Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kaszubski splin… Nostalgiczna wyprawa w czerni i bieli

Krzysztof Maria Załuski
Krzysztof Maria Załuski
fot. Krzysztof Maria Załuski
Znowu minął tydzień. Czuję się całkowicie wypatroszony. Szef redakcji, z którym pracowałem od półtora roku, poszedł do Warszawy. Przyszedł nowy. Ze Szczecina. A z nowymi nigdy nie wiadomo. Więc zanim zagoni do roboty, trzeba odpocząć. Wyjść na spacer. Odetchnąć. Przemyśleć to i owo. Najlepiej w jakieś pustce. Gdzie nie ma nic poza ciszą i śniegiem, który spadł nocą tak niespodziewanie.

Zatrzaskuję drzwi samochodu, zapinam pas i jednocześnie przekręcam w stacyjce kluczyk. Prowadzę bardzo powoli. Tuż nad polami unosi się szara, półprzezroczysta mgła. Niebo jest jasne i bezkrwiste, niby wyprażony słońcem całun. Tylko tu i tam pnie drzew czernią się i bielą.

No i jest jeszcze ta szarość wszechobecna. W tysiącach odcieni. Jaśniejszych i trochę mroczniejszych. Bledszych i bardziej zdecydowanych. Od popielatości po siność… Ale tak naprawdę, to ta sama szarzyzna, szaruga, burość pospolita, tylko oglądana pod różnym katem.

I tak przez pół roku. Od października do marca - niskie i lepkie chmury tuż nad głową. Wilgoć i wiatr. I półmrok - melancholijny, rozwodniony jedynie nieznacznie światłami śpiących po kilkanaście godzin na dobę kaszubskich wiosek i miasteczek… Ale jak przychodzi śnieżyca, to nawet i te światła znikają. Wszystko tężeje w irracjonalnej posępności. Niewidoczne stają się i drzewa, i domy, i jeziora, i ludzie. Jedynie białe słońce, albo nocą żółty księżyc, przebłyskują przez tą martwą powłokę. Więc pozostaje tylko czekać na jakiś sygnał, na znak nadziei, jakikolwiek znak. Bo kiedyś przecież przyjdzie wiosna.

Ale teraz powietrze jest mroźne. I ostre. Przez chwilę patrzę na ledwie widoczną, niebieskawą wydzierankę wzgórz, przyklejoną do srebrnego nieba. Tam gdzieś w tej zimowej ciszy musi być słońce. Słyszę zgrzytanie śniegu pod butami. Ale to jedyny dźwięk - żadnych ptaków, żadnych dzieci, ani nawet podmuchu wiatru. Tylko martwota. I to zbełtane, matowe niebo.
Obchodzę jezioro na około. Robię zdjęcia. Wszystkie pozbawione barw. Staram się tylko podkreślać kontrasty, oddzielać światło od cieni… Po godzinie wracam tą samą drogą. Po swoich śladach. Tymi samymi bezdrożami pośród trzcin i drzew. Potykam się, kluczę, zatrzymuję i zawracam. Bo jeszcze tu coś jest warte pstryknięcia… I nie mogę uwierzyć, że ta ziemia, która latem tak obłaskawiała mnie wonią traw, kwiatów i wody, i która ogłuszała świergotem ptaków, i szumem liści, teraz uznała za intruza.

Wystarczyła zima, by wszystko to, co piękne i bliskie przeobraziło się w jakąś zupełnie amorficzną i bezimienną, pozbawioną jakichkolwiek kolorów, wymiarów i znaczeń, przestrzeń. W coś, co w takim samym stopniu mogłoby być rzeczywistością i złudzeniem.

tekst alternatywny

od 7 lat
Wideo

Burze nad całą Polską

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kaszubski splin… Nostalgiczna wyprawa w czerni i bieli - Dziennik Bałtycki

Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto