Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sukces menedżera, osobisty i zawodowy, ma wiele twarzy

Ryszarda Wojciechowska
Fot. materiały prasowe
Kiedy się już zaczęło odnosić sukcesy, to chce się je powiększać. Na początku poczucie bezpieczeństwa materialnego musi być. Potem już są potrzeby z wyższego szczebla, jak samoakceptacja.

Stereotyp od lat jest taki sam. Myślimy, że miarą sukcesu menedżera jest zazwyczaj luksusowy samochód, jacht, świetnie urządzony gabinet, najlepiej na ostatnim piętrze wieżowca i koniecznie z przeszkloną ścianą, jak na amerykańskich filmach. Do tego jeszcze dochodzi dom na Ibizie, Majorce albo na Riwierze Francuskiej.
Wielu z nas tak myśli. Ale synonimy sukcesu polskich menedżerów, zarówno w życiu zawodowym, jak i osobistym, wcale nie są tak oczywiste, jak się nam wydaje. Zwłaszcza jeśli na ten sukces patrzą sami menedżerowie.

Liczy się szacunek

Niezwykle ciekawie prezentuje się ankieta internetowa na ten temat. Odpowiedziało na nią 273 menedżerów z większych i mniejszych miast Polski. 77 proc. ankietowanych to osoby młode, z których aż 42 proc. znajduje się na początku menedżerskiej kariery (przed 30 rokiem życia). Wydawałoby się, że na pytanie o sukces w życiu zawodowym odpowiedzą: koniecznie gabinet na ostatnim piętrze czy korporacyjna karta kredytowa. Ale nie. Dla prawie 80 proc. ankietowanych synonimem sukcesu menedżera jest... szacunek wśród kontrahentów i podwładnych. Olbrzymie znaczenie mają też dla nich nagrody i wyróżnienia, a także cytowanie w prasie biznesowej.

O gabinecie jako o synonimie sukcesu wspomniało tylko 8 proc. ankietowanych, a o karcie korporacyjnej niewiele więcej, bo 10 proc.
Natomiast już zdecydowanie zróżnicowane były odpowiedzi na pytanie o synonimy sukcesu, ale w życiu prywatnym. 25 proc. menedżerów odpowiedziało, że oznaką prestiżu jest posiadanie domku nad morzem, w górach lub za granicą, 21 proc. wskazało na posiadanie luksusowego samochodu, 19 proc. na posiadanie karty Diners Club z ubezpieczeniem na milion złotych, a o jeden procent mniej na jacht.

A gdzie jest miejsce na szczęśliwą rodzinę w tej układance sukcesu? Tylko 9 proc. badanych stwierdziło, że wartością, która charakteryzuje człowieka sukcesu, jest szczęśliwa rodzina oraz umiejętność łączenia kariery zawodowej z życiem prywatnym.
- Sukces menedżera ma rzeczywiście wiele twarzy - przyznaje Edward Lipski, prezes firmy Elektromontaż Gdańsk SA, poproszony o komentarz do tych wyników internetowych. - Ile osób, tyle będzie punktów widzenia na ten temat - dodaje.
Dla niego synonimem sukcesu jest spokój, także ten sumienia. I wolny czas. Cały wieczór dla siebie i rodziny, chwila na golfa w pięknych okolicach przyrody, to się naprawdę po latach liczy.
Z wiekiem zmienia się spojrzenie na sukces
- Szczęście rodziny to także miara sukcesu człowieka w życiu prywatnym, ważniejsza niż jacht czy luksusowy samochód. Ale to prawda tak oczywista, że aż wstyd ją przypominać - tłumaczy Lipski.
A gabinet na najwyższym piętrze, karta korporacyjna?
- Nic z tych rzeczy - odpowiada.
To może chociaż domek nad morzem albo w górach?
- Też nie. Wystarczy zarezerwować pokój w hotelu i już można się znaleźć w najbardziej urokliwych miejscach na ziemi. Nie trzeba mieć od razu domu na własność - kwituje.

Zdaniem Jana Zarębskiego, prezesa Gdańskiego Klubu Biznesu, spojrzenie na sukces poprzez pryzmat samochodu, jachtu i domu jest zbyt uproszczone.
- Kiedy człowiek jest młody i pieniądze mają dla niego większą wartość, to inaczej się myśli niż teraz, w wieku dojrzałym. Pieniądze bardziej się liczą w odmierzaniu własnego sukcesu. Człowiek częściej wówczas myśli o tym, jak je skonsumować. Kiedy jednak dojrzewa, krzepnie w biznesie, to już wie, że niekoniecznie trzeba je wydawać na coraz piękniejszy dom i kolejny luksusowy samochód. Wtedy bardziej się liczy to, żeby zainwestować mądrzej w przyszłość swojej rodziny. A zwłaszcza żeby zadbać o jak najlepsze wykształcenie dzieci - tłumaczy Zarębski. I zaraz dodaje: - Ileż można tych dóbr materialnych skonsumować? Dobry dom to taki, w którym rodzina dobrze się czuje. W którym jest pełna harmonia między domownikami. I niekoniecznie można ją osiągnąć tylko w posiadłości na Francuskiej Riwierze - żartuje.

Przyznaje jednak, że wielu menedżerów przykłada wagę do dobrego, luksusowego nawet samochodu. I on to akurat rozumie - bo dobra marka auta jest większą gwarancją bezpieczeństwa i wygody. A to zawód, w którym człowiek jest często w drodze - tłumaczy.

Rodzinna harmonia

Maciej Grabski, prezes Olivii Bussines Centre, podobnie patrzy na te sprawy. Utrzymanie harmonii między pracą i rodziną, niezaniedbywanie bliskich i przyjaciół to jest jego miara sukcesu człowieka. Bo wbrew pozorom, wcale nie jest łatwo o taką harmonię.
- I tu się dopiero trzeba napracować - tłumaczy.

Kiedy słyszy, że dla jakiejś grupy ankietowanych synonimami sukcesu i prestiżu są m.in. gabinet na najwyższym piętrze biurowca, korporacyjna karta kredytowa czy szacunek podwładnych, odpowiada, że on się w tej grupie nie mieści.
- Ja się wywodzę z internetu. W Stanach Zjednoczonych w wielu korporacjach internetowych prezes nie ma nawet osobnego gabinetu. Nie odgradza się od pracowników - wyjaśnia.

Katarzyna Sejwa - członek zarządu w spółce Sandoz Polska, mówi, że najlepsi menedżerowie to osoby otoczone szacunkiem i autorytety w swoich środowiskach. Ale też, jej zdaniem, nie należy zapominać, że praca menedżera to wielki stres, odpowiedzialność i czasami praca po godzinach. A miara sukcesu? To stworzenie wokół siebie takiego środowiska, w którym inni również odnoszą sukcesy, mają satysfakcję i dobrze się czują. Wówczas współpracownicy czerpią wzorce ze swojego menedżera.

Dobrze brzmi. Ale też tę tezę potwierdza psycholog biznesu Izabela Kielczyk. Mówi, że dla menedżerów szacunek otoczenia i kontrahentów jest niezwykle ważny. Z jej doświadczenia wynika jednak, że takie spojrzenie jest raczej charakterystyczne dla menedżerów doświadczonych, ze sporym stażem.
- Jeśli ktoś jest dopiero pierwszy rok na tym stanowisku, to wiadomo, że materialny luksus będzie go cieszyć. To normalne, że dobry samochód czy nawet drogi telefon komórkowy albo markowy zegarek wydają się prestiżowe w początkowej fazie osiągania sukcesów. Później ta otoczka materialna, gadżetowa schodzi na dalszy plan.

Izabela Kielczyk żartobliwie potwierdza, że też słyszała o zawrotnej karierze pewnej korporacyjnej karty z ubezpieczeniem na milion.
- To tylko kolejny modny akcencik, który tak naprawdę o prawdziwym sukcesie nie świadczy - mówi.
Bo kiedy się już zaczęło odnosić sukcesy, to chce się je powiększać nie dla samej karty czy jachtu, ale właśnie dla szacunku w oczach swoich klientów, kontrahentów i pracowników.
Kielczyk przyznaje, że jest coraz więcej szkoleń, na których punktem wyjścia jest teza, że menedżer z sukcesami to ktoś, kto ma świetne relacje z innymi. Na to dzisiaj się kładzie szczególny nacisk. I widać, że ta filozofia się opłaca. Zespół inaczej pracuje, kontrahentów przybywa. Łatwiej się podpisuje kontrakty, umowy.
- Ale na początku to poczucie bezpieczeństwa materialnego musi być. Potem już są potrzeby z wyższego szczebla, jak samoakceptacja, uznanie innych - mówi psycholog biznesu.

I dalej tłumaczy, że dzisiaj miarą sukcesu jest również godzenie pracy z życiem prywatnym. Ten problem jest ostatnio często na sesjach osobistych poruszany. Czasami w tej pogoni za sukcesem więzi rodzinne się rozpadają. A rodzina jest bardzo ważna, te związki międzyludzkie są szalenie istotne, bo menedżerowie czerpią z nich siłę. Teraz nawet organizuje się dla menedżerów warsztaty na temat - jak pogodzić życie prywatne z zawodowym. Żeby jedno nie odbywało się kosztem drugiego. Same firmy już takie sesje opłacają menedżerom, widząc w nich ogromny pożytek.

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto