Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ptasia grypa nad Bałtykiem

P. Chudzyńska K. Netka M. Pawlikowski
Martwe łabędzie, które znaleziono w miejscowości Piaski, nie padły z powodu ptasiej grypy.Fot. Anna Arent
Martwe łabędzie, które znaleziono w miejscowości Piaski, nie padły z powodu ptasiej grypy.Fot. Anna Arent
Ptasia grypa jest coraz bliżej. Wczoraj poinformowano o jej wykryciu na niemieckiej wyspie Rugia. Padłe łabędzie odkryto także na Mierzei Wiślanej, ale alarm był przedwczesny - ptaki nie były zarażone.

Ptasia grypa jest coraz bliżej. Wczoraj poinformowano o jej wykryciu na niemieckiej wyspie Rugia. Padłe łabędzie odkryto także na Mierzei Wiślanej, ale alarm był przedwczesny - ptaki nie były zarażone.

Władze Niemiec potwierdziły, że martwe ptaki - jastrząb i dwa łabędzie znalezione na plażach nad Morzem Bałtyckim były zarażone niebezpieczną dla człowieka odmianą wirusa ptasiej grypy - H5N1. W stan gotowości zostały postawione służby weterynaryjne, a hodowcom zakazano wypuszczania ptactwa z kurników. Złe wieści z Niemiec postawiły na nogi także służby w Polsce i na Pomorzu. Wczesnym rankiem doniesiono o znalezieniu trzech martwych łabędzi w okolicach Krynicy Morskiej, a potem także we Wrocławiu i Rybniku.
Mimo że na Mierzei Wiślanej co roku znajduje się kilkanaście padłych ptaków, łabędzie znalezione przez patrol Straży Granicznej zostały błyskawicznie zabrane do zbadania. Wyniki wstępnych testów podane wieczorem dowiodły, że ptaki zginęły w sposób naturalny. Informacje na temat łabędzi znalezionych na południu kraju mają być znane dopiero dziś.
Ministerstwo Rolnictwa przygotowuje projekt rozporządzenia, według którego w województwie zachodniopomorskim i innych, gdzie występują duże zbiorniki wodne, ma obowiązywać całkowity zakaz wypuszczania drobiu.
- Nad Żuławami i mierzeją znajdują się dwa główne tunele powietrzne, którymi ptaki odlatują i przylatują - mówi Wiesław Podsiadły, inspektor ds. ochrony środowiska w Starostwie Powiatowym w Nowym Dworze Gdańskim. - Tunele krzyżują się w pobliżu Zalewu Wiślanego. Liczba ptactwa przelatująca nad naszymi głowami sięga wielu milionów!
Pomorskie służby postawione zostały w stan podwyższonej gotowości, ale nie ma jeszcze decyzji o trzymaniu ptactwa domowego w zamknięciu.
Władze Niemiec potwierdziły wczoraj, że dwa martwe łabędzie znalezione na plaży na wyspie Rugii były zarażone wirusem H5N1. Niemiecki minister rolnictwa Horst Seehofer stwierdził, że teraz trzeba uczynić wszystko, by ptaki wędrowne nie przeniosły wirusa na ptactwo domowe. Szwedzi i Czesi już nakazali trzymanie drobiu w zamknięciu. Niepokój zapanował też na Pomorzu, gdzie wczoraj rano strażnicy graniczni znaleźli 3 martwe łabędzie - jednego podczas patrolu na pasie drogi granicznej z Rosją, dwa kolejne w miejscowości Piaski na Mierzei Wiślanej.
- Znalezione łabędzie były w stanie rozkładu - mówi Anna Dyksińska, rzecznik wojewody pomorskiego. - Ze wstępnych oględzin wynikało, że jeden z ptaków mógł paść ofiarą drapieżników, a drugi zginął z przyczyn naturalnych, a jego ciało zostało uszkodzone przez dzikie zwierzęta.
Martwe ptaki zabezpieczono, a potem ich próbki poddano badaniom w Gdańsku. Wczoraj wieczorem okazało się, że nie były zainfekowane ptasią grypą. Niepokój jednak pozostaje, bo groźba wirusa nie została zażegnana na zawsze.
W naszym województwie ptasią grypą zagrożonych jest kilkaset przemysłowych hodowli drobiu.
- W Pomorskiem mamy około 3 miliony kur, kaczek, gęsi, indyków i innego ptactwa domowego - mówi dr Witold Rudziński, zastępca wojewódzkiego lekarza weterynarii. - Właściciele ferm zdają sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Pojawienie się ptasiej grypy narazi ich bowiem na olbrzymie straty. Ostrożni powinni być również posiadacze mniejszych przydomowych stad - muszą ściśle przestrzegać wskazań lekarzy weterynarii.
Na razie nie wydano jeszcze nakazu trzymania ptactwa domowego w zamknięciu, tak jak to miało miejsce wcześniej. Jednak w przypadku dotarcia wirusa w nasze strony - zarażenie ludzi i ptactwa byłoby prawdopodobne tym bardziej, że w Pomorskiem istnieją żerowiska ptaków, wracających już teraz z Afryki za Ural. Ptaki te żerują m.in. w Słowińskim Parku Narodowym i na torfowiskach w powiecie puckim. Nawet w Gdańsku są miejsca odpoczynku przelatujących kaczek i innych gatunków wodnych - na Wyspie Sobieszewskiej.
- Nie ma jednak powodu do paniki - zapewnia prof. dr hab. Przemysław Busse, kierownik Stacji Badania Wędrówek Ptaków Uniwersytetu Gdańskiego w Przebędowie. - Trzeba naprawdę bardzo bliskiego kontaktu z chorymi zwierzętami, żeby się zarazić. Należy więc unikać padłych ptaków. Pamiętać należy jednak, że ptaki giną także wskutek zderzeń z pojazdami i zarażeń salmonellozą. Nie każde martwe zwierzę jest nosicielem groźnego wirusa.
Jeszcze od jesieni ubiegłego roku obowiązują zakazy wwozu do Polski żywności niewiadomego pochodzenia.
- Jesteśmy przygotowani - zapewnia Włodzimierz Machczyński, prezes Portu Lotniczego Gdańsk im. Lecha Wałęsy. - Posiadamy odpowiednie urządzenia do utylizacji żywności odbieranej podróżnym.
Także według pomorskich lekarzy nie należy wpadać w panikę. W Polsce bowiem, a także krajach z nami sąsiadujących, nikt na ptasią grypę jeszcze nie zachorował.
- Radzę jednak ograniczyć bezpośredni kontakt z ptactwem - mówi dr Krystyna Witczak - Malinowska, wicedyrektor Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy w Gdańsku. - Wstrzymajmy się z dokarmianiem tych zwierząt i zbliżaniem się do nich. Jeśli będziemy o tym pamiętać, nic nam nie grozi.
Kasa z Unii
Polska otrzyma 94,5 tys. euro na realizację narodowego programu walki z ptasią grypą. Komisja Europejska zdecydowała wczoraj, że w połowie sfinansuje programy przeznaczone na walkę z tą chorobą we wszystkich krajach członkowskich. Oznacza to, że polski program walki z wirusem będzie kosztować prawie 200 tys. euro. Na programy związane z walką z ptasią grypą UE wyda w krajach członkowskich prawie 2 mln euro.
Nie boją się ptaków
Mieszkańcy kurortu i turyści odwiedzający sopockie plaże nie obawiają się ptasiej grypy. Całymi rodzinami rzucają ptakom pokrojony chleb. Są też i tacy, którzy głaszczą podchodzące do nich ptaki i podają im jedzenie z ręki.
- Nie obawiamy się - mówią Łukasz Wojtowicz i Agnieszka Sosnówka z Bydgoszczy. - Łabędzie to jedna z atrakcji Sopotu i nie wyobrażamy sobie, żebyśmy nie przyszli ich pokarmić.
Ostrożniej do sprawy podchodzi Edward Kwak z Zakopanego. - Chciałem pójść z wnukami na plażę, aby zobaczyły z bliska łabędzie - mówi. - Jednak w obecnej sytuacji lepiej ich nie dotykać. Wytłumaczyłem to Dominice i Kubie. Zrozumiały, że to z troski o ich zdrowie. Będziemy im rzucać chleb z mola.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto