Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

GDYNIA DO PRZEGLĄDU: Zapuścić - zdewastować - zbyć

Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski
GDYNIA DO PRZEGLĄDU: Zapuścić - zdewastować - zbyć
GDYNIA DO PRZEGLĄDU: Zapuścić - zdewastować - zbyć Przemyslaw Swiderski / Archiwum Polska Press / Dziennik Bałtycki
Kto studiował, zna słynne 3 x Z. W studenckim slangu oznaczało to: „Zakuć – Zdać – Zapomnieć”. Dla niektórych już pierwsze z tej trójki było za trudne, inni potykali się na postulacie numer dwa, z trójką poradziła sobie większość. W Gdyni mamy inny zestaw „zetek” czyli: „Zapuścić – Zdewastować – Zbyć”. Gdy to, co gmina posiada, staje się pewnym obciążeniem, finansowym lub intelektualnym, wtedy uruchamia się ten właśnie mechanizm. Chciałbym go Państwu przedstawić na bulwersującym mnie osobiście przykładzie działki przy ulicy Demptowskiej 46 w Gdyni.

To miejsce, gdzie przez długie lata funkcjonował Dom Dziecka. Gdy został zlikwidowany i zastąpiony kameralnymi, maksimum czternastoosobowymi placówkami, bardziej przypominającymi normalne domy, budynek był jeszcze w zupełnie przyzwoitym stanie. Nie, że jakieś luksusy i marmury, ale po prostu normalna nieruchomość z dużą działką dookoła – miejsce do parkowania, boisko, trochę zieleni. I oczywiście, był pewien niepokój związany ze stanem prawnym i próbami odzyskania przez dawnego właściciela kiedyś wywłaszczonego terenu. Lata mijały – obiekt stał i niszczał. Przez pewien czas w jego części funkcjonował żłobek, co wydawało się dobrym pomysłem, były mieszkania dla osób w kryzysie, przez chwile było tam chyba przedszkole, gdy jego siedzibę po sąsiedzku remontowano. Potem był pomysł, że może jakieś funkcje społeczne, hostel, była próba przekazania obiektu stowarzyszeniu In Gremio, potem były pomysły na miejsce dla seniorów – ba, już nawet je oficjalnie ogłoszono! Pomysłów i wizji było jak zwykle mnóstwo, mnóstwo było również tekstów w mediach i prężenia muskułów przez władze, ale nie wynikało z tego dokładnie NIC. To, że po drodze nie pytano o zdanie mieszkańców i cierpliwie ignorowano pytania i wnioski rady dzielnicy, jest w naszym mieście już naturalnym obyczajem, więc szkoda nawet wspominać. było widać, że ma to wszystko zmarnieć, rozpaść się i zdegradować tak, by mieszkańcy za kilka lat z ulgą przyjęli fakt, że nadjeżdża inwestor na białym koniu i łaskawie uporządkuje teren i tchnie w niego nowe życie – czyli zbuduje mieszkania.

Aby choć trochę te przyszłą i pewną patologie ograniczyć, mieszkańcy złożyli – a potem przegłosowali wniosek do budżetu obywatelskiego, który pozwolił na części zarośniętej działki stworzyć teren rekreacyjny, najpierw malutki, potem nieco większy. Istniało oczywiście ryzyko, że i to docelowo pójdzie pod młotek, ale trudniej wytłumaczyć mieszkańcom psucie tego co niedawno się zbudowało niż sprzedaż walącego się budynku. Jest więc ładny teren rekreacyjny, który powstał z wielkim opóźnieniem, jak to mają w zwyczaju projekty z budżetu obywatelskiego. Jest i reszta terenu, z powodzeniem mogąca służyć jako scenografia do filmów wojennych albo dziejących się w dżungli.

Wyobraźcie sobie państwo teraz siebie czy kogoś ze swojej rodziny, kto posiadając atrakcyjną zabudowaną nieruchomość, przez lata jej nie używa, ale też nikomu nie użycza czy nie wynajmuje, nie pilnuje, nie zabezpiecza przed zniszczeniem i krok po kroku doprowadza do jej całkowitej degradacji. Przecież każdy normalny człowiek uznałby to za patologie, marnotrawstwo, podejrzewałby, że właściciel stracił zmysły, popadł w depresje albo zapadł na inną chorobę cywilizacyjną – wszyscy próbowaliby coś zrobić, zapobiec katastrofie, zaangażować się, jakoś pomóc… Kto normalny świadomie marnowałby milionowy majątek?

A tu nic. Ze spokojem wdrożono gdyńskie 3 x Z. Zapuszczono, zdewastowano a teraz pora na ostatni akord. A my zapewne powinniśmy się ucieszyć, że ktoś przyjdzie, posprząta, zrobi pięknie dookoła, a w swej dobroci może i czasem pozwoli skorzystać z terenu rekreacyjnego? Gdyby nasze władze połowę energii, którą wkładają w promocyjny bełkot i snucie wizji przeznaczyły na racjonalne opiekowanie się naszym mieniem, Gdynia byłaby zamożnym i zadbanym miastem.

Zygmunt Zmuda Trzebiatowski

A ponadto uważam, że Polanka Redłowska nie powinna być sprzedana, Norman Davies powinien być Honorowym Obywatelem Gdyni, a marnotrawstwo i dewastowanie publicznego majątku jest niedopuszczalne.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: GDYNIA DO PRZEGLĄDU: Zapuścić - zdewastować - zbyć - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto