Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Psy nie będą mogły biegać bez smyczy i kagańca. Bezpieczeństwo mieszkańców czy wolność czworonogów? Radni wybrali to pierwsze

anna szade
Fot. Pixabay
Psy w Malborku nie będą biegały bez smyczy i kagańców. Rada Miasta odrzuciła projekt uchwały w tej sprawie. Większość rajców wytknęła włodarzom, że bezrefleksyjnie chcą się stosować do uwag prokuratury, igrając w ten sposób ze zdrowiem mieszkańców.

Aktualizacja - 28 listopada

Rzeczywiście, to prokurator nakazał zmiany w malborskiej uchwale dotyczącej regulaminu utrzymania czystości i porządku w gminie. Barbara Kozicka, gospodarz miasta, podczas czwartkowej sesji cytowała pismo prokuratora rejonowego z 5 grudnia ub. roku, który po analizie obowiązującego regulaminu wniósł kilka uwag odnośnie traktowania zwierząt domowych. Uznał, że „obowiązek prowadzenia na terenie miasta psa na uwięzi, a psów agresywnych w kagańcu” to normy „zbyt rygorystyczne”, środki nieadekwatne i nieproporcjonalne do celów regulacji.

„Powyższy obowiązek może prowadzić do działań niehumanitarnych, gdyż regulacje te nie uwzględniają cech i uwarunkowań, w tym choroby, wieku, rozmiaru zwierzęcia” - napisała, m.in., prokuratura.

Ponadto wytknięto, jak tłumaczyła gospodarz miasta, że w regulaminie znalazły się uregulowania określone w ustawach, których nie dotyczy ustawa o utrzymaniu czystości i porządku. - Dlatego że ta ustawa ma pewien pakiet tematyczny, który powinien regulamin zawierać. Tu prokuratura wykazuje nam, że wykroczyliśmy poza zakres tego pakietu, wkroczyliśmy w sferę innych ustaw – mówiła Barbara Kozicka.

Radny Zbigniew Kowalski przeanalizował treść podobnych regulaminów w innych samorządach w Polsce.

- Wiele miast ma wyznaczone miejsca, w których nie wolno w ogóle wyprowadzać psów bez zabezpieczenia. Są to parki, np. Warszawa, Lublin, Gdańsk. My chcemy tutaj bardzo łagodnie to potraktować, niczym nie zabezpieczamy miejsc publicznych, czyli z tych zapisów wynika, że każdy może wyjść z jakimkolwiek psem, czy to będzie rasa niebezpieczna czy inna, i właściwie może się powołać na zapisy. Powie: pies był właściwie dozorowany. Co to znaczy? Czy właściciel, który jest pół kilometra obok, dozoruje psa, czy nie dozoruje? - pytał radny Kowalski.

- Chciałbym, że jeżeli np. rodzina wyjdzie z dzieckiem do parku, by ona się czuła bezpiecznie. Czy właściciel dwóch wielkich psów może je puścić luzem po parku, czy nie może? Chciałbym, żeby ta uchwała zabezpieczała osoby najbardziej wrażliwe, małe dzieci, osoby przebywające w miejscach publicznych – kontynuował Zbigniew Kowalski, domagając się bardziej szczegółowych zapisów, określenia miejsc, gdzie psy można prowadzać bez smyczy i kagańca.

- Tysiąc czworonogów i tysiąc właścicieli może być zadowolonym z takiego zapisu, ale zdarzy się jeden przypadek i możemy mieć po prostu tragedię. Niestety, to jest jednak zwierzę i nie możemy przewidzieć w stu procentach, jak się zachowa. Chyba wszyscy to słyszeliśmy: "Mój pies nie gryzie", ale proszę o rozwagę, bądźmy ostrożni, żeby przez taki zapis nie doszło do tragedii – mówił wiceprzewodniczący rady Tomasz Klonowski, który dodał też, że będzie głosował przeciwko proponowanym zmianom, choć sam też ma psa.

