Jak uniknąć utraty prawa jazdy? [FAKTY I MITY] Czy są sposoby na policję drogową?

W mediach i w sieci pojawiły się ostatnio doniesienia o tym, że konfiskaty prawa jazdy policja może dokonać tylko i wyłącznie w sposób fizyczny. Według miejskich legend, bo tak doniesienia te trzeba nazwać, chcąc się przed tym ustrzec, wystarczy... nie mieć go przy sobie. W najgorszym wypadku oprócz mandatu za przekroczenie dozwolonej prędkości funkcjonariusz wypisze dodatkowe 50 zł grzywny. Nic bardziej mylnego.

- Jeżeli w czasie kontroli kierowca nie okaże blankietu, to oczywiście nie możemy go zatrzymać, ale zysk takiego działania jest żaden - mówi Zbigniew Korytnicki, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego w Gdańsku. - Pomimo że kierowca nie ma przy sobie prawa jazdy, to my, tak czy inaczej, występujemy z wnioskiem do starosty o wydanie decyzji w sprawie zatrzymania licencji na okres 3 miesięcy. To, czy kierowca będzie miał ten blankiet, czy nie, nie stanowi żadnej różnicy, bo cały czas ciążyć na nim będzie decyzja o zatrzymaniu prawa jazdy. Każda następna kontrola, gdyby mimo wszystko w trakcie obowiązywania zakazu kierowca poruszał się po drogach, będzie skutkowała po pierwsze zatrzymaniem blankietu prawa jazdy, jeśli nie doszło do tego za pierwszym razem, ale także wystąpieniem z wnioskiem o przedłużenie zakazu prowadzenia pojazdów na okres 6 miesięcy.

Nie wiadomo, czy właśnie stąd nie zrodził się kolejny mit. Część kierowców uważa bowiem, że prawa jazdy lepiej nie mieć wcale niż... je stracić. Brzmi całkiem logicznie, ale nie dajmy się zwieść. Chodzą słuchy, że osoba, która porusza się po drogach, mimo że do egzaminu na prawo jazdy nigdy nie podchodziła, jest przez funkcjonariuszy traktowana łagodniej niż ta, która licencję utraciła w związku z przekroczeniem dozwolonej prędkości i mimo zakazu dalej wyrusza w trasy. Ku rozczarowaniu części naszych Czytelników donosimy, że oba przypadki traktowane są przez policjantów jednakowo. Oba też, jak przypomina naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego, są jawnym łamaniem prawa.

- Obywatel, który nie ma i nigdy nie posiadał prawa jazy, a mimo to wsiada za kierownicę, w czasie kontroli popełnia wykroczenie z art. 94. Wypisany mu zostaje mandat karny w wysokości 500 zł. Policjant może usunąć kierowany przez niego pojazd na parking w tzw. trybie administracyjnym, ale nie musi, bo dzięki nowelizacji ustawy mamy możliwość skierowania sprawy do sądu. Sąd pomimo tego, że dana osoba nie ma prawa jazdy, może orzec zakaz prowadzenia pojazdów. Jeśli mimo to będzie poruszała się po drodze, popełni przestępstwo - tłumaczy Zbigniew Korytnicki. - Jeśli chodzi o wersję numer dwa, osoba, która prowadzi pojazd mimo utraconego prawa jazdy, popełnia tak samo wykroczenie z art. 94, ale w konsekwencji przedłużony zostaje jej zakaz wsiadania za kierownicę do 6 miesięcy. Reasumując, sytuacja, skutki i stan prawny jednej i drugiej osoby są takie same.

Jak wynika z relacji służb, próby „wywinięcia się” od kary opanowały do perfekcji również osoby kierujące pod wpływem alkoholu. Na szczęście w większości przypadków próby te kończą się fiaskiem.

- Najgorszym pomysłem jest odjeżdżanie z miejsca zdarzenia drogowego. Potocznie się przyjęło, że jak ktoś był nietrzeźwy i uciekł z miejsca zdarzenia, to uniknie wówczas odpowiedzialności za nietrzeźwość. Otóż wcale nie. Osoba ta może utracić prawo jazdy w taki sam sposób co osoba kierująca pod wpływem alkoholu. Sąd wydaje taką decyzję już wtedy bez badań. Sytuacja ta jest niedopuszczalna także ze względu na aspekt społeczny. Na miejscu wypadku nie wolno zostawić poszkodowanych bez pomocy - tłumaczy kom. Michał Rusak, rzecznik gdyńskiej policji. - Zdarzyło nam się też kilka razy, że nietrzeźwy kierujący, myśląc, że funkcjonariusze nie zauważą, zamieniał się miejscami z pasażerem. Za coś takiego grozi już nie tylko utrata prawa jazdy, ale też dwa lata więzienia. Co ciekawsze, mieliśmy też przypadek, że miejscami zamieniło się... dwóch nietrzeźwych.