatniej chwili kolanem przez odchodzącego Jacka Karnowskiego, będzie mógł być modyfikowany wyłącznie przy zgodzie większości radnych Jacka Karnowskiego, bo jego imienia (dosłownie) jest rządząca kurortem Platforma Sopocian. W ten sposób nowa osoba, która będzie zarządzać miastem, dostaje prezent w postaci gorącego kartofla. A prezydent może spokojnie doglądać kurortowych finansów ze stołecznej emigracji, czy – jak kto woli – z drugiego fotela. O ile, rzecz jasna, taki jest jego plan.

Nie będąc pewnym czy ocena sytuacji jest sprawiedliwa, spytałem o to wprost naszego włodarza podczas obrad jednej z komisji. W odpowiedzi usłyszałem, że obrażam radnych i że przynoszę wstyd Krakowowi, skąd pochodzę. Pewnie pan Jacek uważa, że jego podwawelski imiennik-prezydent również nie lubi trudnych pytań. A właściwie żadnych pytań. I w sumie ma tu rację. Niechęć do dialogu, to wspólny mianownik wszystkich tych, którzy rządzą zbyt długo.

Co dalej z włodarzem Sopotu?

Ale przecież to nie jest tak, że władza samorządowa z nikim nie rozmawia. Otóż w jednym z tygodników ogólnopolskich, ukazał się ciekawy materiał, na temat dzierżawy 3 ha plaży w Sopocie. Okazało się, że kwota, na którą miasto zgodziło się w umowie, jest zadziwiająco niska. To jednak nic w porównaniu z faktem, że dzierżawca nie wywiązuje się z zapisów paragrafów, a nikt we władzach kurortu nie widzi w tym problemu. Pewnie to zupełny przypadek, że osoby, które są powiązane układami rodzinno-towarzyskimi ze spółką-dzierżawcą, należą

Równocześnie do największych apologetów prezydenta miasta. I zawsze się oburzają na najmniejszą krytykę pod adresem Jacka Karnowskiego.

Niech więc nikt nie mówi, że w Sopocie nie dba się o znajomych i przyjaciół! W końcu, co to za władza, która nie troszczy się o swoich bliskich? Wszyscy znamy przecież powiedzenie: "Kto rano wstaje, ten plażę dzierżawi". A jeśli ktoś nie zna, to pewnie dlatego, że nie jest związany z żadnymi układami w mieście.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dopychanie kolanem. Felieton Wojciecha Wężyka - Dziennik Bałtycki

Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto