Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Konflikt w Szpitalu Puckim. Beata Wilichnowska, pielęgniarka epidemiologiczna, wyrzucona z pracy. Szczegóły szokują | ZDJĘCIA, WIDEO

Magdalena Gębka-Scuffins
Magdalena Gębka-Scuffins
Magdalena Gębka-Scuffins
Konflikt między prezes Szpitala Puckiego a pielęgniarką epidemiologiczną. Poszło o łamanie przepisów (m.in. szczury w łazienkach, trwający remont oddziału wewnętrznego czy niesubordynację?). Spór między Weroniką Nowarą a Beatą Wilichnowską ma rozstrzygnąć sąd pracy.

Beata Wilichnowska jeszcze jest pracownikiem Szpitala Puckiego, choć 9 września 2019 prezes Weronika Nowara wręczyła jej wypowiedzenie. Jak mówi, jest jedną z wielu osób, które od czasu przejęcia sterów szpitala w Pucku przez nową prezes, muszą odejść z pracy.
- Tego dnia wróciłam do pracy po zwolnieniu chorobowym - opowiada pielęgniarka epidemiologiczna Beata Wilichnowska. - Podawałam pacjentowi kontrast, gdy dostałam telefon, że mam natychmiast pójść do pani prezes.

Od kiedy prezesem Szpitala Puckiego została Weronika Nowara (październik 2018) zwolniło się, zostało zwolnionym lub nie przedłużono kontraktów około 40 osobom - mówi pielęgniarka Beata Wilichnowska, która zdecydowała się przerwać milczenie na temat warunków pracy w szpitalu w Pucku.

Pielęgniarka nie mogła dokończyć swojego zadania, bo wezwanie było pilne.
- Pani prezes wręczyła mi wypowiedzenie z informacją, że nie muszę pracować w takcie okresu wypowiedzenia - kontynuuje zwolniona pielęgniarka. - Byłam w szoku, bo po prostu uśmiechnęła się i powiedziała "do widzenia".

Pani Beata wróciła do swojego pokoju w Szpitalu Puckim, wykonała kilka telefonów do przyjaciół. Chwilę później źle się poczuła, więc poszła do lekarza, który stwierdził u niej niebezpiecznie wysokie ciśnienie.

Gdy po ok. 2 godzinach wróciła z konsultacji, do szpitalnego gabinetu już wejść nie mogła, bo zostały zmienione w nim zamki - jak informowały koleżanki. Pielęgniarka wróciła więc do domu.
- W tym pokoju znajduje się ważna dokumentacja szpitalna, do której musimy mieć dostęp, a pani Beata wzięła ze sobą jedyny klucz do tego pomieszczenia - mówi Weronika Nowara, prezes Szpitala Puckiego.

W służbowym pomieszczeniu została dokumentacja, ale też prywatne rzeczy Wilichnowskiej: pieniądze, zdjęcia, czy samo wyposażenie "biura": krzesło, lampka, foteliki.
- W końcu pracuję tu już 15 lat - przypomina pielęgniarka. - Przy wręczeniu wypowiedzenia pani prezes nie powiedziała, że mam natychmiast zdać klucze i dokumentację. Myślałam, że będę miała jeszcze czas na spakowanie swoich rzeczy...

- Jako pracodawca mam prawo, w przypadku nie wykonywania obowiązków, skorzystać z kodeksu pracy i rozwiązać umowę, tak samo jak i pracownik ma prawo rozwiązać umowę - tłumaczy prezes Weronika Nowara. - W związku z tym wypowiedziałam pani umowę i zgodnie z kodeksem pracy również została poinformowana jakie są procedury, by się od tego odwołać.

Zwolniona pracownica Szpitala Puckiego to pielęgniarka epidemiologiczna z 15-letnim stażem pracy. Doświadczenia jej nie brakuje, bo była pełnomocnikiem dyrektora ds. jakości, pielęgniarką dyżurującą na oddziale dziecięcym, pielęgniarką podającą kontrast w oddziale tomografii komputerowej oraz osobą odpowiedzialną za pozyskiwanie środków i sprzętów z Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
- Z moim doświadczeniem i wiedzą mogę dostać pracę wszędzie, a i żadnej pracy się nie boję - mówi Wilichnowska. - Szkoda, aby moja specjalistyczna wiedza i doświadczenie zmarnowały się, dlatego chciałabym powrócić do pracy w Szpitalu Puckim.

Beata Wilichnowska od prezes Weroniki Nowary dostała wypowiedzenie ze szczegółowymi wyjaśnieniami. Jako powód wypowiedzenia prezes Szpitala Puckiego podaje utratę zaufania pracodawcy do pracownika. Szefowa wypunktowała swoją podwładną podając serię zażaleń. Wśród nich jest m.in. "tworzenie atmosfery zagrożenia rzekomym mobbingiem", "podważanie autorytetu pracodawcy poprzez kwestionowanie wydawanych poleceń" czy odmowa wykonania powierzonych zadań, itd.

