Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Człuchów. Pod opiekę Człuchowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami trafił osesek... wiewiórki

Beata Gliwka
Beata Gliwka
Psy i koty – wiadomo, ratowali też ptaki rozmaitych gatunków, były jeże, lisy, nawet żmija… Ale takie maleństwo trafiło tu po raz pierwszy... Oseska wiewiórki znalazł w Piaskowie Bogusław Kowcun. Szybko skontaktował się z Karolem Krasienkiewiczem, prezesem Człuchowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

- Zadzwonił, mówiąc, że to chyba wiewiórka. Zrobił zdjęcie – jak nic, wiewiórka… Kiedy ją przywiózł, pomyślałem – rany co z nią teraz zrobić. Maleństwo takie, nawet jeszcze nie miała otwartych oczu. Zupełny osesek – mówi Karol Krasienkiewicz. - Poczytaliśmy szybko w internecie jak ją „wychować”. Na szczęście mieliśmy w domu mleko dla szczeniąt i kociąt, „odpaliliśmy” butelkę. Dobrze, że wiewiór zaczął jeść.

Karmiona jest co 2 godziny. Oczy ma już otwarte. Nocki na szczęście daje przespać spokojnie. Zastępczą „mamą” maleńkiej wiewiórki została Mirka Krasienkiewicz
- Jest nią zafascynowana. Fajna sprawa. Wiewiórki jeszcze i nas nie było. Zastanawiamy się już co dalej. Wychowana przez ludzi, raczej nie odnajdzie się w naturze. Na razie nie mieliśmy czasu skontaktować się z jakimś specjalistycznym ośrodkiem. Myśleliśmy też o zbudowaniu dużej woliery u nas. Zdecydujemy kiedy skontaktujemy się z ludźmi, którzy mają już takie doświadczenie – mówi pan Karol.

ZOBACZ FILMIK: Maleństwo je z butelki i powoli otwiera oczka...

Pani Mirka „wpadła po uszy”, bo maluch wymaga ciągłej opieki jak to maluch. Za to jest wyjątkowo wdzięczny...
- Pierwszy raz mamy do czynienia z takim zwierzaczkiem i nie ukrywam, że jestem przejęta. Nigdy jakoś nie przepadałam za gryzoniami – szczurami, chomikami, świnkami… Wolę psy i koty. Ale ona jest przeurocza. Jesteśmy pełni nadziei, że uda się ją odchować, doprowadzić do dorosłości. Żeby żyła – mówi pani Mirka. Już drugiego dnia rano otworzyła jedno oczko, a po południu drugie. Karmienie w informacjach proponowane jest co 4 godziny, ale zjada niewiele na raz, więc karmię ją co 2-3 godziny.

Po każdym karmieniu trzeba wiewiórczemu oseskowi masować jej brzuszek, bo wiewiórki do 6 tygodnia nie wypróżniają się same. W naturze matka wywołuje je liżąc maluszka po brzuszku. W tym przypadku pomaga mizianie palcem albo wacikiem zmoczonym w ciepłej wodzie. No i niezbędne jest ciepło – dosłownie i w przenośni.
- Pierwszego dnia nie załatwiała się wcale i już zaczęliśmy się martwić. Drugiego dnia wygrzała się „na piersi” pod szlafrokiem, rano w klatce było mnóstwo małych kupek - śmieje się pani Mirka. - Potem już było dobrze.

Wiewiórka nadal mieści się w dłoni, ale jest coraz bardziej otwarta, ciekawska i ruchliwa, liże i zaczyna delikatnie podgryzać swoją opiekunkę. Śpi w klatce, wyłożonej kocykami, uwielbia się zakopywać.
- Mam wrażenie, że rozpoznaje mój zapach, bo kiedy odkrywa się ją z kocyka, podskakuje, jakby chciała intruza przestraszyć i nawet fuka. Ale w momencie kiedy tylko ją dotknę, albo powącha mój palec, momentalnie zaczyna się przytulać, wdrapuje się na ręce, daje się głaskać i czeka na butelkę. Cudownie wygląda kiedy się budzi i ziewa – śmieje się pani Mirka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czluchow.naszemiasto.pl Nasze Miasto