Adam Hoderny próbował przekonywać, że w regulaminie są opisane obowiązki właścicieli. Przeczytał z uchwały między innymi, że „osoby będące właścicielami bądź opiekunami zwierząt domowych są zobowiązane do sprawowania nad nimi właściwej opieki, w szczególności nie pozostawiania ich bez nadzoru i zapewnienia ochrony przed zagrożeniem lub uciążliwością dla innych ludzi”.
- Każdy pies jest inny i właściciel powinien najlepiej wiedzieć i odpowiadać za to, czy mieć go na łańcuchu (radny mówił też o przepisach dotyczących posesji, red.), smyczy czy w kagańcu. Bo inaczej zachowuje się mały pies, inaczej duży. I tu te obowiązki na właściciela spadają – stwierdził Adam Hoderny.

Zbigniew Kowalski ripostował, że "zapisy są tak ogólne, że z nich nie wynika nic".

- Bo czy idąc z dużym psem, a on jest 50 metrów ode mnie, właściwie go nadzoruję, czy nie? Według zapisów tego naszego regulaminu - jest właściwie nadzorowany. Ale nie chciałbym być malutkim dzieckiem, któremu trzy razy większy staje nad głową, a widziałem takie sytuacje. Chrońmy najmłodszych, chrońmy osoby wrażliwe. Ja wolę, żeby narzekało stu właścicieli psów, niż żeby jedno dziecko zostało pogryzione. Naprawdę ludzie wychodzą z dużymi psami.

Pani gospodarz, a po co jest prawo miejscowe? My przepisujemy żywcem ustawę. My nie chcemy wyłączać miejsc. Mamy piękny park, gdzie dużo pieniędzy włożyliśmy i co? Hulaj, dusza, wyprowadzajmy wielkie psy i nie martwy się, co się będzie działo - mówił również Zbigniew Kowalski.

Radny powoływał się m.in. na przykład Lublina, gdzie w regulaminie szczegółowo określono, że pies, jeśli jego stan zdrowia lub anatomia nie pozwala, jest zwolniony z kagańca. Tymczasem w Malborku proponuje się podejście bardzo rygorystyczne: każdy pies ma mieć kaganiec.

- Ale my nie robimy żadnych zapisów. Przepisujemy "kopiuj - wklej" z ustawy. A gdzie jest nasze prawo miejscowe, które ma nas chronić? Rezygnujemy z tego? Czy wprowadzimy jakieś zapisy? Czy my mamy jakieś miejsca, gdzie nie wolno wyprowadzać psów? Na czym bardziej nam zależy: żeby właściciele psów puszczali je luzem np. w parku, czy żeby matki z dziećmi mogły spokojnie, bezpiecznie spacerować? - pytał radny Kowalski.

Wiceprzewodniczący rady Jacek Markowski jest za tym, żeby chronić zwierzęta, dbać o nie, ale przede wszystkim za tym, żeby dbać o ludzi.
- Ten potencjalny przechodzień, czy on jest mały, czy duży, on nie wie, jak pies się zachowuje. Nie jest jego właścicielem. Myślę, że każdy z nas miał do czynienia z taką sytuacją, że leci pies i nie wiemy, czy on chwyci za nogę, czy nie. Właściciel krzyczy: "On nie gryzie"; pytanie tylko, do kiedy nie gryzie - ostrzegał radny Markowski. Podkreślał również, że prokuratura nie stanowi prawa i nie jest ustawodawcą ani uchwałodawcą.

Wypowiedź, że są różnej wielkości psy... To dla mnie nie ma znaczenia, czy zostanę pogryziony przez dużego czy małego psa - podkreślał Jacek Markowski.

Radny Dariusz Kowalczyk argumentował z kolei, że nie "od suchych zapisów, tylko od mądrości i odpowiedzialności mieszkańców" zależy postępowanie z psami. - Przede wszystkim powinniśmy egzekwować ten regulamin i nakładać stosowne mandaty na właścicieli psów - przekonywał, broniąc proponowanych zmian.

