Kto dziś najchętniej słucha piosenek Edith Piaf?
Nie jestem jedyną, która je lubi. Na moje koncerty przychodzi mnóstwo bardzo różnych osób. Zdarzyło mi się na przykład występować z tym recitalem... w areszcie. Dla publiczności - męskiej zresztą - nie było to specjalnie komfortowe słuchanie, środkiem sali spacerował uzbrojony po zęby strażnik. Ale odbiór był wyjątkowy! Po koncercie, z tych zakratowanych okien dobywały się okrzyki więźniów, jak to oni kochają Edith Piaf. To jeden z ważniejszych koncertów.
Te żywiołowe utwory porywają kolejne pokolenia...
Czy żywiołowe? Większość z tych utworów jest po prostu smutna, choć z dramatycznym zacięciem. To historie, które Edith Piaf opowiada swoim słuchaczom. Być może takich smutnych historii ludzie wciąż chcą słuchać.
Jedną z tych piosenek śpiewa Pani po francusku.
To słynna "La vie en rose". Jeden z nielicznych utworów z jej repertuaru, który śpiewało wielu innych wykonawców. Choćby przyjaciółka Piaf - Marlena Dietrich. Francuskiej wymowy tych słów nauczył mnie nieżyjący już kolega z teatru, aktor, ale i romanista Sławek Lewandowski. Poświęcił mi wiele czasu i serca. Nieustannie go wspominam, bardzo mi go brakuje.
Nie myślała Pani, by nauczyć się francuskiego?
To teraz już bardzo daleka myśl... Ale od pewnego czasu uczę się hiszpańskiego. To język kolejnego mojego projektu - tang argentyńskich. Zaśpiewam je z zespołem Milonga Baltica już w październiku.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?