Trakt Jana Pawła II w Malborku przejdzie metamorfozę. Będzie więcej zieleni, która doda urody, a podczas opadów będzie łapać deszczówkę

Trakt Jana Pawła II w Malborku obecnie to szeroki zaniedbany chodnik przebiegający przez Stare Miasto, czyli blokowisko, które zastąpiło przedwojenne kamienice, zniszczone w 1945 r.

Szczepan Baum, projektując osiedle noszące wówczas nazwę XX-lecia PRL, wzorował się na przedwojennej koncepcji przestrzennej. Centralnym punktem był, przypominający dawny rynek, właśnie ów trakt. To wzdłuż niego stanęły powtarzalne czterokondygnacyjne bloki. Drugą linię zabudowy zajęły proste punktowce oraz zaplecze handlowe i usługowe w postaci pawilonów.

Ale ta przestrzeń nie tętni życiem. Choć mogłaby, nie pełni roli jakoś szczególnie oblężonego szlaku prowadzącego do zachowanych w mieście zabytków. Łączy zamek i Bramę Mariacką, a po drodze jest kościół św. Jana Chrzciciela i Ratusz.
Nie da się ukryć, że obecnie nie wygląda atrakcyjnie. Wykrzywione płytki chodnikowe, ławki albo pozbawione siedzisk, albo okupowane przez miłośników mocniejszych trunków, trochę wydeptanej trawy. Mieszkańcy i radni wielokrotnie apelowali, by coś z tym fantem zrobić.

Teraz jest nowy pomysł, by połączyć modernizację traktu z ideą małej retencji. To oznacza odbetonowanie i wprowadzenie zieleni. Cała przestrzeń, jak się dowiedzieliśmy w Urzędzie Miasta, ma powierzchnię ok. 4200 m kw., według koncepcji 1500 m kw. betonu zniknie.

Jesteśmy po uzgodnieniach ze służbami wojewódzkiego konserwatora zabytków. Mamy wstępne propozycje dotyczące sposobu zagospodarowania i roboczą koncepcję, zaakceptowaną przez konserwatora ds. zieleni – mówi nam Józef Barnaś, wiceburmistrz Malborka.

ZOBACZ TEŻ: Radna: "Jan Paweł II nie zasłużył sobie na taki trakt"

Miasto chce wykorzystać na prace na Starym Mieście unijne środki przeznaczone na błękitno-zieloną infrastrukturę służącą łagodzeniu zmian klimatu.

- Mogą tam powstać ogrody deszczowe, a także niecki obniżone o ok. 15 cm, które będą „łapały” wody deszczowe. Na tym polega cały projekt, by zagospodarowywać wody deszczowe w miejscu powstawania – tłumaczy Józef Barnaś.

Chodzi o to, by tam, gdzie się da, nie obciążać burzówki, która w razie ulewnych czy wręcz nawalnych opadów nie jest w stanie odebrać dużej ilości wody w krótkim czasie. Starannie dobrana zieleń ma więc z jednej strony poprawić estetykę tego miejsca, ale też „pracować” w czasie deszczu.

Wszystko ma być tak zaprojektowane, by nie niszczyć istniejącej zabudowy.

- Ta nowa infrastruktura nie będzie zlokalizowana przy budynkach, ale w pewnym oddaleniu. Nie ma mowy, by coś przesiąkało, poza tym i tak każdy budynek ma własną izolację. Zresztą to nie będzie tak, że zieleń będzie raptownie chłonąć nie wiadomo ile wody, przecież obecnie trawy również część wody wchłaniają. Możliwe są różne formy retencji, choćby nasadzenia sukulentów między płytkami chodnikowymi czy przepuszczalne krawężniki. Wszystko się powoli konkretyzuje – przyznaje wiceburmistrz Barnaś.

Projekt zakłada też nową małą architekturę, czyli ławki, oświetlenie czy stojaki rowerowe, które mają być spójne z tymi, które już są stosowane w mieście, choćby latarnie na bulwarze.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!