Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Gdańsku powstaje opera inspirowana „Sądem Ostatecznym” Memlinga

Gabriela Pewińska
Krzysztof Knittel i Mirosław Bujko przed „Sądem Ostatecznym” Memlinga
Krzysztof Knittel i Mirosław Bujko przed „Sądem Ostatecznym” Memlinga Karolina Misztal
Tryptyk Hansa Memlinga stał się inspiracją dla twórców opery „Sąd Ostateczny”. To kolejne po „Madame Curie” i „Olimpii z Gdańska” dzieło powstające w ramach cyklu zamówień kompozytorskich Opera Gedanensis. Premiera w przyszłym roku w Operze Bałtyckiej.

Autorem muzyki jest Krzysztof Knittel, twórcą libretta pisarz i muzykolog Mirosław Bujko, obaj byli w piątek gośćmi gdańskiego Muzeum Narodowego, gdzie eksponowane jest dzieło Memlinga. Opowiedzieli nam o pracy nad operą.

Dzieje pomysłu

Mirosław Bujko: - Najpierw był scenariusz filmowy. Napisałem swego rodzaju thriller gangsterski opowiadający, jednocześnie, o życiu Hansa Memlinga i historię kręcenia filmu o nim, tu w Gdańsku. Ekipa inwestuje w projekt ogromne pieniądze, nic dziwnego, robi ten film tylko po to, by ukraść genialny Tryptyk. I obraz przepada. Aktor grający Memlinga czuje w tym wszystkim jakiś szatański spisek, wraz z młodym zakonnikiem przeprowadza śledztwo. Okazuje się, że do kradzieży doszło na zlecenie biskupa, który kolekcjonuje płótna przedstawiające Sąd Ostateczny. Gromadzi je, by osiągnąć zbawienie... Kiedyś opowiedziałem o tym pomyśle Markowi Weissowi, dyrektorowi Opery Bałtyckiej. Od tego zaczęła się praca nad „Sądem Ostatecznym” w Gdańsku.

Dramat w dwóch aktach

Opisana wyżej historia to scenariusz filmowy, ale nie libretto, bo też akcja opery rozgrywa się w Europie na przestrzeni od połowy XV wieku do czasów współczesnych. W akcie pierwszym poznajemy historię Hansa Memlinga i genezę Tryptyku. Choć malowane na zamówienie - dzieło staje się dla twórcy aktem odkupienia za zbrodnie popełnione podczas wojen, w których brał udział jako najemny żołdak.

Zleceniodawca zamówienia - bankier domu Medyceuszy - Tomaso Portinari obiecując Memlingowi odkupienie za grzechy okazuje się w istocie człowiekiem opętanym przez Szatana. Za jego namową artysta „koduje” w obrazie pewne elementy, za sprawą których malowidło ma zyskać niezwykłą moc „odraczania” Dnia Sądu Ostatecznego. Odtąd ludzie będą mogli czynić zło nie obawiając się kary.

W akcie drugim odbywamy wraz z Tryptykiem podróż przez czas i przestrzeń.

Krzysztof Knittel: - Dzieło staje się, kolejno, łupem gdańskiego kapra, obiektem pożądania cara Piotra I, Napoleona, Króla Prus, zostaje zrabowane i wywiezione do hitlerowskich Niemiec, stamtąd zaś zabrane do Moskwy, przez Stalina, ten przekazuje go władzom Polski Ludowej. Losy obrazu są prawdziwe, ale w operze ta podróż przez stulecia rozgrywa się na oczach malarza, który przestał odróżniać jawę od snu.

Akt kreacji, który miał przynieść odkupienie, przydaje jedynie cierpień…

Pytania

Mirosław Bujko: - Czy możliwe jest wyzwolenie poprzez sztukę? Czy możliwe jest uwolnienie się od poczucia winy, wyrzutów sumienia poprzez kreację skierowaną ku Bogu? Czy to co piękne może być złe? Czy dobre może być to, co jest brzydkie? W naszej operze stawiamy wiele takich pytań. Memling, tworząc Tryptyk, miał wielką, szlachetną intencję, w mojej interpretacji to miała być ekspiacja za grzechy z czasów, gdy był najemnym żołnierzem, gdy zwyczajnie mordował ludzi. Nasze dzieło to też postawienie pytania, które artysta musiał zadać sam sobie: Czy dobrze czynię tworząc dzieło w takim kształcie?

Podsunięta przez Marka Weissa idea jawiła się taka: „Sąd Ostateczny” powstał zamiast prawdziwego Sądu Ostatecznego. Dopóki mamy „Sąd Ostateczny” Memlinga - nic nam nie grozi. Prawdziwe rozliczenie za grzechy zostaje odłożone w czasie. Dzięki arcydziełu.

O muzyce:

Krzysztof Knittel: - Od lat wyznaję zasadę, że najlepszą analizą jakiegoś utworu jest napisanie cyklu wariacji na jego temat. Nie da się opowiedzieć muzyki, można tylko przekazać swoje wrażenia i wiedzę. Staram się opowiedzieć historię powstania i losów tego obrazu używając współczesnych środków muzycznych, moim zdaniem do tego najwłaściwszych. Na przykład podczas wykonywania arii cara Piotra I użyty będzie elektroniczny procesor, który tworzy wielogłosowe harmonie. W muzyce, którą przygotowuję nie ma jednak nadmiaru awangardy. Mogę obiecać, że opera będzie uczciwie opowiedziana, nie zamierzam tu nikogo zwodzić jakimiś pseudofilozoficznymi rozważaniami. Chcę przedstawić tę opowieść najzwyczajniej w świecie, tak jak zawsze pisano opery. Nie jestem jednak w stanie uczynić tego muzycznym językiem XIX wieku. Przedstawię tę historię językiem współczesnym, tak, jakby pokazano ją w filmie. Przede mną jeszcze dwie sceny, w tym finałowa.

24 maja, o godz. 18 w gdańskim Muzeum Narodowym (ul. Toruńska 1) odbędzie się promocja książki Andrzeja Nowakowskiego „Sąd. Sąd Ostateczny Hansa Memlinga”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto