Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żona Klenczona ma pretensje do Fundacji Sopockie Korzenie. Zarzut: "Kupczenie twórczością artysty"

Kamila Grzenkowska
Sopot w 2011 jedną z ulic zadedykował K.Klenczonowi
Sopot w 2011 jedną z ulic zadedykował K.Klenczonowi K.Misztal/archiwum DB
Czy Fundacja Sopockie Korzenie narusza kult Krzysztofa Klenczona? Żona zmarłego muzyka zarzuca jej kupczenie twórczością artysty.

Fundacja działa - niekomercyjnie - od pięciu lat, a jej głównym celem jest pielęgnowanie pamięci wybitnych polskich artystów, którzy się zasłużyli dla kultury.

Przed kilkoma dniami do gdańskiej siedziby fundacji trafiło pismo z kancelarii prawniczej reprezentującej panią Klenczon-Coronę. Jego treść zaskoczyła Wojciecha Korzeniewskiego, prezesa Sopockich Korzeni.

Czytaj również: Sopot ma ulicę Krzysztofa Klenczona.

- Między nami nigdy nie było żadnych konfliktów. Zawsze honorowaliśmy panią Klenczon i jej rodzinę. Nigdy też nie dostawaliśmy żadnych sygnałów, że coś jest nie tak - mówi Wojciech Korzeniewski.

Sopockie Korzenie doprowadziły m.in. do upamiętnienia Klenczona w Sopocie, poprzez nazwanie jednej z ulic jego nazwiskiem, a także powstanie muralu z wizerunkiem Klenczona na budynku dawnego klubu "Non Stop".

Przedstawiciele fundacji przyznają, że żona Klenczona zarzuca im deptanie pamięci oraz kupczenie twórczością artysty.

Czytaj też: Tramwaj im.Klenczona przejechał przez Gdańsk.

Alicja Klenczon-Corona, wdowa po Krzysztofie Klenczonie, domaga się od Fundacji Sopockie Korzenie "zaniechania naruszeń kultu pamięci po Krzysztofie Klenczonie, jego twórczości i wizerunku".

Zdaniem Korzeniewskiego, atak na jego fundację jest "odpryskiem" konfliktu, jaki dotyczy w zasadzie dwóch osób: Alicji Klenczon i Heleny Giersz, która także zajmuje się upamiętnianiem i zbieraniem pamiątek po polskich artystach, w tym po Klenczonie.

Alicja Klenczon -Corona twierdzi, że Helena Giersz, a także Sopockie Korzenie uniemożliwiają innym sympatykom, instytucjom bądź firmom, które chcą w jakiś sposób uczcić pamięć po jej mężu, korzystanie z pamiątek po nim. Chodzi głównie o zdjęcia.

- Dochodziło do straszenia, telefonicznych pogróżek, zarówno przez panią Giersz, jak i przez fundację. Zakazywano publikacji zdjęć - twierdzi Klenczon-Corona.

**O tym, co tak naprawdę jest zarzewiem tego konfliktu i jak dochodzi do eskalowania oskarżeń z obu stron - CZYTAJ więcej w serwisie

www.dziennikbaltycki.pl

**

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto