MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wielki Tydzień. Oddać życie: rozważania ojca Marka Metelicy

Redakcja
Co jakiś czas kolejne ankiety donoszą o stanie religijności Polaków - mimo postępującej obojętności religijnej czy nawet ateizacji, stan nie przedstawia się tragicznie, szczególnie na tle Europy Zachodniej. Wciąż, zwłaszcza okresy świąteczne, to zapełnione świątynie. Czy taki stan wystarcza do zachowania dobrego samopoczucia? Potrafimy się zmobilizować na papieskie pielgrzymki - nawet, gdy nie był to Jan Paweł II. Do konfesjonałów, kaplic adoracji w tym czasie przychodzą tysiące. W chwili zrywu, nagłego zawołania dalej możemy odpowiadać pospolitym ruszeniem. W deklaracjach - tak, jestem wierzący - nie przebije nas nikt. Jaka jest natomiast moralna kondycja kraju z 90 proc. katolików? Chyba trochę jak Piotra na Ostatniej Wieczerzy.

W czytaniu Ewangelii przeznaczonej na wtorek Wielkiego Tygodnia słyszymy "Panie, dlaczego teraz nie mogę pójść za Tobą? Życie moje oddam za Ciebie. Odpowiedział Jezus: życie swoje oddasz za Mnie?"(J 13, 37). Są w XXI wieku miejsca, gdzie wyznawanie Chrystusa kosztuje życie.

Kilka dekad temu można było tak świadczyć w Polsce. Dzisiaj tego nie żądają. Czy zatem jest łatwiej i życie wiarą jest dostępniejsze dla każdego? Ile może kosztować życie Ewangelią chrześcijanina w Polsce? Obstrukcja społeczna? Może, ale tylko w niektórych środowiskach. Nazwanie moherowym beretem? Nawet często. Kpina czy nawet szyderstwo zniesione dla Ukrzyżowanego to jeszcze nie życie. Wypadnięcie z obiegu mód i trendów - czy do heroizmu urasta powstrzymanie się od zabaw w Wielkim Poście? Do bohaterstwa mamy zaliczyć, że zamiast do kawiarni czy supermarketu w niedzielę idę do kościoła?

Może bardziej boli, że Chrystus oczekuje ode mnie więcej niż wypełnianie praktyk religijnych - wszak przykazanie miłości nie wspomina o nich, ale o spojrzeniu przez pryzmat miłości na drugiego człowieka. Dziwne jest to, że gdy w Ogrójcu Piotr podejmuje próbę obrony Jezusa i odcina ucho jednemu z kohorty, to Chrystus torpeduje jego akcję, każąc odrzucić miecz, a nawet więcej - uzdrawia strażnika. Czyni dobro napastnikowi i wzór nam zostawia. Gdyby z wydeptywania ścieżek do świątyń płynęła życzliwość dla innych, a z pielgrzymek wyrzeczenie się oszukiwania. Gdyby nabożeństwa wypłukiwały obmowy, a oficjalne parady polityków po kościołach wykluczały wzajemne opluwanie się… Byłoby pięknie.

I znowu Piotr. Jeśli miał się zapierać, to lepiej by w ogóle nie szedł do pałacu Arcykapłana. Jak ci świętoszkowaci mają tak chodzić do kościoła, to lepiej, żeby tam się nie pokazywali. I błąd! Piotr - Petrus (skała) tam pęka, gorzko płacze i z tego wyrasta nowa osobowość. Trzeba nie tylko nie wykluczać obecności modlitwy, ale nadać jej nową, odnalezioną w skrusze wartość. Od tego doświadczenia Piotr staje się innym człowiekiem - dojrzewa.

Zanim wejdziesz do kościoła, staniesz pod krzyżem czy sięgniesz po różaniec zapytaj siebie - komu będziesz bliższy, komu będziesz bardziej bratem niż przed wejściem. Nie potrzeba od razu oddawać życia - na razie trochę czasu i serca - kilka dni zostało.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto