Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

GDYNIA DO PRZEGLĄDU: "Moje miasto murem podzielone". Felieton Zygmunta Zmudy-Trzebiatowskiego

Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski
Felieton Zygmunta Zmudy-Trzebiatowskiego
Felieton Zygmunta Zmudy-Trzebiatowskiego Archiwum DB
W czasach, gdy coraz więcej ludzi otwiera oczy i widzi wyraźnie gdyńskie realia, niezwykle ważna jest postawa liderów opinii. Gdy jeden z nich, przewodniczący zarządu dzielnicy Leszczynki, zdecydował się jasno powiedzieć, że już widzi wyraźnie jak jest i nie chce służyć złej sprawie, a jest gotowy wspierać Gdyński Dialog, wiadome było, że rządzącym Gdynią się to nie spodoba. No i nie spodobało się oczywiście, czemu dali wyraz.

Przykre, ale wliczone w koszty. Zdziwiło mnie za to zupełnie co innego – skala furii i złości grupy ludzi krytycznych wobec sytuacji w Gdyni, ale skupionych w innych środowiskach. Pojawiły się zarzuty zarówno o koniu trojańskim, o nieczystych intencjach, ale też o tym, że osoba, która była do tej pory lojalna wobec środowiska Samorządności, jest już toksyczna na zawsze i zadawanie się z nią jest czymś bulwersującym. Pojawiły się zarzuty, że środowisko popierane przez taką osobę, traci wiarygodność. Tak oto myślenie plemienne, narzucane nam przez polityków, wrasta w naszą codzienność, dewastuje umysły i sieje nienawiść.

To, że do rad dzielnic idą ludzie, którym zależy na własnym otoczeniu, to oczywiste. To, że idąc tam, liczą, że uda im się coś realnie zmienić, jest równie jasne. To, że zdecydowana większość z tych ludzi dostała poparcie prezydenckiej Samorządności i spora część z nich została do tego kandydowania zachęcona przez ludzi z tego środowiska, to też wiemy. To z tego środowiska czerpią wiedzę, motywację, obraz świata i poczucie przynależności. I będąc częścią pewnego środowiska, czują się, nawet mimowolnie, wobec niego lojalni, zwłaszcza, że słowo „lojalność” jest w tym środowisku świętością i fetyszem.

Żyją w opowiadanym przez kogoś świecie, ufając tym, którzy im go opowiadają i ciesząc się tym, że mogą być skuteczni w tym, co im się zamarzyło. I jak wiemy, ludzie dużo są w stanie uczynić, by mieć w głowie spójny obraz świata i czuć, że podjęli słuszne decyzje. I trudno jest dostrzec, że świat wygląda inaczej niż nam się wydawało. Trudno jest powiedzieć sobie: zawędrowałem w złe miejsce i jednak z niewłaściwymi ludźmi, niezależnie od dobrych intencji. Ciężko jest (wiem to, byłem w tym miejscu!) wyjść ze strefy komfortu, przyznać się do porażki, narazić się na furię środowiska – ale to, że wtedy pałują cię PRZEDE WSZYSTKIM ci, którzy oczekiwali zmian, jest dla mnie PRZERAŻAJĄCE. Otwierajmy oczy ludziom – ale gdy je otworzą, obrzućmy ich kalumniami, że robią to zbyt późno. Pozyskujmy osoby aktywne – ale czyńmy im wyrzut, że aktywne były w tych realiach, które mamy. Namawiajmy do zmiany – ale tych, którzy zmieniają podejście, profilaktycznie odtrąćmy i zanegujmy ich intencje.

Czytaj także: Gdynia do przeglądu: "Wszyscy wyjechali?". Felieton Zygmunta Zmudy-Trzebiatowskiego

Czyli – zmieniajmy podejście gdynian, ale najwyraźniej bez tych, którzy swoje podejście muszą zmienić - czyli większości. Nurzajmy się w swoim „czystym rasowo” podejściu i pilnujmy, by w naszym nowym wspaniałym świecie mogli liczyć się tylko ci, którzy nigdy nie skalali się zaufaniem do Samorządności i prezydenta Szczurka – czyli jakaś maleńka grupa. I ta maleńka grupa niczego oczywiście zmienić nie może, ale za to będzie się nabzdyczać, wygrażać, odmawiać innym wiarygodności i nurzać się w swoim poczuciu wyższości aż do najbliższych, a potem kolejnych – ZAWSZE PRZEGRANYCH – wyborów.

Zmiany nie robi się bez ludzi, to ludzie muszą stać się zmianą, tacy jacy są – niedoskonali, czasem naiwni, dalecy od bycia idealnymi, z masą błędów, które w życiu popełnili, ale z jedną wspólną cechą – że zależy im na swoim mieście. I wierzę, że takich osób jest większość, a tych, którym zależy jedynie na utrzymaniu władzy – jedyna, choć bardzo wpływowa ekipa.

Więc – dzielmy się nadal, z wysokości monitora certyfikujmy, podważajmy intencje a u każdego, kto zmienił zdanie, kwestionujmy szczerość intencji i prawdziwość zmian. A w dniu wyborów zgłośmy się na Piłsudskiego – tam niemiłościwie nam panujący już chłodzą szampana, by świętować kolejne zwycięstwo. Przyniesiemy im je sami, wypełnieni frustracją, zawiścią, niechęcią i pogardą.

*A ponadto uważam, że Polanka Redłowska nie powinna być sprzedana a frustracja i niechęć to zatrute paliwo, na którym daleko nie da się pojechać.

ZOBACZ TEŻ: Gdynia do przeglądu: "O tęsknocie za idealizmem". Felieton Zygmunta Zmudy-Trzebiatowskiego

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto