Polani ze śmiechu, czyli anegdoty pomorskich strażaków
Koty, papugi i plastikowe węże Koty chadzają własnymi ścieżkami, co nie oznacza, że ich zachowania nie da się czasem logicznie wytłumaczyć. Wyjątkowym brakiem empatii w stosunku do pewnego sympatycznego mruczka wykazała się jego właścicielka, która wezwała strażaków, aby ściągnęli go z drzewa. - Po przyjeździe na miejsce okazało się, że właścicielka kota czeka na niego w towarzystwie psa, który do tego warczał. Przydaliśmy się więc nie tyle do ściągnięcia kotka na ziemię, co do pouczenia właścicielki, by zabrała spod drzewa psa – mówi asp. Błażej Plichta z KM PSP w Gdyni. Trochę bardziej złośliwy okazał się kot, do którego wezwano st.asp. Mieczysława Majdaka z KP PSP w Tczewie. - Przyjechaliśmy do miauczącego kotka, który siedział na drugim piętrze na dachu budynku. Jeden z kolegów zniósł go na dół. Kiedy złożyliśmy sprzęt, okazało się, że kotek wrócił w to samo miejsce, z którego przed chwilą go ściągaliśmy. Jeszcze raz rozłożyliśmy drabinki. Kolega jeszcze raz wszedł po kotka i znowu zniósł go na ziemię. Tym razem jednak poszukaliśmy właściciela, który zabrał kotka do domu – tłumaczy. Zagłosuj w plebiscycie Strażak Pomorza 2013!