Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dożywocie i 25 lat więzienia dla podwójnych zabójców

Darek Janowski
Daniel Neidrowski i Dorota Szałata w 2002 roku zamordowali brutalnie dwójkę gospodarzy w niewielkiej wsi pod Sztumem. Gdański sąd skazał ich na dożywocie i 25 lat więzienia.

Daniel Neidrowski i Dorota Szałata w 2002 roku zamordowali brutalnie dwójkę gospodarzy w niewielkiej wsi pod Sztumem. Gdański sąd skazał ich na dożywocie i 25 lat więzienia.

Sąd wydał zgodę na ujawnienie ich nazwisk. On ma 25 lat, ona jest o 3 lata młodsza (też dostałaby dożywocie, ale w dniu zabójstwa nie miała 18 lat). Ich ofiarami byli właściciel gospodarstwa wiejskiego i jego konkubina ze wsi Koślinka, u których Neidrowski i Szałata wynajmowali pokój, a także pomagali w pracach gospodarskich.
Najpierw zginął Józef M. Zabójcy roztrzaskali mu głowę metalową ośką. Ciało wrzucili do kanału w garażu i przysypali gruzem. Jego przyjaciółkę, Ewę L., kilkanaście minut później zaatakował Neidrowski - obuchem siekiery powalił na podłogę. Ciosy zadawała też Szałata. Potem kobietę udusili, nakładając jej na głowę foliowy worek. Zwłoki zakopali w gnojowniku. Dlaczego zabili? Podobno gospodarz próbował Szałatę wykorzystać seksualnie. Dlatego 24 lutego 2002 roku zwabili go do garażu i brutalnie zaatakowali. Potem doszli do wniosku, że trzeba usunąć też Ewę L., pozbyć się świadka pierwszej zbrodni.
- Zatrważające jest to - mówiła w uzasadnieniu werdyktu sędzia Alina Miłosz-Kłoczkowska - że oskarżeni po dokonaniu obu zbrodni zachowywali się tak, jakby nic się nie wydarzyło. Mieszkając tam przez kolejny miesiąc, spotykali się ze znajomymi i urządzali imprezy towarzyskie. Na pytania o gospodarzy odpowiadali, że są w szpitalu lub u rodziny.
Przez kilkanaście dni zabójcy organizowali w gospodarstwie pijackie libacje. Po dokonaniu zbrodni zaczęli wyprzedawać majątek swych ofiar. Kupili obrączki, suknię ślubną i zorganizowali zaręczyny.
Władysław K. ze Sztumu, lat 22, poznał morderców kilka miesięcy wcześniej: - Zaprosili mnie i moją dziewczynę na wieś, na imprezę - opowiadał w sądzie. - Chcieli się zaręczyć. Byliśmy tam przez dwa dni.
Jedli i pili - wódkę, piwo, szampana.
- Dorota była niespokojna, zdenerwowana - zapamiętał K. - Ale co innego mnie zdziwiło. Daniel poprosił mnie o pomoc w naprawie auta. Poszliśmy do garażu, a tam widzę, że kanał jest zasypany. Przecież nikt tego nie robi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto