Mieszkańcy chcą odwołać prezydenta Świętochłowic?
W Świętochłowicach planują odwołać prezydenta miasta Daniela Begera. W piątek, 17 stycznia, inicjatorzy referendum - Beata Łukasiak, Katarzyna Posmik, Aneta Solich, Dorota Chojnacka, Teresa Stondzik oraz Wioletta Czernecka - złożyły w świętochłowickim Urzędzie Miasta powiadomienie o zamiarze wystąpienia z inicjatywą przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania prezydenta Świętochłowic Daniela Begera przed upływem kadencji.
Przypomnijmy, że Daniel Beger został prezydentem Świętochłowic po wyborach samorządowych w 2018 roku. Był kandydatem KWW Stowarzyszenie Przyjazne Świętochłowice na prezydenta miasta. W pierwszej turze wyborów zyskał wynik 31,20 procent głosów, co dało mu drugi najlepszy wynik. W drugiej turze uzyskał natomiast 50,35 procent poparcia, pokonując rządzącego od 2010 roku Dawida Kostempskiego różnicą 122 głosów.
- Sytuacja w mieście jest bardzo skomplikowana i wynika to z braku kompetencji i złego prowadzenia działań przez prezydenta Świętochłowic Daniela Begera, co powoduje stagnację w mieście i brak rozwoju. Wizja bankructwa, o której mówi Daniel Beger zaledwie po 3-miesiącach swojej kadencji, niekorzystnie wpłynęła na wizerunek naszego miast i doprowadziła do utraty finansowej w Świętochłowicach - podkreśla Beata Łukasiak, mieszkanka Świętochłowic, pełnomocnik grupy inicjatywy referendum lokalnego w sprawie odwołania prezydenta miasta Świętochłowic Daniela Begera przed upływem kadencji.
Beata Łukasiak podkreślała także, że prezydent Daniel Beger prowadzi fatalną politykę personalną w samym Urzędzie Miejskim i spółkach komunalnych, co doprowadziło do wszechobecnego "kolesiostwa", co oznacza, że na znaczących stanowiskach jednostek miejskich zasiadają osoby z najbliższego otoczenia politycznego Daniela Begera i są to też osoby spoza Świętochłowic.
- Ta sytuacja doprowadziła także do wielu zwolnień doświadczonych pracowników, również dyscyplinarnych zwolnień. A urzędnicy, którzy pozostali musieli często też sami odejść ze względu na fatalną atmosferę. Z kolei osoby, które zasiadają na ważnych stanowiskach nie mają przygotowania merytorycznego i wykształcenia kierunkowego. Brak doświadczenia Daniela Begera zaowocował tym, że były też roszady na tych stanowiskach, które tylko potęgują chaos w mieście - mówiła inicjatorka referendum.
- Prezydent odstraszył potencjalnych inwestorów. Myślę tu głównie o strategicznym kliencie firmie Panattoni, która chciała stworzyć 500 miejsc pracy w Świętochłowicach. Jak nasze miasto stać na takie pomyłki to ja nie widzę miejsca w naszym mieście dla prezydenta Świętochłowic w osobie Daniela Begera - dodała Beata Łukasiak, podkreślając, że nie jest związana z żadną partią polityczną czy stowarzyszeniem.
Inicjatorki referendum ostatecznie nie mogły złożyć powiadomienia w sprawie odwołania prezydenta Świętochłowic Daniela Begera przed upływem kadencji na jego ręce, gdyż w tym czasie prezydent przebywał na urlopie. Ostatecznie powiadomienie, z sześcioma podpisami, złożono w punkcie kancelaryjnym Urzędu Miejskiego w Świętochłowicach.
Świętochłowice powoli wychodzą z kryzysu. Poprzednicy zostawili długi
Drugi wiceprezydent Świętochłowic Adam Trzebinczyk odpowiedział na zarzuty inicjatorek referendum. Podkreślał, że w mieście jest trudna sytuacja finansowa, ale wynika tylko i wyłącznie z działalności poprzedników.
- My od roku próbujemy ratować miasto i skutecznie je ratujemy. Dla nas najważniejsze jest wyprowadzenie miasta na prostą, wyjście z kryzysu i doprowadzenie do stabilizacji finansowej miasta. Spłaciliśmy już wszystkie należności, które pozostawił poprzedni pan prezydent (red. przyp. Dawid Kostempski). My spłaciliśmy 15 mln zaległych faktur, to jest ogromna kwota i to był nasz najważniejszy cel. Obecnie mamy płynność finansową w mieście i staramy się ją utrzymać - odpowiadał Adam Trzebinczyk, drugi zastępca prezydenta Świętochłowic.
Od dnia złożenia zawiadomienia o zamiarze przeprowadzenia referendum, gmina ma 14 dni na przekazanie grupie inicjatywnej informacji dotyczącej liczby wyborców, na podstawie której obliczane będą kwestie związane z liczbą głosów. Po pierwsze kwestie liczby podpisów, które muszą znaleźć się na kartach, a po drugie związane z liczbą osób, które muszą wziąć udział w referendum, aby było ono ważne. Równocześnie grupa inicjatywna musi powiadomić o tym fakcie komisarza wyborczego i od dzisiaj (17 stycznia) takie podpisy może zacząć zbierać.
- Szacowana potrzebna liczba podpisów wyborców, aby złożyć wniosek o referendum to ok. 3,5 tysiąca. Natomiast szacowana liczba osób, które muszą wziąć udział w referendum to jest ponad 10 tys. mieszkańców. Grupa inicjatywna ma 60 dni, od momentu złożenia zawiadomienia w urzędzie gminy, aby zebrać te podpisy - wyjaśnia Katarzyna Tomczyk, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Świętochłowicach.
Z informacji urzędników wynika, że osoby, które są inicjatorami referendum nie podejmowały próby dialogu z prezydentem. Nigdy się też z nim nie spotkały.
Członkowie Stowarzyszenie "Razem dla Świętochłowic", w tym m.in. Bartosz Karcz, były wiceprezydent Świętochłowic i obecny radny i obecny radny miasta Łukasz Respondek oceniają negatywnie działania prezydenta Begera i rozumieją inicjatorki referendum. Obecnie jednak nie włączają się w tą akcję.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?