W Malborku chcą ograniczeń dla kamperów, którymi turyści parkują gdzie chcą. To koniec zasady "wolnoć Tomku w swoim domku"?

Wiadomo, że magnesem dla turystów, którzy odwiedzają Malbork, jest pokrzyżacki zamek, w którym działa Muzeum Zamkowe. Wielu z nich dociera kamperami. Dawniej było wiadomo, że domkiem na kółkach można było stanąć w wyznaczonych miejscach, choćby na miejskim czy prywatnym kempingu, bo tam jest odpowiednia infrastruktura do obsługi: toalety, łazienki, miejsce do opróżniania nieczystości. Okazuje się, że i Malbork pada ofiarą mody na ten sposób podróżowania, bo samochodów jest dużo więcej, a ich użytkownicy mają zupełną swobodę.

W tym roku problem z kamperami wyjątkowo ”wykwitł”, naprawdę dużo się tego zrobiło – przyznaje Piotr Sadowski, prezes Centrum Aktywnego Wypoczynku w Malborku sp. z o.o.

To miejska spółka, która prowadzi Camping "Nogat" nr 197, położony 5 minut od zamku. W ramach opłaty, która za dwie osoby i samochód wynosi 80 zł, ma się prysznic z ciepłą wodą, można zostawić śmieci, opróżnić zbiornik z nieczystościami.

Ale coraz więcej kamperów parkuje... gdziekolwiek. W sezonie, który coraz bardziej się wydłuża, to 10-20 aut dziennie.
- Dziki kemping robi się na terenie zielonym przy ul. Toruńskiej, tuż przy parkingu przed stadionem. Już ok. godz. 18 czy 19 ustawiają się jeden za drugim – mówi Piotr Sadowski.

Swoje obserwacje mają również prywatni operatorzy.

U mnie jest to gigantyczny problem. Turyści wiedzą, że mogą stanąć dosłownie naprzeciwko mojego kempingu, przy Pomniku Celników Polskich, gdzie jest Strefa Płatnego Parkowania. Tam płacą 2 zł za godzinę, a w weekendy postój jest za darmo. W nocy przychodzą do nas się wykąpać, bo mamy taką otwartą formułę, nie "skalpujemy" turysty na każdym kroku, nie pobieramy opłat za każdą usługę. W ramach zaprzyjaźniania się z klientami przyjęliśmy zasadę: stwórzmy im warunki jakich potrzebują. Wszyscy to doceniają, ale nie wszyscy chcą płacić – słyszymy od Bogdana Adacha, który prowadzi rodzinny biznes, czyli Kemping nad Stawem w Malborku.

Brak zasad obowiązujących podróżujących kamperami oznacza, że tracą nie tylko podmioty, które powstały, by świadczyć usługi turystyczne. Traci też miasto. Dlatego jedno z rozwiązań proponowane przez prezesa Sadowskiego to specjalna całodobowa opłata parkingowa dla kamperów.
- Wtedy każdy staje gdzie chce, ale nie korzysta z wody, bo ma swoją, z kanalizacji, z kontenera na śmieci. A nie, że wychodzi facet i wylewa nieczystości w krzaki, śmieci wrzuca do najbliższego śmietnika i pojedzie dalej. Fajnie, nie zapłaci 80 zł (za usługi na kempingu - red.), ma na jedzenie. Ale chodzi o to, żeby to unormować. Teraz parkują na ul. Sportowej, przy Dinoparku i stadionie. A także w tym sezonie codziennie na kąpielisku. Nie wiem, jak się dowiedzieli o tym miejscu. Najpierw myślałem, że to będzie jednorazowy przypadek, ale się powtarza – mówi Piotr Sadowski.

I potem brudną wodę wylewają do studzienki albo w zieleń, bo fekalia w krzakach za pomnikiem to norma – dodaje Bogdan Adach.

Zdaniem operatorów, to dobry moment, by do przyszłego sezonu turystycznego przygotować dobry system płatnych parkingów w mieście, droższy dla turystów, nie drenujący kieszeni mieszkańców.
- Nie może być tak, że w jednym miejscu jest 2 zł za godzinę, a 100 metrów dalej za 40 zł, natomiast za rogiem jest zupełnie za darmo. Nie powinno być tłumaczenia, że to jest strefie, to nie jest – uważa Bogdan Adach.

Ile miasto Malbork zarobi na trzech parkingach sezonowych? Na razie to słodka (lub gorzka) tajemnica włodarzy

Ważne, by tam, gdzie kampery nie powinny parkować, postawić znaki zakazu.
- Ale ktoś musiałby tego dopilnować. Prawo jest skuteczne wtedy, kiedy jest nieuchronne, w momencie, gdy sobie żarty robimy, to nic nie będzie – podkreśla Bogdan Adach. - Na miejskich parkingach dla turystów były w tym roku znaki, że od godz. 18 do 6 nie mogą się tam zatrzymywać kampery i samochody z przyczepami. Dzięki temu nie miałem dodatkowych problemów u siebie.

Według przedstawicieli branży, takie działanie nie przysporzy Malborkowi opinii miasta nieprzyjaznego dla miłośników kamperów.
Zdaniem Piotra Sadowskiego, potrzebne byłyby dobre informatory, dzięki którym nowe zasady dotarłyby do zmotoryzowanych turystów.

Oni są lepsi, niż myślimy, bo współpracują w grupach. Przy dzisiejszych mediach społecznościowych to nie jest problem. Jeden drugiemu wszystko przekazuje. Taką informację można przekształcić w coś, co będzie dla nas in plus. Możemy na tym dzięki swojej solidnej pracy zyskać. Już teraz mamy dobrą opinię, właściciele kamperów chcą do nas, do Malborka, przyjeżdżać – przekonuje Bogdan Adach.

Branża na razie tylko sygnalizuje temat. Jak usłyszeliśmy od włodarza, wcześniej nie docierały do niego sygnały o problemach z opróżnianiem kamperów z nieczystości.

Co do parkowania w nieodpowiednich miejscach, to słyszałem, że do takich sytuacji dochodzi. że tak, co do oczyszczania – nie – mówi nam burmistrz Marek Charzewski.

Teraz ruch po stronie urzędników, którzy mogliby ucywilizować i uporządkować pobyt wszystkich zmotoryzowanych turystów w Malborku we współpracy firm działających w branży i zajmujących się na co dzień obsługą gości.