- Najpierw usłyszałem ujadające przy płocie psy. Nie zwróciłem specjalnej uwagi, bo często przechodzi tamtędy leśna zwierzyna - mówi pan Krasienkiewicz. - W końcu jednak wyszedłem z domu. 10 metrów przed bramą wjazdową zobaczyłem dużego lisa. Potem spostrzegłem, jak środkiem drogi idzie na mnie "coś". Potrzebowałem dłuższej chwili, żeby zorientować się, że to mały lisek z głową utkwioną w butelce. Wyglądało to, jakby przyszedł po pomoc. Nakryłem go szybko koszem na owoce i pobiegłem po rękawice. Głowa zwierzaka była zakleszczona w butelce łącznie z uszami i nie było łatwo ją zdjąć. W końcu się udało. Lisek był już na skraju wyczerpania, mocno podduszony. W ciągu kilku godzin bez pomocy nie miałby szans na przeżycie. Po zdjęciu butelki szybko umknął w krzaki. Potem pewnie odszukał się z matką.
Niezależnie od tego, co skłoniło zwierzę do szukania pomocy u ludzi, trzeba przyznać, że wybór miejsca był idealny. Karol Krasienkiewicz jest bowiem prezesem człuchowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
- W butelce była resztka jakiegoś oleju, prawdopodobnie to skusiło zwierzę - dodaje prezes. - Dlatego nie wyrzucajmy w lesie butelek, puszek i innych pojemników, do których pchane ciekawością lub zapachem młode zwierzęta mogłyby wsadzić głowę lub wejść.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?