Kto zabija foki nad Bałtykiem? Detektywi wskazują winnych, prokuratura prowadzi śledztwo. Ekolodzy mają obawy, że sprawa zostanie umorzona
Kto zabija foki na Bałtykiem? Co dalej ze śledztwem?
Biuro szacuje, że całkowity koszt śledztwa wyniósł 80-90 tys. zł. Firma zajęła się sprawą fok na prośbę anonimowych osób. Choć, jak mówi nam detektyw, ze względu na społeczny wymiar sprawy, firma dofinansowała postępowanie. Przypomnijmy też, że za wskazanie sprawców nagrodę wyznaczyła m.in. Fundacja Świat Zwierzętom oraz pisarka Maria Nurowska. Firma detektywistyczna za swój sukces uznaje doprowadzenie do zatrzymania Bartosza D., który był poszukiwany przez wiele miesięcy przez policję w sprawie brutalnego skatowania psa Fijo. Zajmowała się też sprawą zaginięcia Iwony Wieczorek. Firma prokuraturze jest więc znana, choć śledczy do jej ustaleń podchodzą ze sceptycyzmem. Pojawiają się też głosy, że firma może szukać medialnych spraw, żeby się wypromować. Do ustaleń w sprawie fok, prokuratura również podchodzi ostrożnie. Swoje postępowanie cały czas prowadzi i jak na razie nie planuje zatrzymań. - Do Prokuratury Rejonowej w Gdyni wpłynęło pismo z firmy detektywistycznej Lampart. Przekazała ona informację, którą miała otrzymać od anonimowego informatora. Wskazuje w niej osoby, które miały się przechwalać, że brały udział w procederze zabijania fok. Te informacje na tym etapie nie dały podstaw do przedstawiania komukolwiek zarzutów, w związku z tym postępowanie cały czas się toczy - mówi prokurator Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. CZYTAJ DALEJ>>