Beata Wilichnowska zapisała się do Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Antymobbingowego - OSA, po tym, gdy złożyła zażalenie do pracodawcy. Ma nadzieję, że uzyska tam wsparcie, pomoc i wiedzę.

Według pani Beaty sprawa nie jest taka prosta, jak wynika z wręczonego jej wypowiedzenia.
- Jako pielęgniarka epidemiologiczna jestem odpowiedzialna m.in. za nadzorowanie i monitorowanie stanu sanitarno-epidemiologicznego zakładu, dlatego gdy widzę lub słyszę o czymś, co nie powinno mieć miejsca - muszę na to reagować - tłumaczy Beata Wilichnowska.

Całość związana jest m.in. ze szczurami, które w styczniu 2019 miały się pojawiać w Szpitalu Puckim. Pielęgniarka miała to wielokrotnie zgłaszać dyrekcji , także prosząc o deratyzację - niestety, nie na piśmie. Gdy szkodniki zaczęły chodzić po szpitalnych łazienkach pielęgniarka wystosowała oficjalne pismo do prezes Nowary.
- Pozostało ono bez odpowiedzi - mówi Wilichnowska. - Za to z ust pani prezes usłyszałam tylko, że przecież w mieście są szczury...

wideo: Magdalena Gębka-Scuffins

W lutym 2019 w puckim szpitalu przeprowadzano remont oddziału wewnętrznego. Ten przez dwa tygodnie był zamknięty, m.in. dlatego, że nie było lekarzy - jak mówi Wilichnowska.
- Część z nich odeszła sama - mówi była pracownica puckiej powiatowej lecznicy. - Teoretycznie interna miała ruszyć od 1 marca, co musiałam wcześniej sprawdzić, pod kątem mojej funkcji.

Tymczasem inspekcja wypadła fatalnie. Zamiast gotowych sal: gołe ściany, kurz i pył, brak toalety. Wilichnowska miała opisać to w swoim piśmie, które trafiło do prezes Nowary.
- W odpowiedzi usłyszałam, że mam odgrodzić część remontowaną od nieremontowanej - opowiada pielęgniarka epidemiologiczna ze Szpitala Puckiego. - Oddział wewnętrzny ruszył. Pacjenci byli przyjmowani na oddział w takich warunkach.

Niesnaski dotyczyły też sprzątania - to dział higieniczny Szpitala Puckiego. Nadzór nad nim, ale też dodatkowe uposażenie, dostała właśnie Beata Wilichnowska.
- Dział utworzono, bo szpital zrezygnował z usług firmy zewnętrznej - tłumaczy pucczanka. - Tam pracowało 28 osób. Ja miałam do dyspozycji o cztery mniej, a do tego na głowie m.in. zakup sprzętów i środków czyszczących oraz ustalanie grafików pracy.

To się udawało, ale do czasu, gdy Weronika Nowara zaczęła ciąć kolejne koszty. M.in. kosztem działu higienicznego.
- Dowiedzieliśmy się, że albo osobom sprzątającym zostaną obcięte wypłaty, albo dwie z nich zostaną zwolnione - tłumaczy Wilichnowska. - To było niemożliwe do spełnienia, bo przy 24 pracownikach ledwo dawaliśmy radę utrzymywać czystość w naszym szpitalu...

Szefowa ekipy higienicznej poszła więc do prezes, przedstawiła swoje racje i oświadczyła, że jeśli mimo wszystko decyzja zostanie podtrzymana, to ona sama będzie musiała zrzec się kierowniczej funkcji, bo zadanie jest - w jej ocenie - niewykonalne.

Okazuje się, że między obiema paniami - Weroniką Nowarą i Beatą Wilichnowską - iskrzyło już od dawna.
- Spotkałam kiedyś na korytarzu panią prezes. Zawołała mnie, rozejrzała się dookoła i zapytała: "pani nie chce tu już pracować?" - opowiada Beata Wilichnowska. - Nie usłyszałam tego wprost, ale odebrałam to jako groźbę utraty pracy.

W lipcu 2019 pielęgniarka poprosiła o pomoc związki zawodowe. Jeszcze w tym samym miesiącu odbyło się spotkanie. Obie strony wzięły w nim udział.
- Notatka służbowa z tego zebrania, która wpłynęła do sekretariatu zawiera zdania "Pani prezes nie potwierdziła jej obaw i zapewniła, że nic się nie zmienia i zamierza kontynuować współpracę z panią Beatą" oraz "Przewodnicząca związków zawodowych po prześledzeniu korespondencji służbowej pomiędzy panią Beatą Wilichnowską oraz panią prezes Weroniką Nowarą stwierdziła, że niektóre odpowiedzi noszą znamiona ataku na pracownika i tym samym potwierdziła zasadność obaw pani Beaty Wilichnowskiej" - wyjaśnia pielęgniarka. - Pani prezes tą notatkę wycofała i na jej miejsce stworzyła inną, już bez tych zdań.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na puck.naszemiasto.pl Nasze Miasto