Niemal 2,3 tysiąca Pomorzan wymagało już w tym roku leczenia szpitalnego z powodu oparzeń, tymczasem w naszym regionie nie ma żadnego oddziału, na którym można by ich leczyć! W październiku zmarł w gdańskim szpitalu mężczyzna, którego ze względu na ciężki stan śmigłowiec nie mógł zabrać do Gryfic.
W przeddzień rocznicy tragicznego pożaru w gdańskiej hali Stoczni, który wybuchł 24 listopada 1994 roku, odżyła idea utworzenia w Gdańsku oddziału tej specjalności. Od lat z ogromną determinacją walczy o niego dr Hanna Tosińska-Okrój, chirurg plastyczny i specjalista w zakresie leczenia oparzeń. Sekundują jej marszałek województwa pomorskiego, prezydenci Gdańska, Sopotu, Gdyni. Ostatnia deklaracja prof. Janusza Morysia, rektora Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, daje nadzieję, że oddział tej specjalności, mimo przeszkód, powstanie.
Są też widoki na sfinansowanie tej inwestycji - na koncie gdańskiego Urzędu Miasta wciąż czeka 400 tys. zł, ofiarowane przez mieszkańców, prezydent Paweł Adamowicz chce dodać kolejne 200 tys. zł, finansową pomoc obiecują też duże firmy pomorskie.
- Będziemy wspierać wszelkie działania mające służyć poprawie bezpieczeństwa mieszkańców województwa pomorskiego - zapowiada wicewojewoda Michał Owczarczak. - Na zaproszenie rektora Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, na początku grudnia wezmę udział w spotkaniu poświęconym temu tematowi.
Spotkanie odbędzie się w Gdańskim Klubie Biznesu, prawdopodobnie 10 grudnia. Inicjatywę powstania oddziału leczenia oparzeń wspiera też "Dziennik Bałtycki".
Więcej na ten temat przeczytasz na stronie dziennikbaltycki.pl
Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?