Radny Adam Ilarz dziwił się, jak w Malborku "prokuratura może narzucać, że takie rozwiązania są dla właścicieli psów dobre albo złe, a w innym mieście takie same rozwiązania mogą funkcjonować i do tego nie ma odniesienia. - Jeżeli prawo jest stworzone niezgodnie z ustawami wyższymi, to są odpowiednie organa do tego, żeby to prawo uchylić – mówił radny, wskazując m.in. służby wojewody jako kompetentne w takich sprawach.
- Nie zgadzam się, żeby to było nam zarzucane z góry przez stronę, która na dodatek nie bardzo ma takie kompetencje – dodał.

Na 19 obecnych radnych 2 osoby zagłosowały za prowadzaniem psów bez smyczy i kagańców, 11 radnych było przeciw, 4 wstrzymało się od głosu, a 2 osoby, choć były w sali, nie oddały głosu.

Wcześniej pisaliśmy...

W czwartek (28 listopada) Rada Miasta ma w planie uchwalenie nowego regulaminu utrzymania czystości i porządku, który będzie obowiązywać w Malborku. Wiele punktów dotyczy odpadów choćby dlatego, że od nowego roku miejskim systemem mają być objęci przedsiębiorcy prowadzący działalność w budynkach wielorodzinnych i domkach. Trzeba więc dopasować do tych zmian lokalne przepisy porządkowe.

Ale rewolucja dotyczy nowych obowiązków właścicieli zwierząt. Przepisy nie będą już tak restrykcyjne, zwłaszcza dla... samych czworonogów. Za ich humanitarnym traktowaniem wstawiła się prokuratura, krytykując regulamin uchwalony przez malborskich radnych trzy lata temu.

- Na pewno zmieni się w przepisach to, co zarzucała prokuratura, czyli m.in. obowiązek wypuszczania psów wyłącznie w kagańcach. Zarzucono nam w tym punkcie nadinterpretację przepisów, która mogła naruszać prawa obywatela - tłumaczy Józef Barnaś, wiceburmistrz Malborka.

Obecnie właściciele mają obowiązek chodzenia z psami na smyczy. Do tego, w przypadku psów „agresywnych lub w inny sposób niebezpiecznych czy uciążliwych dla otoczenia”, nawet jeśli nie reprezentują ras uznawanych oficjalnie za groźne, każdy spacer wiąże się z bezwzględną koniecznością nałożenia kagańców. To zabezpieczenie - bez względu na wielkość, rasę, wiek, stan zdrowia i usposobienie psów - jest obowiązkowe przy spuszczaniu ich ze smyczy. Nie jest to zresztą dozwolone w każdym miejskim zakątku, bo zwierzakowi można dać się wyhasać wyłącznie w miejscach mało uczęszczanych.

To właśnie m.in. te rygory zostały skrytykowane przez prokuraturę. I dzięki temu psiaki poza domem mają cieszyć się względną wolnością. Względną, bo proponowany w projekcie regulaminu zapis brzmi: „Osoby będące właścicielami lub opiekunami zwierząt domowych są zobowiązane do sprawowania właściwej opieki nad tymi zwierzętami, w tym w szczególności niepozostawiania ich bez nadzoru i zapewnienia ochrony przed zagrożeniem lub uciążliwością dla innych ludzi”.

To oznacza, że spacerujący ze swoimi czworonogami nawet bez uwięzi i kagańca i tak będą musieli mieć oczy dookoła głowy i w porę przewidzieć reakcję zwierzaków. Nadal nie ma też mowy o wypuszczaniu ich choćby na chwilę bez jakikolwiek opieki „chyba, że zwierzę znajduje się w pomieszczeniu zamkniętym lub na terenie ogrodzonym w sposób uniemożliwiający opuszczenie go”.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto