Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przekleństwa w miejskiej bibliotece? Felieton Wojciecha Wężyka

Wojciech Wężyk
Przekleństwa w miejskiej bibliotece? Felieton Wojciecha Wężyka
Przekleństwa w miejskiej bibliotece? Felieton Wojciecha Wężyka Andrzej Woźniak/Polskapress
„Żadnych dialogów chrześcijańskich, żadnego rozumienia, debaty. Nie, ku**a, przypier****ć”. To fragment zachęty (porady?), w której jeden z najlepszych polskich aktorów tłumaczy swojemu rozmówcy, w jaki sposób należy traktować politycznych przeciwników. Dla mnie jest to czysta mowa nienawiści. Ale może się mylę?

Z wykorzystywaniem znanych osób w reklamach czy wydarzeniach publicznych jest pewien kłopot. Wszak są oni – chociaż czasem ciężko w to uwierzyć – zwyczajnymi ludźmi. No i właśnie dlatego celebryci lubią wywinąć jakiś numer. W takiej sytuacji instytucja czy firma, która wynajęła znaną buzię do swoich potrzeb, może mieć problemy. W końcu kto chciałby być kojarzony z kimś ordynarnym czy kontrowersyjnym?

Na przestrzeni ostatnich miesięcy mieliśmy dużo takich przykładów. A to wulgarne wypowiedzi jednej z aktorek, która zasłynęła z reklam sieci telefonii komórkowej. A to prowadzenie po pijaku przez słynnego artystę-profesora. Wreszcie ostatni anty-hit, czyli cytowane powyżej we fragmencie nagranie autorstwa Andrzeja Seweryna, które należy wprost traktować jako mowę nienawiści. W tym wypadku sprawa łączy się z Sopotem, bo pan Andrzej będzie gwiazdą zapowiadanego wcześniej spotkania, organizowanego przez miejską bibliotekę. Rodzi się proste pytanie: czy w kontekście namawiania do przemocy nie powinno się takiego wydarzenia odwołać? Dając tym samym jasny sygnał: spór ma swoje granice, których przekroczenie jest niedopuszczalne dla ludzi na poziomie. Bez względu na sympatie polityczne.

Kilka miesięcy temu znany sopocianin Donald Tusk miał świetne wystąpienie na temat mowy nienawiści. Mówił m.in. tak: „Hate speech to bardzo ponury fenomen o charakterze międzynarodowym". Dodał, że "to nie jest nic nowego", podkreślając, że "mowa nienawiści dzisiaj jest na absolutnym topie, jeśli chodzi o zagrożenia cywilizacyjne, ustrojowe, polityczne ze względu na technologie". Trudno się z tym nie zgodzić. Wystarczy odpalić Internet, żeby przekonać się, że coś jest na rzeczy. I tu rodzi się dylemat. Bo co zrobić w sytuacji, kiedy ktoś będący niewątpliwie znanym i dobrym aktorem (równocześnie popierający „moją opcję” polityczno-światopoglądową), okazuje się być zwyczajnym hejterem. Tusk radzi – „nie ma co przeklinać, silni nie muszą”. Ale czy takie postawienie sprawy wystarczy?

Sopot szczyci się otwartością na dialog. Jest wspólnotą ludzi kulturalnych, niechętnych wszelkim ekstremizmom. Trudno się dziwić, że szybko pojawiły się tu głosy zdziwienia, dotyczące podtrzymania zaproszenia dla pana Andrzeja Seweryna na odczytywanie fragmentów „Ziemi Obiecanej” w miejskiej bibliotece. Bo po pierwsze, ten przybytek literatury funkcjonuje za pieniądze podatników – również tych, którym pan aktor tak bardzo chce przypier*****. Po drugie jest miejscem, które może być kojarzone z kontrowersją, ale w żadnym wypadku nie powinno być utożsamiane ze zwyczajnym chamstwem. Sopoteka, wijąc się między młotem oczywistości a kowadłem politycznych sympatii obozu sprawującego w kurorcie władzę, wystosowała mętne oświadczenie. Dopiero jego kilkukrotna lektura pozwoliła zrozumieć prosty fakt: spotkanie się odbędzie.

Jak mawiał stojący na pomniku tuż pod oknami biblioteki Władysław Bartoszewski, „warto być przyzwoitym”. Ta deklaracja jest wielowymiarowa. Mam jednak pewność, że niesie za sobą przesłanie radykalnie inne niż to, które promuje pan Seweryn. Przesłanie dialogu z tymi, z którymi nie jest nam po drodze lub jak w wypadku autora tych pięknych słów, z tymi, którzy byli dla niego wręcz śmiertelnymi wrogami.

Władysław Bartoszewski pokazywał, że jest to możliwe. Środowisko opozycji i Jacek Karnowski, prezydent Sopotu, bardzo lubią odwoływać się do tej postaci. Działacze Platformy Sopocian chętnie składają kwiaty pod pomnikiem. Robią tu sobie zdjęcia. Rozumiem, że nie są to wyłącznie puste gesty. Dlatego mam nadzieję, że to właśnie ludzie prezydenta – w zgodzie z tym, co mówi też Donald Tusk – zaprotestują przeciwko wizycie pana Seweryna w sopockiej bibliotece. Wszak „warto być przyzwoitym”. Nawet jeśli nie opłaca się to w danej chwili politycznie.

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Przekleństwa w miejskiej bibliotece? Felieton Wojciecha Wężyka - Dziennik Bałtycki

Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto