Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przepowiednie jasnowidza - 6.03.2010

Tadeusz Woźniak
Jasnowidz Krzysztof Jackowski odpowiada na pytania naszych Czytelników

Anna B.: - Zwracam się do pana z prośbą, aby powiedział mi pan, czy będę miała jeszcze dzieci. Mam dwoje, ale bardzo bym jeszcze chciała, lecz nie wiem, czy to możliwe. Mam dużo ubranek po dzieciach i nie wiem, czy je jeszcze trzymać, czy zacząć rozdawać.

Krzysztof Jackowski: - Spokojnie może pani rozdawać ubranka po dzieciach znajomym.

Bożena T.: - U męża, mimo młodego wieku, zdiagnozowano chorobę Parkinsona. Co pan sądzi na ten temat?

Krzysztof Jackowski: - Według mnie, to nie jest choroba Parkinsona. Uważam, że w ciągu roku diagnoza medyczna będzie zmieniona. Owszem, to jest choroba układu nerwowego, ale nie typowy Parkinson. Mąż będzie leczony środkami farmakologicznymi. Leczenie jest bardzo długie, ale skuteczne. Tak też będzie w przypadku pani męża. Zostanie wyleczony.

Teresa S.: - Mam do pana dwie sprawy, dla mnie bardzo ważne. Pierwsza jest związana z moim mężem, który od roku choruje na raka węzłów chłonnych śródpiersia. Czy on pokona tę chorobę? Mąż ma 71 lat i ósmy miesiąc bierze chemię. Druga sprawa to przyszłość wnuka, czy on poradzi sobie w życiu?

Krzysztof Jackowski: - Nie będę pani oszukiwał, choroba pani męża jest poważna. Nie widzę w tym przypadku pozytywnego finału. Stan zdrowia będzie się w najbliższych miesiącach pogarszał.Jeśli chodzi o wnuka, to ma on zaburzenia emocjonalne. Proszę na niego uważać, bo mogą wystąpić jeszcze poważniejsze zaburzenia.

Bogusław P.: - Mam 43 lata, od 14 lat jestem żonaty, mam wspaniałą żonę i córkę; mam dobrą pracę i żona również pracuje zawodowo. Problem naszego życia jest taki, że się tułamy po wynajętych mieszkaniach. Mimo że nie mamy zaległości, płacimy regularnie, obecny właściciel też dał nam półroczny termin na wyprowadzenie się. Nie chcemy wracać do rodzinnych stron, mamy kredyty oboje z żoną w różnych bankach na pokaźną sumę. Pomagaliśmy innym, gdy się do nas zwracali, a teraz, gdy my potrzebujemy pomocy, to inni się odwracają od nas. Gram w totolotka, bo horoskop mi wróżył szczęście, ale jak dotąd nic. Tylko nerwów większych dostaję, czarno to wszystko widzę. Na jaką przyszłość mogę liczyć? Gdyby nie żona i kolega, który ma też problemy, to chyba bym się targnął na życie, ale to nieuniknione prędzej czy później z mojej strony. Wiem, że to nie rozwiąże mojej sytuacji, ale mówi się trudno.

Krzysztof Jackowski: - Proszę nie wygadywać o samobójstwie. To najgorsze, co by mógł pan zrobić. Na szczęście do tego nie dojdzie, tylko tak pan wygaduje. Przykra sytuacja, w jakiej obecnie się znajdujecie, jest w dużej mierze przez was zawiniona. Wasze działania często były pozbawione zdrowego rozsądku, nieprzemyślane. Co gorsza, istnieje takie zagrożenie, że pan chcąc się ze wszystkiego wykpić, będzie próbował uciec od żony. Nie jest to rozwiązanie godne prawdziwego mężczyzny. Nie wiem, czy to coś da, ale namawiam pana do poważnej refleksji nad waszym dotychczasowym życiem i wspólnego z żoną wyciągnięcia wniosków. Tylko czy pana na coś takiego stać? A powinien pan tak postąpić, bo bądź co bądź jest pan już poważnym facetem, mężem i ojcem.

Józef R.: - Piszę do pana w imieniu mojej matki. Moja matka ma 83 lata i chciałaby odejść z tego świata znając choćby prawdopodobne przyczyny śmierci mojego brata - Ryszarda. Brat wyjechał do pracy przy budowie elektrowni wodnej w Żarnowcu 14 listopada 1974 r. i do tej pory nie powrócił. Znaleziono go w pierwszych dniach czerwca 1975 r. w tymże jeziorze. Zginął razem z kolegą Mirkiem. Ponoć utopili się płynąc kajakiem z Nadola. Policja nie podała okoliczności zaginięcia ani przyczyny zgonu. Byłbym wdzięczny, gdyby mógł pan cofnąć się w tamte czasy. To już nic nie zmieni. ale wiem, że mama odeszłaby spokojniejsza.

Krzysztof Jackowski: - Drugi raz zabieram się do zrobienia tej wizji, no i nic z tego. Nic nie czuję, nie mam poczucia pańskiego brata. Przykro mi, ale nie potrafię nic powiedzieć na temat śmierci pana brata, nie chcę udawać, że coś widzę w tej sprawie. Nie będę więcej próbował, bo i tak nic nie wyjdzie. Bywa i tak, musimy się z tym pogodzić.

Anna B.: - Mam 82 lata i jestem mocno schorowana, mam trudności z chodzeniem. Mąż zmarł ponad rok temu. Mam dwóch synów. Jeden mieszka na Wybrzeżu, a drugi w Warszawie. Ze względu na mój wiek i trudności z chodzeniem powinnam zdecydować, co dalej. Z synami nie chcę mieszkać, nasze relacje są dobre i takie niech pozostaną (...) W chwili obecnej mam ofertę z Domu Opieki Społecznej w Konstancinie. Miałabym blisko do syna i jego rodziny. Nie wiem, co robić, póki co pozostaję sama, a właściwie z moim pieskiem.

Krzysztof Jackowski: - Szanowna pani, przez najbliższe 2,5 roku nie musi pani jeszcze zmieniać swojego miejsca pobytu. Z pewnymi trudnościami, ale jeszcze wcale dobrze - mimo zaawansowanego wieku - może pani sama funkcjonować. Uważam, że będzie tak przez 1,5 roku, a potem jednak pani wybierze dom opieki, na Wybrzeżu, a nie w Konstancinie. Tak pani sama zdecyduje i to będzie dobry wybór.

Marta R.: - Ostatnio ciągle się kłócimy, mąż nie daje mi pieniędzy na życie, do dzieci odnosi się wulgarnie. Czasami strasznie grzeszę, bo myślę o tym, żeby go nie było wśród żywych. Ale on jest. Budujemy dom za pieniądze z kredytu, który zaciągnęli moi rodzice, a spłacać mają wspólnie moi i męża rodzice. Czy oni będą spłacać, jeśli się rozstaniemy? A chciałabym się rozstać z mężem, bo mam przyjaciela. On jest bardzo dobry, daje dzieciom prezenty, czasami daje mi pieniądze na życie, traktuje jak rodzinę. Serce mi mówi, że mam być z przyjacielem, rozsądek, żeby dalej męczyć się z mężem, chociażby ze względu na dzieci. Co mam robić?

Krzysztof Jackowski: - Wpakowała się pani w niezłą kabałę. Nieporozumienia z mężem zabrnęły zbyt daleko, rzeczywiście rozstaniecie się. Natomiast ten przyjaciel, z którym rzekomo tak dobrze rozumiecie się, to jest kawał durnia i drania. On panią rozkochał, rozwalił pani rodzinę, natomiast absolutnie nie ma zamiaru być z panią. On wcale nie chce z panią budować trwałego związku. On tylko żeruje na pani uczuciach i wcale nie zastanawia się nad konsekwencjami takiego postępowania.
Wkrótce zostanie pani bez męża i bez przyjaciela. Bardziej jak na mężu zawiedzie się pani na przyjacielu, który okaże się zwykłym tchórzem. Czekają panią trudne doświadczenia, brak stabilizacji i oparcia. Trwały związek z mężczyzną uda się pani stworzyć dopiero za jakieś 5-6 lat i to nie będzie żaden z tych dwóch panów. Będzie to dosyć niepozorny mężczyzna.

Teresa P.: - Bardzo proszę o pomoc i wskazanie drogi, jak dalej postępować z dorosłym, prawie 30-letnim synem. Zostałam wdową, kiedy mój syn miał 4 lata i wychowywałam go sama. Były problemy z nauką i dziewczynami. Szybko się zakochał, rzucił studia, został ojcem - wnuczka ma już 8 lat. Byłoby dobrze, ale rodzice szybko się sobie znudzili. Dziecko wychowuje matka, a syn płaci alimenty i jest kawalerem. Mieszkał razem ze mną, ale ostatnio oboje wzięliśmy kredyty i kupiliśmy dla niego mieszkanie. Jestem na emeryturze, rata kredytu będzie dla mnie poważnym obciążeniem. Syn zapewniał, że będzie mi pomagał, przynajmniej częściowo spłacał również moje raty. Zaczynam się o to obawiać, bo mój syn wymyślił, że zwolni się z pracy i otworzy firmę - własną działalność - szkołę kierowców i studio fotograficzne. Zniechęcałam go do tego pomysłu, ale bez skutku. Proszę powiedzieć, czy powiodą się synowi te dziwne plany. Jak on dalej ułoży sobie życie?

Krzysztof Jackowski: - Pomysły syna są nieprzemyślane i nierealne. Jeśli zwolni się z pracy, to szybko będzie miał poważne kłopoty. Co najlepszego może pani zrobić, to nie pomagać mu.
Proszę go zostawić z jego fantazjami i nie dawać pieniędzy. Syn nie liczył się z pani zdaniem, co dalej robić, a teraz chętnie obarczy panią odpowiedzialnością za swoje błędy. Najlepiej by było, żeby pani odsunęła się od niego. Przestała mu pomagać, żyrować itd.

Jerzy M.: - Kilka tygodni temu wysłałem prośbę do pana Krzysztofa (za pośrednictwem redakcji) o radę w sprawie schorzenia skóry mojego brata (...) Proszę o udzielenie mi odpowiedzi.

Krzysztof Jackowski: - Panie Jerzy, przypominam sobie sprawę pańskiego brata. Na pewno się nią zajmowałem i odpowiedziałem panu na łamach. Niech pan sprawdzi w archiwum sobotnie wydania "Dziennika Bałtyckiego" z końca ubiegłego roku, na pewno pan znajdzie odpowiedź na pański list.

Od redaktora: Bożena B., Ewa B., Ewa G., Marzena K., Iwona, Zbigniew Ś., Mariusz K., Krystyna S.
Brak zdjęć uniemożliwia wykonanie wizji, wydruki komputerowe nie nadają się do tego celu
Ewa G., Irena S., Magdalena D. Zdjęcia grupowe, wydruki komputerowe nie nadają się do wykonania wizji
Mariusz B., syn Andrzeja.
Bez zdjęcia p. Jackowski nie potrafi wykonać wizji
Krystyna J. Brak zdjęć skradzionych przedmiotów, ewentualnie osób podejrzanych o kradzież uniemożliwia wykonanie wizji;
Tomasz K. Jeśli brat chce znać swoją przyszłość, to niech sam napisze do Krzysztofa Jackowskiego.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Przepowiednie jasnowidza - 6.03.2010 - Pomorskie Nasze Miasto

Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto