Kiedy tężnia w Malborku zadziała po zimie? Magistrat już się do tego przygotowuje. Jest też decyzja w sprawie drugiej solankowej atrakcji

Malbork ma największy na świecie ceglany zamek, ale w kwestii tężni, póki co, przegrywa z kujawskim uzdrowiskiem, bo jeśli chodzi o rozmiary miejskich tężni to drugim Ciechocinkiem się raczej nie stanie. Trzy tamtejsze drewniane konstrukcje służące do odparowania solanki są uznawane za największe w Europie. Ich wysokość to 15,8 m, a łączna długość to 1741,5 m. Malborska mogłaby być co najwyżej altaną w tamtejszym Parku Zdrojowym, bo ma zaledwie 3,5 m wysokości…

Poza tym ustawiono ją na największym malborskim blokowisku, więc za ciechocińskie rabaty, które przypominają kolorowe dywany w Malborku musi wystarczyć łąka kwietna. A za pijalnię leczniczych wód – nieduży sezonowy bar z leżakami, który znajduje się w pobliżu.

W Malborku po raz pierwszy solanka zaczęła płynąć po brzozowych witkach dopiero we wrześniu. Miłośnicy inhalacji solankowym aerozolem byli zachwyceni, a pogoda im jesienią bardzo sprzyjała. Po pięknym październiku nastał dość ciepły listopad, więc mogli przysiadać na jednej z czterech ławek aż do pierwszych poważnych przymrozków. Solanka zamarza bowiem dopiero przy kilku stopniach poniżej zera.

Teraz, gdy za oknem robi się coraz cieplej, mieszkańcy zaczynają częściej wychodzić z domu. Już widać wielu spacerowiczów. Niektórzy tęsknym okiem zerkają też na tężnię. Ale na razie nie ma tam nawet ławek, bo na zimę zostały wywiezione do magazynu. W magistracie zapewniają, że tężniowy temat jest już tapecie.

Przygotowujemy się do sezonu. Powstaje regulamin, w którym określimy dokładnie nie tylko zasady korzystania z tężni, ale też w jakich terminach będzie ona działać. Ale nim zostanie ponownie włączona, trzeba przeprowadzić konserwację i uzupełnić solankę – przekazał nam Józef Barnaś, wiceburmistrz Malborka.

Wcześniej mowa była, że to kosztowna operacja, która jednorazowo może pochłonąć nawet 20 tys. zł.
- Tyle by kosztowało, gdyby cała solanka miała być wymieniona. Uzupełnienie będzie tańsze – cieszą się w Urzędzie Miasta.

PRZECZYTAJ TEŻ: Malbork. Tężnia solankowa na Południu będzie działać tylko do pierwszych przymrozków. Większym zmartwieniem są koszty utrzymania

Moda na mikrotężnie rozpoczęła się w Polsce kilka lata temu. Jak twierdzą entuzjaści, w ich sąsiedztwie panuje mikroklimat zbliżony do tego, którym można oddychać nad morzem. Podobno podczas godzinnej inhalacji w tężni można zażyć tyle jodu, co przez trzy dni nad polskim Bałtykiem. Więc jest niby taniej, bo pod ręką. Tyle, że zrzucają się na taką inwestycję wszyscy lokalni podatnicy.

Pierwsza tężnia w Malborku, którą zrealizowano w 2022 r. w ramach budżetu obywatelskiego, miała kosztować 200 tys. zł, bo taki był górny limit. Ostatecznie trzeba było słono zapłacić, bo wydatki związane z tą inwestycją pochłonęły prawie 300 tys. zł. Okazało się, że trzeba było doprowadzić na miejsce i wodę, i prąd, bo drewniana konstrukcja jest oświetlona. Z jednej strony wieczorem dodaje jej to uroku, z drugiej – ma oszczędzić drewniany obiekt przed wandalami. Podobno trudniej coś niszczyć w blasku reflektorów…

Ubiegłoroczny projekt poparło 898 osób, którzy wzięli udział w typowaniu obywatelskich pomysłów do realizacji. Ale gdy wybrana została lokalizacja na Osiedlu Południe, mieli kwaśne miny. Niektórzy byli na „nie”, bo to za daleko, bo nie znajduje się na spacerowym szlaku. Skoro więc na zdrowiu oszczędzać się nie powinno, malborczycy zdecydowali, że jedna tężnia w mieście to za mało. I tak w budżecie obywatelskim na 2023 r. pojawiła się druga solankowa atrakcja.

Stworzenie drugiej tężni w kolejnej, odległej części Malborka zwiększy dostępność mieszkańców do tej prozdrowotnej inwestycji – tłumaczył autor pomysłu zgłoszonego do budżetu obywatelskiego.

Na tę propozycję głosy zaledwie 490 mieszkańców spośród blisko 38-tysięcznej społeczności, bo uprawnionych do wyrażenia swojej opinii są wszyscy, nawet najmłodsi obywatele.
To wystarczyło by projekt wygrał i został skierowany do realizowany. Wartość inwestycji została oszacowana na 240 tys. zł, czyli maksymalną kwotę, jaką na jedno zadanie przewiduje budżet obywatelski.

Na tę chwilę wiadomo już, gdzie tężnia miałaby stanąć. To okolice przystani w miejskim parku. Czyli tam, gdzie chcieli mieszkańcy, bo lubią chodzić w cieniu drzew ścieżkami wzdłuż Nogatu.

Po konsultacjach urzędników z wnioskodawcą wybrano teren przy siłowni plenerowej, która jest w pobliżu. Jeśli chodzi o istniejące tam uzbrojenie, to jest dobra lokalizacja. Nie trzeba dużo uzupełniać – mówi nam Józef Barnaś.

Trudno jeszcze cokolwiek powiedzieć o tym, jak będzie wyglądała konstrukcja** i czy jej rozmiary będą zbliżone do istniejącej tężni.
- O tym zdecyduje przetarg, bo wykonawca będzie realizował zadanie na zasadzie „zaprojektuj i wybuduj” – tłumaczy wiceburmistrz Barnaś.
Czy realizacja zmieści się w założonej puli środków, też na razie nie wiadomo. A jeśli nie, to czy obiekt z parującą solanką będzie priorytetem dla władz i znajdą dodatkowe pieniądze.

Na tę chwilę nie ma decyzji, czy będzie mogła być dołożona jakakolwiek kwota, jeśli w przetargu oferty firm będą droższe. Mamy już szereg rozpoczętych inwestycji, a przecież budżet miasta nie jest z gumy – słyszymy od Józefa Barnasia.